Reklama

Maryla Rodowicz i jej starszy brat Jerzy żyli długo daleko od siebie. Ale zawsze mieli poczucie, że są rodziną. „To moja jedyna siostra”, podkreśla pan Jerzy. Z kolei znajomi Maryli Rodowicz mówią, jakim wsparciem był dla niej brat podczas rozwodu piosenkarki z drugim mężem Andrzejem Dużyńskim. Ich losy potoczyły się inaczej. Maryla Rodowicz jest wielką gwiazdą, królową polskiej piosenki. Jej brat żyje skromnie i zwyczajnie, pracował jako magazynier w PGR Zakrzów na Śląsku. Jak układają się relacje między Marylą Rodowicz i jej bratem Jerzym?

Reklama

[Ostatnia aktualizacja tekstu na VUŻ 28.02.2024 r.]

Brat Maryli Rodowicz, Jerzy: kochałem mamusię, ale musiałem zostać z tatą w Bydgoszczy

Jerzy Rodowicz urodził się w 1943 roku w Wilnie, trzy lata później na świat przyszła Maryla. Ich ojciec był z wykształcenia prawnikiem, z powołania entomologiem – badaczem motyli. Swoją żonę Janinę – młodszą o 17 lat, poznał w Wilnie. Po wojnie cała rodzina - w ramach repatriacji- trafiła do Zielonej Góry, potem do Włocławka. Ojciec rodzeństwa, Wiktor Rodowicz, w wyniku stalinowskich czystek trafił do więzienia za zdradę komunistycznej Polski. Przesiedział tam pięć lat. NKWD opieczętowało ich dom w Zielonej Górze i skazało rodzinę na biedę i tułaczkę.

Żyli w wynajmowanych pokojach we Włocławku. Maryla Rodowicz zapamiętała z dzieciństwa wieczne przeprowadzki, domy bez ogrzewania, mycie się w miskach. Ojciec wrócił z więzienia, ale jej rodzice nie wytrzymali rozłąki i trudów codzienności. Rozwiedli się i podzielili opieką nad dziećmi. Maryla została z mamą i babcią, Jerzy trafił do ojca. Naciskali na to rodzice Wiktora Rodowicza, którzy chcieli mieć wnuka przy sobie.

Zobacz też: „Chciał cieszyć się życiem, miał dalsze plany”. Tomasz Komenda nie potrafił nauczyć się życia na nowo

fot. Janusz Uklejewski/PAP

„Ja musiałem zamieszkać z tatą w Bydgoszczy, a Marylka została z mamą we Włocławku. Bardzo to przeżywałem, bo kochałem moją mamusię, ale musiałem się podporządkować, także z powodu dziadków, czyli rodziców mojego taty, którzy chcieli mieć wnuka blisko siebie”, opowiadał po latach Jerzy Rodowicz. „Tęskniłem za drożdżowymi pierożkami babci Józi, które z Marylką podkradaliśmy z kuchni jeszcze ciepłe, za lodami waniliowymi od sąsiada, które trzymał w bryłach lodu z Wisły, i za łowieniem ryb na wędkę z leszczyny w rzeczce, która płynęła przez park we Włocławku”.

Wiktor Rodowicz zbyt długo nie mieszkał z synem. Jurek szybko trafił do szkoły rolniczej z internatem. „Tak naprawdę Jurek wychowywał się bez nadzoru dorosłych. A w internacie wiadomo - i karty i wino. Brat pracował, wdawał się w związki. Mieliśmy luźne relacje”, wspominała Maryla Rodowicz.

Maryla Rodowicz dostała od brata skrzypce, wymieniła je na gitarę

Rodzeństwo spotykało się w wakacje, czasem w weekendy. Dzięki drugiemu mężowi Janiny Rodowicz- Julianowi Krasuckiemu, który był dyrektorem spółdzielni mieszkaniowej, rodzina dostała mieszkanie w nowym bloku. Mieszkanie z łazienką i bieżącą wodą wydawało się im prawdziwym luksusem. Jako dziecko Jerzy Rodowicz grał na skrzypcach. Ale nie lubił tego, dlatego pewnego dnia swoje skrzypce podarował siostrze, a ona zamieniła je na gitarę.

