Śpiewał hit Kroplą deszczu, łamał serca kobiet. Choć znalazł się u szczytu popularności, to w jednej chwili zniknął bez śladu
„Byłem zbyt skromny i pokorny, żeby stać się wielką gwiazdą mainstreamu”, mówił Gabriel Fleszar
Znalazł się na szczycie, podbijał listy przebojów, ale nagle Gabriel Fleszar usunął się w cień. To on śpiewał wielki hit – Kroplą deszczu. W latach 90. słuchacze oszaleli na punkcie tej piosenki. Choć od tamtego momentu minęło wiele lat, fani wciąż o nim pamiętają i śledzą jego losy wokalisty. „Wydaje mi się, że byłem zbyt skromny i pokorny, żeby stać się wielką gwiazdą mainstreamu”, opowiadał w Natemat.pl. Tak dziś wygląda życie Gabriela Fleszara. Bardzo się zmienił?
Gabriel Fleszar – tak zaczęła się jego sceniczna kariera
Dziś ma 44 lata i nadal spełnia się w branży artystycznej. Miłość do muzyki towarzyszy mu od najmłodszych lat. Gabriel Fleszar w szkole podstawowej uczył się gry na fortepianie i gitarze, a potem śpiewał w chórze Państwowego Liceum Muzycznego w Legnicy. Już jako nastolatek wkroczył do artystycznego świata. Wszystko zaczęło się od Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy, który ukształtował wspaniałych polskich artystów. „To tam swoje najważniejsze szlify sceniczne zdobywali tacy aktorzy jak Przemek Bluszcz, Janusz Chabior czy Tomasz Kot”, opowiadał w cozatydzień.tvn.pl. Gabriel Fleszar wspólnie z przyjaciółmi założyć grupę teatralną, z którą wystawił spektakl 4/4 nagrodzony na Festiwalu Teatrów Amatorskich w Legnicy.
Gabriel Fleszar wcześnie wyfrunął z rodzinnego gniazda. W latach 90. odniósł spektakularny sukces, a miał wtedy zaledwie 19 lat. Wykonywał jeden z największych hitów - Kroplą deszcz. Piosenkę grały największe rozgłośnie, a słuchacze oszaleli na jego punkcie. Zresztą do dziś utwór jest grany w radiach.
Ogólnopolski Festiwal Filmów Komediowych Lubomierz 2001, Gabriel Fleszar
Czy Gabriel Fleszar spodziewał się wielkiej kariery? Sukces przyszedł do niego nagle i niespodziewanie. Nie był jego motywacją do występowania na scenie. Zdawał sobie sprawę, że sława nie mierzy jego wartości, jako człowieka. Najważniejsza była miłość do muzyki, a popularność stała się jedynie jej skutkiem ubocznym. Wszystko zaczęło się od wygranej w ogólnopolskich przesłuchaniach wokalistów Universal Music Polska. „Na przesłuchania, które w pewnym momencie zapewniły mi duży kontrakt fonograficzny, nie szedłem z myślą, że teraz będę gwiazdą”, mówił w Gabriel Fleszar w rozmowie z Natemat.pl. Po swoim debiucie zagrał pierwsze 90 koncertów, zaczął poznawać się ze sceną, zdobywać doświadczenie. To była dla niego cenna lekcja.
Gabriel Fleszar uważa, że gdyby dziś miał debiutować na polskiej scenie, wszystko mogłoby wyglądać zupełnie inaczej. „Gdyby mój debiut przełożyć na dzisiejsze czasy, myślę, że "Kroplą deszczu" miałaby kilkadziesiąt milionów odsłon na YouTube i być może byłbym w nieco innej sytuacji. Przez to, że ten rynek zmienił się, sytuacja debiutanta wygląda inaczej. Mamy większe możliwości”, opowiadał w cozatydzien.tvn.pl.
Na swoim koncie artysta ma trzy albumy – Niespokojny, Niespokojny II i Pełnia. Wystąpił też w filmie „Sezon na leszcza” u boku Anny Przybylskiej. „Chociaż na casting zaprosił mnie sam Bogusław Linda, to nie miałem żadnej taryfy ulgowej, byłem po prostu jednym z kandydatów do roli Figlarza”, mówił na łamach na temat. Gabriel Fleszar zawsze chciał związać się z aktorstwem, ale zabrakło mu zapału. Poza tym, przez kilkanaście lat mieszkał w Poznaniu, a większość angaży i centrum artystycznego świata znajdowały się właśnie w stolicy.
Sprawdź też: Rozśmiesza do łez, telewizja dała mu sławę. Życie Michała Kempy owiane jest tajemnicą
Gabriel Fleszar, Anna Przybylska, Edyta Olszówka, Bogusław Linda
Jak reaguje, gdy niektórzy mówią o nim "gwiazda jednego przeboju"? „Spójrzmy na ten medal z dwóch stron: czy lepiej być tym, kto ma na koncie naprawdę wielki hit, czy artystą, który, choć poświęcił muzyce całe dekady swego życia, to jednak nie udało mu się nagrać utworu, który okazałby się naprawdę wielkim przebojem?", pytał w Natemat.pl. Ogromną popularnością cieszyły się też piosenki „Bilet do nieba”, „Kto panem kto sługą”, czy „Nasz droga donikąd”, ale to właśnie „Kroplą deszczu” przetrwała próbę czasu.
Gabriel Fleszar usunął się w cień. Dlaczego?
Choć niektórzy wróżyli mu wielką karierę, on w pewnym momencie przestał pojawiać się w przestrzeni medialnej. Wielki świat nie był dla niego i zaczął go przytłaczać. „Wydaje mi się, że byłem zbyt skromny i pokorny, żeby stać się wielką gwiazdą mainstreamu. Żeby rozkręcić taką karierę, musisz po części być człowiekiem, który potrafi naprawdę ostro rozpychać się łokciami. Nigdy nie należałem do takich osób”, opowiadał na łamach Natemat.pl. Z perspektywy czasu czuje, że podjął dobre decyzje. Jego celem nigdy nie była popularność. Nie należał do osób, które rozpychają się łokciami. „Do całej tej "kariery” zawsze miałem naprawdę zdrowe podejście, wydaje mi się, że miałem "poukładane w głowie". Może dlatego, że wychowałem się w "czytającym" domu i dlatego, że już od lat zajmowałem się nie tylko śpiewem, ale i poezją czy też teatrem”, wspominał w 2020 roku w rozmowie z Natemat.pl.
Choć wydawało się, że Gabriel Fleszar pożegnał się z muzyką, osoby, które śledzą jego drogę, wiedzą, że wciąż tworzy. W 2011 roku pojawił się w The Voice of Poland. Przesłuchania w ciemno zapewniły mi przejście do kolejnego etapu muzycznego programu. Gabriel Fleszar dołączył do drużyny Adama Darskiego. Z show pożegnał się na etapie bitew.
Muzyk i wokalista nadal działa w branży muzycznej, koncertuje po całej Polsce, a także działa jako producent. Ma w domu własne studio, a praca wciąż jest dla niego największą pasją. „Myślę, że odwracając się od tego blichtru, zachowałem w tym wszystkim muzyczną autentyczność i to jest mój własny sukces. Miałem propozycje, żeby się "sprzedać", ale zrezygnowałbym wtedy z niezależności. Cieszę się, że poszedłem własną drogą”, opowiadał w 2022 roku w rozmowie z cozatydzien.tvn.pl.
Czytaj też: Rozśmiesza do łez, telewizja dała mu sławę. Życie Michała Kempy owiane jest tajemnicą
Artysta w pewnym momencie zaczął angażować się w akcje dla młodzieży. Odwiedzał szkoły w całej Polsce, gdzie spotykał się z młodymi - łączył muzykę z profilaktyką uzależnień. Sam z tym walczył z nikotyną i grami komputerowymi. Zamierzał przestrzec innych przed wchodzeniem na drogę nałogu. Przy okazji nie stawiał się w roli moralizatora, ale starał się im wytłumaczyć, że to ich zdrowie i wybory, które będą wpływać na całe życie.
„Zaniedbałem swoje relacje towarzyskie czy zawodowe, jednak nie było to na tyle znaczące, żebym określał to np. punktem zwrotnym. Pojawiło się wiele przekłamań, tytułów "zaprzepaścił karierę przez nałóg", a to totalna bzdura, nigdy tak nie było. Moim jedynym uzależnieniem, z którym walczyłem bardzo długo były papierosy. Paliłem je przez 15 lat, od 18. roku życia. Podejmowałem regularne próby rzucenia tego nałogu. Wydaje mi się, że udało mi się tylko dlatego, że zacząłem prowadzić spotkania profilaktyczne z młodzieżą”, mówił w rozmowie z Dzień Dobry TVN.
Gabriel Fleszar prywatnie
O życiu prywatnym artysty nie wiadomo zbyt wiele. Wokalistka w młodym wieku został ojcem. Miał 23 lata gdy jego syn Miłosz pojawił się na świecie. „Mimo tego, że byłem młodym ojcem, to byłem już dojrzałym człowiekiem i to ojcostwo przyniosło mi dużo satysfakcji. Jeśli chodzi o tradycyjne postrzeganie roli taty, to przekraczałem klasyczny zakres obowiązków”, opowiadał w cozatydzień.tvn.pl.
Dziś syn artysty rozwija swoje pasje. Studiuje psychologię, przez pewien czas grał na gitarze, uwielbia też pisać wiersze. Zawsze może liczyć na obiektywną opinię taty. „Jestem raczej tatą-kumplem, mamy doskonały przelot. Być może dlatego, że nie ma między nami dużej różnicy wieku, bo Miłosz urodził się, gdy miałem zaledwie 23 lata”, mówił w rozmowie z Natemat.pl w 2020 roku. Gabriel Fleszar nie ukrywa dumy z jedynego dziecka. „Bardzo go kocham i jestem z niego dumny, podoba mi się to, kim jest dzisiaj. Wyrósł na bardzo dobrego i kulturalnego człowieka, który idzie swoją drogą”, podkreślił w rozmowie z cozatydzien.tvn.pl.
Życzymy wszystkiego, co najlepsze!
Gabriel Fleszar, Miłosz Fleszar, Gala z okazji premiery Bohemian Rhapsody, 2018
[Tekst opublikowany na Viva Historie 21.04.2024 r.]