Fot. Piętka Mieszko / AKPA
pożegnanie

Żona Andrzeja Korzyńskiego nie żyje, odeszła rok po ukochanym. "Codziennie zasypiała patrząc na jego fotografię"

Sylwia Sokorska-Korzyńska dotkliwie przeżyła żałobę...

Marcjanna Maryszewska 6 grudnia 2023 19:00
Fot. Piętka Mieszko / AKPA

Żona Andrzeja Korzyńskiego nie żyje. Sylwia Sokorska-Korzyńska zmarła 5 grudnia 2023, ponad rok po swoim ukochanym. W mediach społecznościowych ich syn Mikołaj zamieścił poruszające pożegnanie, a jego treść chwyta za serce... "Codziennie zasypiała patrząc na jego fotografię" — pisał o rodzicach pod filmikiem upamiętniającym zmarłą mamę.

Żona Andrzeja Korzyńskiego nie żyje. O śmierci poinformował jej syn

W środę po południu na Instagramie Mikołaja Korzyńskiego pojawił się szczególny wpis. Poświęcił go mamie, a zarazem żonie Andrzeja Korzyńskiego. Para spędziła razem 57 wspaniałych lat razem, a połączyło ich przypadkowe spotkanie... na rybach. "Miała wielu adoratorów. Może ująłem ją tym, że na imprezach grałem na fortepianie ragtime’y, nawet kolędy na nie przerabiałem" — wspominał Korzyński w wywiadzie z Jackiem Szczerbą. Niestety, śmierć rozdzieliła małżonków w połowie minionego roku. Uznany kompozytor zmarł 18 kwietnia.

Syn małżonków wyznał, że mama nie mogła poradzić sobie po stracie ukochanego. Odeszła półtora roku później. "Była jego muzą, pierwszą recenzentką, miłością jego życia. Śmierć Andrzeja podcięła jej skrzydła. Nie potrafiła podnieść się po tej stracie. Codziennie zasypiała patrząc na jego fotografię. Odeszła wczoraj we śnie. Śpij spokojnie, Mamo" — napisał Mikołaj Korzyński dzień po śmierci Sylwii Sokorskiej-Korzyńskiej.

Bliskim i rodzinie składamy wyrazy współczucia i przesyłamy najcieplejsze myśli.  

TAGI #śmierć

Redakcja poleca

REKLAMA

Wideo

Spędziliśmy dzień z Małgorzatą Rozenek-Majdan! Tak mieszka, tak pracuje...

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

MARYLA RODOWICZ o poczuciu zawodowego niedocenienia, związkach – tych „gorszych, lepszych, bardziej udanych” i swoim azylu. KAROLINA GILON I MATEUSZ ŚWIERCZYŃSKI: ona pojechała do pracy na planie telewizyjnego show, on miał przeżyć przygodę życia jako uczestnik programu… MAREK TORZEWSKI mówi: „W miłości, która niejedno ma imię, są dwa kolory. Albo biel, albo czerń. A ja mam tę biel, a to wielkie szczęście…”.