Reklama

Daleką drogę przeszło kino animowane w zaledwie ćwierć wieku. W 1995 roku na ekrany kin trafiła pierwsza część Toy Story. Była to prawdziwa rewolucja i pierwszy film pełnometrażowy w całości wygenerowany komputerowo. Aktualnie możliwości techniki komputerowej są tak ogromne, że w czwartej części serii, momentami można złapać się na myśli, że oto obserwujemy prawdziwe lokacje, w które wstawione zostały komputerowo wygenerowane postaci zabawek. Nie zmieniło się w zasadzie tylko jedno. Toy Story wciąż zapewnia tę samą dawkę mądrej historii, wzruszeń i nostalgii za czasami dzieciństwa.

Reklama

„Toy Story 4”. Opis fabuły

Kowboj Chudy (głos Toma Hanksa, w polskiej wersji językowej Robert Czebotar) już dawno pogodził się z tym, że jego Andy wyjechał na studia i przestał interesować się zabawkami. Teraz Chudy należy do jego młodszej sąsiadki Bonnie, której w miarę możliwości uchyliłby nieba. Musi się jednak pogodzić z tym, że coraz częściej ciskany jest w najgłębszy kąt szafy, gdzie może tylko obserwować jak dziewczynka bawi się innymi zabawkami. W końcu i dla Bonnie nadchodzi koniec czasu beztroski, a przed dziewczynką nowe wyzwanie: przedszkole! Aby dodać jej otuchy, Chudemu udaje się przedostać do plecaka i razem z Bonnie udać się na pierwsze zajęcia. Tam, podczas zabaw praktycznych, Bonnie z pomocą Chudego konstruuje z rzeczy znalezionych w śmietniku plastikowego ludka, któremu nadaje imię Sztuciek (Tony Hale, Sebastian Perdek). Ku zdziwieniu Chudego, Sztuciek ożywa tak samo jak inne zabawki dziewczynki. Z tą różnicą, że zupełnie nie rozumie, co to znaczy być zabawką i woli wracać do ukochanego kosza na śmieci. Zbliżająca się wycieczka rodzinna będzie dla Chudego okazją do nauczenia Sztućka wszystkiego, co ten powinien wiedzieć o byciu zabawką.

Recenzja filmu „Toy Story 4”

Bezapelacyjnie Toy Story 4 to kino animowane z najwyższej możliwej półki. Co do tego nie ma żadnej dyskusji i wszystkie sprzeciwy nie mają racji bytu. Pomimo tego, że to już czwarte spotkanie z animowanymi zabawkami, nie ma mowy o wyrobieniu materiału i kolokwialnych odgrzewanych kotletach. Od pierwszych minut film Josha Cooleya przyciąga do siebie nie tylko zapierającą dech animacją, ale przede wszystkim kolejną historią utkaną z uniwersalnych wartości, o których każdy powinien pamiętać.

Tym razem kowboj Chudy, razem z resztą zabawek znanych z poprzednich części, opuszcza dobrze znane mury mieszkania, by wyruszyć w podróż, która przynosi wiele niespodzianek. Przystanek na campingu w pobliżu wesołego miasteczka każe zabawce przewartościować wszystko to, czego do tej pory była pewna. W stu procentach oddany swoim właścicielom – wcześniej Andy’emu, teraz Bonnie – Chudy nie miał wątpliwości, że cokolwiek robi, tego efektem musi być radość dziecka. Nawet, jeśli przy okazji sam na tym ucierpi. Niespodziewanie wszystkie fundamenty tego przekonania zaczynają się burzyć wraz z ponownym spotkaniem Bou Peep (Annie Potts, Edyta Olszówka). Zabawki, która od lat żyje na własną rękę i bardzo to sobie chwali. Razem połączą siły, by ratować Sztućka, a dla Chudego przyjdzie w końcu czas na zmiany. Nic nie może przecież wiecznie trwać.

Zwiastun filmu „Toy Story 4”

Nowa część to również nowe postaci. Tym razem do grona zabawek dołącza zacne grono zabawkowych indywiduów. W tym momencie koniecznie trzeba wspomnieć o duecie Bunio i Kwaku (Jordan Peele, Keegan-Michael Key; Wojciech Termiszewski, Abelard Giza), który wnosi do filmu największy zastrzyk humoru. Wśród nowych dodatków do obsady znalazło się miejsce dla prawdziwych czarnych charakterów! Ta rola zarezerwowana została dla lalki Gabi Gabi (Christina Hendricks, Julia Kamińska) i jej diabolicznych pomocników. Ten niespodziewany gang… łowców organów wprowadza do filmu sporą dawkę grozy i warto o tym pamiętać zabierając dzieci do kina. Można pokusić się o stwierdzenie, że tak dobrych i niejednoznacznych złoczyńców brakuje w tzw. „dorosłym” kinie. Do walki z nimi wyekspediowany został solidny oddział złożony z bohaterów uzupełnionych m.in. nieustraszonym Druhem Wybuchem (Keanu Reeves, Jacek Kopczyński). Wydaje się, że wyobraźnia twórców Toy Story 4 nie ma granic, przy jednoczesnej refleksji, że przecież Toy Story 4 nie wymyśla niczego nowego. Wystarczy, że jest szczere, wzruszające i zabawne. Ten przepis na dobre kino zawsze się sprawdza.

W tej sytuacji technikalia to tylko dodatek, o którym jednak trzeba wspomnieć choć słowem. Toy Story 4 zachwyca warstwą wizualną. Zamiast jednak o niej pisać, wystarczy przyjrzeć się dbałości o szczegóły najlepiej widocznej w ekranowym deszczu czy teksturach materiałów takich jak np. dżins. Obserwując je trudno nawet wyobrazić sobie, jak będzie wyglądało kino animowane za kolejne ćwierć wieku. 8/10.

Reklama

Plakat filmu Toy Story 4:

materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama