Reklama

Choć wiele osób nie wie, kim był Tomasz Chada, wśród miłośników polskiej sceny hip-hopowej nie ma osoby, która by go nie znała. To jeden z najbardziej charakterystycznych rodzimych raperów, który zasłynął z agresywnych utworów przepełnionych wątkami autobiograficznymi, jak i wielu zatargów z prawem. Zmarł 18 marca w wieku 39 lat w szpitalu psychiatrycznym, po tym, jak wyskoczył z okna i doznał urazu kręgosłupa. Co wpłynęło na śmierć artysty, który jeszcze w 2009 roku uznany był za najbardziej wartościową postać w środowisku hip-hopowym?

Reklama

Początki kariery Chady

Tomasz Chada urodził się 24 sierpnia 1978 roku w Warszawie. Swoją przygodę z rapem zaczął już jako 17-letni chłopiec, nagrywając debiutancki utwór pt. „W-WA miasto stołeczne”, który został bardzo pozytywnie przyjęty przez grochowskich rówieśników. To spowodowało, że jego kariera nabrała tempa. Już rok później Chadę można było usłyszeć w trzech utworach na kultowej płycie Molesty pt. „Skandal”. Młody raper następnie zaczął współpracę z Kaczym (ich wspólny album mimo licznych zapowiedzi nigdy się nie ukazał), DJ'em 600V (przez co uzyskał ogromne uznanie i szacunek) oraz Pihem, z którym wydał płytę „O Nas, Dla Was”. W międzyczasie występował gościnnie w utworach m. in. Tedego, Sokoła czy Peji.

Problemy z prawem

Pierwsze poważne kłopoty z prawem zaczęły się w 2009 roku, kiedy to kilka dni przed premierą solowego albumu, zatytułowanego „Proceder”, sąd odwiesił artyście wyrok 22 miesięcy pozbawienia wolności. Z tego powodu promocja jego pierwszej płyty (wydanej 10 lat po rozpoczęciu kariery) została mocno ograniczona, lecz mimo wszystko... odniosła spektakularny sukces! Wówczas portal internetowy Onet.pl stwierdził: „Ten album napisało życie i nie jest to bynajmniej byle PR-owy slogan. Jeśli ktoś zapomniał czym jest szczery, uliczny, bezkompromisowy rap, w którym nie ma miejsca na lukrowanie opowiastki, Chada przygotował blisko godzinne kompendium”.

Tomasz został zwolniony z aresztu latem 2010 roku. Niestety dwa lata później znalazł się w nim ponownie. Raper został skazany wówczas za napaść i pobicie na 3 lata pozbawienia wolności. Równocześnie zapadł wyrok w sprawie za kradzież oraz posłużenie się dokumentem innej osoby, za co został skazany na kolejne 2 lata. Korzystając z przepustek w trakcie odbywania kary, zaczął pracę nad kolejnym albumem. Z jednej z nich w grudniu 2013 roku już nie wrócił, co doprowadziło do wydania listu gończego. Ukrywał się ponad rok, równocześnie zamieszczając w mediach społecznościowych posty, które stały się dla niektórych powodem do żartów ze skuteczności polskiego wymiaru sprawiedliwości. Ostatecznie został złapany przez przypadek podczas jazdy samochodem i doprowadzony do zakładu karnego, gdzie skończył odbywanie kary w sierpniu ubiegłego roku.

Śmierć Tomasza Chady

Chada nagrał łącznie sześć albumów studyjnych. Ostatni z nich, „Recydywista”, powstał w 2017 roku i był przestrogą dla wszystkich, którym imponowało życie na krawędzi. Kilka dni temu, bo w czwartek 15 marca, niespodziewanie przerwano zaplanowaną na kilka tygodni trasę koncertową, promującą najnowszą płytę artysty. Na jego profilu na Facebooku pojawiła się wówczas informacja: „Wszystkie koncerty w ramach Recydywista Tour nie odbędą się ze względu na stan zdrowia rapera. Chada przebywa aktualnie w szpitalu pod opieką lekarzy”. Znalazł się w szpitalu w Mysłowicach po tym, jak doznał bardzo poważnego uszkodzenia kręgosłupa po próbie samobójczej. „To był efekt tego, że mężczyzna wyskoczył z okna na trzecim piętrze” - poinformowała Joanna Smorczewska, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Jak pisze katowicka Gazeta Wyborcza, według nieoficjalnych informacji raper był wtedy pod wpływem środków odurzających.

