Reklama

Phil Collins wraca do gry. „Emerytura to śmieszna rzecz”, mówi muzyk i zapowiada trasę koncertową „Jeszcze nie umarłem”.

Reklama

Phil Collins sprzedał sto milionów solowych płyt. I drugie tyle z zespołem Genesis. Wprowadził siedem singli na amerykańskie listy przebojów. Lepszy był tylko Michael Jackson. Mówić o nim gwiazda pop to jakby słońce nazwać kometą. Chociaż już w 2002 roku ogłosił, że przechodzi na emeryturę, złamał się i zapowiada trasę. W czerwcu przeszłego roku zagra w Londynie, Kolonii i Paryżu.Trasę zatytułował „Not Dead Yet, Live”. Chcecie go posłuchać? Śpieszcie się, bilety znikają, jak śnieg latem.

Pięciolatek z perkusją

Jest najsławniejszym żyjącym śpiewającym perkusistą, chociaż nigdy nie nauczył się nut. Pierwszą dziecięcą perkusję dostał, gdy miał pięć lat (był rok 1956). Rodzice szybko pożałowali pomysłu. Mały Phil tak walił w gary, że schowali mu sprzęt do piwnicy. Pierwszy profesjonalny zestaw kupił sobie, gdy miał 11 lat. Za pieniądze uzyskane ze sprzedaży kolejki brata! Mama chciała, żeby został aktorem. Gdy był nastolatkiem, wkręciła go na plan filmu z Beatlesami, „Noc po ciężkim dniu”. Ale on rzucił plan filmowy dla pałek. Próbował szczęścia w wielu zespołach, ale jego światowa kariera zaczęła się, gdy poszedł na casting w 1970 roku. Peter Gabriel i Tony Banks z zespołu Genesis szukali perkusisty. Było wielu chętnych, ale Collins zadziałał w typowy dla siebie, wyluzowany sposób. Pływał w basenie i słuchał, jak grają inni kandydaci. Gdy osłuchał się z utworami Genesis, poszedł i zagrał. Przyjęli go z otwartymi ramionami. A fani dostali supergrupę. Pięć lat później wydarzyło się coś niespodziewanego. Gdy z zespołu odszedł wokalista, Peter Gabriel, wszyscy myśleli, że to koniec. Zespół rozpaczliwie poszukiwał następcy. Gdy castingi nic nie dały, zaczął śpiewać... Phil Collins. Fani szybko polubili go w tej roli. Tym bardziej, że umiał nawiązać z nimi kontakt, nie chował się na scenie, jak Peter Gabriel, pod maskami.

Sława dzięki rozstaniu z żoną

Słynnym i bogatym twórcą piosenek został dzięki pierwszej żonie. Gdy w 1980 roku rozwiódł się ze swoją młodzieńcza miłością Andreą Bertorelli, żeby zabić smutek, zaczął pisać o tym piosenki. Powstała bardzo osobista płyta „Face Value”. I bardzo popularna. Jego ex była wściekła za wyciąganie brudów, ale sprzedało się 12 mln krążków. A hitem został kawałek „In The Air Tonight”. Kariera Collinsa ruszyła z kopyta. Nic dziwnego, że zaproponowano mu pisanie muzyki do filmów. Pierwszą nominację dostał w 1984 za tytułową piosenkę do filmu „Przeciw wszystkim”. Plotka głosi, że członkowie Akademii nie wiedzieli kim jest, więc zaproszono go na galę, ale jego piosenkę wykonała inna artystka. Potem na koncertach wykonując „Against All Odds” mówił złośliwie: „Pani Ann Reinking nie ma tutaj dzisiaj, więc sądzę, że muszę sam zaśpiewać moją pioesnkę”. Gdy w 2000 roku dostał Oscara za piosenki do Tarzana, już wszyscy wiedzieli, kim jest. Jego zaangażowany społecznie kawałek „Another Day in Paradise” znany jest na pewno nawet na księżycu. Większość jego płyt okazywała się wielkim sukcesem. Grał wszędzie i ze wszystkim. I wtedy, jak w porządnym dreszczowcu, wszystko się wywróciło.

Problemy zdrowotne i emerytura

Zmora perkusisty. Za dużo walenia w bębny. W 2000 roku zaczął głuchnąć na jedno ucho. Ale nie to było najgorsze. Doznał urazu kręgosłupa w odcinku szyjnym. Jego lewa ręka nie jest w pełni sprawna. Chodzi podpierając się laską. Dlatego w 2002 roku powiedział „Koniec. Odchodzę na emeryturę”. Tłumaczył, że chce zająć się dwoma synami z trzeciego małżeństwa z Orianne Cevey. Ale żona zabrała dzieci i wyjechała do Miami. A on zaczął pić. Dziś są w separacji, ale mieszkają w pobliżu siebie w Szwajcarii. Phil może być blisko synów. W końcu znudziła mu się emerytura i zapragnął znów ruszyć w trasę. „Emerytura to śmieszna rzecz”, powiedział na konferencji prasowej. W przyszłym roku zagra w słynnej londyńskiej Royal Albert Hall. Nie siądzie za perkusją, będzie śpiewał. Ale zabierze ze sobą ze Szwajcarii swojego 15 letniego syna Mikołaja, który też gra na perkusji. Jest szansa, że razem odegrają wstęp do słynnej „In The Air Tonight”, piosenki, która uczyniła go wielkim.

Reklama

Polecamy też: Naga prawda o dinozaurze rocka! Iggy Pop bez ubrania pozował studentom. Zobacz efekty​

Reklama
Reklama
Reklama