Maryla Rodowicz i Seweryn Krajewski zostali upokorzeni. Nie mogli uwierzyć, co spotkało ich w Stanach
„Według niego okazali się czerwonymi wrednymi Polakami”
Piosenki Święty spokój czy Remedium, które przyniosły Maryli Rodowicz ogromną popularność, nie narodziłyby się nigdy, gdyby nie Seweryn Krajewski. Kompozytor dobrze wyczuwał to, co będzie podobać się piosenkarce. Gdy w latach 80. poszukiwali kolejnego wielkiego hitu, powstało Niech żyje bal. Utwór miał szansę stać się przebojem za granicą. Ale zamiast sukcesu duet wrócił w USA z porażką…
[Ostatnia publikacja tekstu na VUŻ: 10.08.2024 r.]
Powstanie piosenki Niech żyje Bal
Maryla Rodowicz miała wtedy na koncie wiele hitów i ogromne uznanie publiczności. Brakowało jej jednak piosenki-hymnu. Piosenki, którą mogłaby zachwycić amerykańską publiczność. Poprosiła Seweryna Krajewskiego, by udało się mu spełnić jej wymarzoną wizję.
Udało się, gdy go odwiedziła. Choć z komplikacjami. „Usłyszała tam powolnego pięknego walca, którym była zachwycona. Problem polegał jednak na tym, że Agnieszka Osiecka napisała już do tej muzyki tekst dla Jerzego Połomskiego. Ostatecznie Osiecka i Krajewski zobowiązali się, że napiszą dla Połomskiego inny utwór”, słuchamy w internetowym programie „Historie z Koprem”.
Czytaj także: Daniel Olbrychski i Jan Englert rywalizowali o względy tej samej kobiety! Atmosferę podgrzewał Kazimierz Kutz
Przygotowany przez Agnieszkę Osiecką tekst wymagał jednak dopracowania. Maryli i jej szefowi zespołu nie podobał się bowiem swojski zwrot „Jurek, ogórek, kiełbasa i sznurek”, który zaproponowano. Szukano więc czegoś bardziej poważnego i wzniosłego. Tekściarka ze względu na przyjaźń z Rodowicz zgodziła się napisać drugą wersję i tak powstała piosenka Niech żyje bal.
Przy okazji World Song Festival, na który zostali zaproszeni Maryla Rodowicz i Seweryn Krajewski, przygotowano też angielską wersję.
Problemy Rodowicz i Krajewskiego w Los Angeles. Przegrana w konkursie
Niestety wyjazd do USA – choć był piękną przygodą – miał wiele mankamentów. Festiwal okazał się źle przygotowany. Amerykanie nie byli tak profesjonalni, jak się spodziewano. Próby odbywały się na korytarzu, bo scena nie była jeszcze gotowa. Orkiestra nie umiała też udźwignąć polskiej kompozycji.
„Niestety, próby przed koncertem nie przebiegały w dobrej atmosferze. Utwór był przeznaczony do ostrzejszego grania, a miejscowa orkiestra i chór zmiękczały brzmienie. Dodatkowo gitarzysta nie dysponował odpowiednim sprzętem i mógł odpowiednio zagrać planowanego przesteru”, słuchamy na YouTubie.
Maryla Rodowicz, 1977
Dodatkowo ekipa, która przygotowywała konkurs, miała nie być miła dla polskich twórców. „Rodowicz i Krajewski nie mogli też dojść do porozumienia z dyrygentem, który traktował polskich wykonawców z lekceważeniem i pogardą, jako sługusów komunizmu. On sam uciekł na Zachód, a skoro piosenkarka i kompozytor zostali w kraju, to według niego okazali się czerwonymi wrednymi Polakami”…
Na domiar złego na chwilę przed występem – stresującą się Marylę, która miała zaśpiewać po angielsku – zapowiedziano jako wokalistkę z Holandii…
Mimo to piosenka została świetnie przyjęta przez publiczność. Ich pełne emocji reakcje dawały Polakom nadzieję na najważniejsze nagrody. Ale jury postanowiło przyznać Rodowicz i Krajewskiemu tylko wyróżnienie.
W średnich nastrojach muzycy wrócili więc do hotelu, a tam… jego drzwi były zamknięte. Pracownicy myśleli bowiem, że konkurs już dawno się skończył i nikt nie będzie tak późno chciał dostać się do swoich pokoi.
Czytaj także: Był późnym ojcem, ludzie brali go za dziadka – słynny bard Przemysław Gintrowski kochał życie rodzinne
Maryla Rodowicz i Seweryn Krajewski uznawali swój udział w Festiwalu za porażkę, bo liczyli na jedną z trzech głównych nagród. Nie interesowało ich nawet zaproszenie do amerykańskiego studia nagraniowego, bo woleli wybrać swoje pierwotne plany. On pojechał do Chicago, ona wróciła do Polski, bo obiecała dzieciom wakacje na mazurach.
Maryla Rodowicz, 1980