Zobacz też: Renata Beger słynęła z kontrowersyjnych wypowiedzi i długiego warkocza. Męża „ściągnęła wzrokiem”

"I tak Maryla, można powiedzieć, że dzięki mnie, zdobyła swoją pierwszą gitarę w życiu. Cieszyło mnie to bardzo, bo zawsze byłem i jestem jej najwierniejszym fanem”, opowiadał Jerzy Rodowicz. Dokładnie pamięta pierwsze sukcesy Maryli i pierwszy album mamy, do którego wklejała wycinki z gazet o sławnej córce (potem były ich dziesiątki). Pamięta, jak siostra kupiła mu w Pewexie dżinsy Levisy za 22 dolary i mógł zmienić staroświecki garnitur na bardziej młodzieżowe ubrania.

fot. PIOTR PORĘBSKI sesja dla Vivy! 2018 rok

Maryla Rodowicz: relacja z bratem

Żyli daleko od siebie, ale nie zapominali, że są rodzeństwem. Kiedy w sklepach niewiele było do kupienia, brat Maryli Rodowicz przywoził siostrze mięso - było wtedy na kartki, czasem kaczkę, którą ona oskubywała w wannie. Maryla Rodowicz była z Danielem Olbrychskim, potem z Krzysztofem Jasińskim, z którym doczekała się dwojga dzieci – syna Jana i córki Katarzyny. Z drugim mężem Andrzejem Dużyńskim miała syna Jędrka.

Jej brat przez wiele lat był z partnerką Sabiną. Byli szczęśliwi, ich spokojne życie przerwała jednak choroba. Sabina zmarła na raka trzustki. „Nie chciałem zostać w domu jej córki, gdzie mieszkaliśmy, choć ta dziewczyna mi to proponowała. Zabrałem naszego kota brytyjskiego, trochę pamiątek i wynająłem dom od przyjaciela w Kędzierzynie-Koźlu. Jestem tu do dziś sam jak palec, nie licząc kota”, tłumaczył.

Czy Jerzy Rodowicz korzystał ze sławy siostry? Bywał na jej występach, czuł się dumny z jej sukcesów. Kiedy zaczęło się jej dobrze powodzić, pomagała mu finansowo. Jakiś czas temu, Jerzy Rodowicz dowiedział się, że ma raka prostaty i jelita grubego. Siostra od razu mu pomogła, sfinansowała prywatne badania i kosztowną operację za 400 tysięcy złotych. W ten sposób uratowała bratu życie. Jerzy był jej za to bardzo wdzięczny, co publicznie wyrażał: ”Zawsze, jak mogłem, pokazywałem jej, że jest dla mnie ważna, a teraz ona robi to dla mnie. Jestem naprawdę wzruszony i chciałbym spędzić z nią święta”, mówił. Wcześniej wspólnie przeżywali śmierć ukochanej mamy Janiny, zwanej w rodzinie Niną.

Obecnie Jerzy mieszka w Sosnowcu. Jest rozwodnikiem, ma dwoje wnucząt. Za zgodą siostry, odziedziczył mieszkanie po zmarłej mamie we Włocławku. Piosenkarka nie ukrywa, że relacja z Jerzym jest dla niej bardzo ważna. Nadrabiają czas, jaki stracili, pochłonięci własnymi sprawami. Zostali sami i wspierają się, jak mogą. Jerzy Rodowicz ma dzisiaj 80 lat i marzy o znalezieniu bliskiej osoby. Próbował umawiać się z Walentyną Kozioł z pierwszej edycji "Sanatorium miłości", ale nic z tej znajomości nie wyniknęło.

„Chciałbym poznać jakąś miłą kobietę, podobną do mojej ukochanej Sabiny, która zmarła cztery lata temu. Oglądam "Sanatorium miłości" i nawet myślałem o tym, by tam się zgłosić, ale zrezygnowałem. Może uda mi się pojechać do zwykłego sanatorium i tam kogoś poznam”, mówi Jerzy Rodowicz

Reklama

Zobacz też: „Byliśmy blisko jak bliźniaki jednojajowe”, opowiadał Lech Wilczek o swojej partnerce, profesor Simonie Kossak z Białowieży

Reklama
Reklama
Reklama