Mimo tego w niedzielny poranek raper wszczął awanturę i niszczył szpitalny sprzęt. Nie wiadomo, co spowodowało atak szału. Lekarze wezwali wówczas policjantów, którzy skuli mężczyznę. W asyście mundurowych Chada trafił do Państwowego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku. Zmarł tam podczas badań na izbie przyjęć. Prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie. Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gliwicach tłumaczy: „Prowadzimy je pod kątem niedopełnienia obowiązków i ewentualnego przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy policji, a także pracowników szpitali w Mysłowicach oraz Rybniku”.

Kontrowersje wokół śmierci Chady

Wokół śmierci rapera rośnie wiele kontrowersji. Wszystko z powodu tego, że szpital psychiatryczny, w którym zmarł ma bardzo złą sławę. Dochodziło w nim wielokrotnie do tajemniczych śmierci. W grudniu zeszłego roku podczas rozmowy z Fakt24.pl mecenas Piotr Wojtaszak mówił: „Tych przypadków jest po prostu zbyt dużo w krótkim okresie czasu, żeby można było przejść z tym do porządku dziennego. Tam ewidentnie dzieje się coś złego”.

Warto wspomnieć, że to nie była pierwsza próba samobójcza artysty, a także nie pierwszy skok z okna. Kilka lat temu podczas jednej z ucieczek przed funkcjonariuszami Chada wyskoczył z szóstego piętra hotelu w Warszawie. Ledwo przeżył upadek z takiej wysokości, po którym przez 6 miesięcy leżał w śpiączce.

Śmierć Tomasza zbiegła się z bardzo ważną dla fanów hip-hopu datą. W tym samym dniu przypadła bowiem 40. rocznica urodzin Magika – reprezentanta kultowych składów Kaliber 44 i Paktofonika.

Reklama

Oświadczenie szpitala psychiatrycznego w Rybniku

Szanowni Państwo, w związku z doniesieniami medialnymi na temat śmierci pacjenta w Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku, informujemy, że pacjent nie był hospitalizowany w Szpitalu w Rybniku i nie był jego pacjentem. W dniu 18.03.2018 r. o godz. 8:06 zespół karetki Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego z lekarzem, w asyście Policji, dowiózł pacjenta z oddziału ortopedycznego Szpitala w Mysłowicach. Podczas transportu medycznego zaobserwowano niestabilność stanu zdrowia pacjenta. W trakcie procedur kwalifikujących do przyjęcia w szpitalu w Rybniku, pacjent zmarł. W okolicach godz. 8:15 doszło do zatrzymania krążenia i natychmiast podjęto akcję reanimacyjną, którą prowadzili lekarz i dwóch ratowników karetki WPR przy pomocy lekarza i ratownika Szpitala w Rybniku. Pomimo udzielonej pomocy i podjętej akcji reanimacyjnej pacjenta nie udało się uratować. O godz. 8:45 stwierdzono zgon. Dyrekcja Szpitala Psychiatrycznego w Rybniku niezwłocznie powiadomiła Komendę Policji w Rybniku oraz prokuratora dyżurnego o zaistniałej sytuacji. Zaznaczyć należy, że śmierć pacjenta nie miała związku z pobytem w Szpitalu Psychiatrycznym w Rybniku, a podczas procedur na izbie przyjęć nie miały miejsca żadne niestandardowe i odbiegające od normy zdarzenia. Uprzejmie również wyjaśniamy, że w związku z obowiązującą nas tajemnicą lekarską nie jesteśmy upoważnieni do przekazywania informacji na temat poszczególnych pacjentów. Tajemnicą tą objęte są zarówno wyniki przeprowadzonych badań pacjenta, jak i diagnoza postawiona na ich podstawie, a także historia choroby i stan zdrowia. Wszystkie takie informacje należą do grupy danych wrażliwych, które są szczególnie chronione przepisami prawa. Pytania o szczegóły sprawy należy kierować do Szpitala w Mysłowicach, gdzie pacjent był hospitalizowany i przebywał dłużej oraz do Prokuratury, która prowadzi postępowanie w tej sprawie. Szpital w Rybniku współpracuje z Prokuraturą w celu wyjaśnienia sprawy. Dyrekcja Szpitala Psychiatrycznego w Rybniku składa wyrazy współczucia rodzinie i bliskim pacjenta z powodu jego śmierci.

Reklama
Reklama
Reklama