Spełniony artysta, a prywatnie? Tak wygląda życie Mariana Lichtmana, współzałożyciela Trubadurów
„Nigdy nie wstydzę się swoich nut, nawet jeśli są kontrowersyjne”
W 1963 roku powstał jeden z najpopularniejszych zespołów - Trubadurzy. Po latach perkusista, kompozytor i wokalista - Marian Lichtman podkreślał, że grupa miała być łódzkimi Beatlesami. Wspólnie z Krzysztofem Krawczykiem, Sławomirem Kowalewskim, Jerzym Krzemińskim i Bogdanem Borkowskim szturmem podbili serca słuchaczy. „Przyjedź mamo na przysięgę”, „Znamy się tylko z widzenia”, „Dziewczyna i pejzaż”… Te piosenki do dziś nuci cała Polska. Co wiemy o życiu prywatnym Mariana Lichtmana, jednego z współzałożycieli grupy? Artysta wciąż tworzy i nie zamyka się na gatunki muzyczne, szuka nowych wyzwań. ,,Może dlatego ludzie wciąż chcą mnie słuchać, a że w tym i młodzież – to fantastycznie", zwierzał się w jednym z wywiadów.
Marian Lichtman – początki kariery
Marian Lichtman przyszedł na świat 30 marca 1947 roku w Łodzi. Wychowywał się w kamienicy na ulicy Kamiennej. Z sentymentem wspominał czasy swojego dzieciństwa i młodości w jednym z wywiadów. „Miejsce, w którym się człowiek urodził, zawsze będzie dla niego najpiękniejsze. Tam wszystko się zaczęło. Pamiętam jak próbowałem grać, śpiewać”, wyznał w rozmowie z Dziennikiem Łódzkim.
Z żalem opuszczał potem tamto miejsce. „Wyprowadziliśmy się z tej ulicy w 1962 czy 1963 roku. Z wielkim żalem ją opuszczałem. Tata nie chciał już tam mieszkać ze względu na mnie, choć lubił naszą Kamienną. Uważał jednak, że mieszka tam zbyt rozrywkowe towarzystwo. Przeprowadziliśmy się na ul. Wschodnią, a więc niemal po sąsiedzku. To też była ciekawa ulica, zresztą jest taka do tej pory. Jak założyłem rodzinę, mieszkaliśmy na ul. Zachodniej. Potem musieliśmy wyjechać na Zachód”, dodawał.
Już jako mały chłopiec zafascynował się muzyką – śpiewał i grał. „Zacząłem od krzeseł i pokrywek, ale najpierw próbowałem na gitarze”, wyznał. Rodzice nie byli zachwyceni, że ich syn chce związać swoja przyszłość ze sceną. Mieli nadzieję, że Marian Lichtman wybierze się na medycynę. Zanim zaczął pojawiać się na scenie z Trubadurami, pierwsze sukcesy odnosił na Festiwalu Młodych Talentów w Sopocie.
Czytaj także: Ewa Krawczyk i Marian Lichtman pogodzili się. O co chodziło w ich konflikcie?
Marian Lichtman i Trubadurzy
W latach 60. Marian Lichtman, Krzysztof Krawczyk i Sławek Kowalewski byli solistami na „Spotkaniu z piosenką” w Łódzkim Domu Kultury. „W Łodzi było trzech najbardziej znanych solistów – ja, Krzysztof Krawczyk i Sławek Kowalewski. Ja byłem Elvisem Presleyem”, zwierzał się muzyk w rozmowie z Polskim Radiem. Gdy z Zachodu zaczęła przybywać moda na popowe zespoły, muzycy zaczęli rozważać stworzenie własnej kapeli. Trubadurzy powstali na kanwie The Beatles.
„Jak na listy weszło dużo piosenek Beatlesów, wpadliśmy na pomysł, żeby założyć kapelę takich Beatlesów łódzkich. Tak powstali Trubadurzy”, dodał Marian Lichtman.
Okazuje się, że na perkusji nauczył się grać dopiero w zespole. Początkowo obraził się na kolegów, że chcą zaangażować go „na tyły”. „Chłopaki stwierdzili jednak, że ja najszybciej nauczę się grać na perkusji i zostanę perkusistą. W wieku 14 lat ciężko było mi się z tym pogodzić, chcieli zrobić ze mnie śpiewającego perkusistę. Po pewnym czasie jednak zdałem sobie sprawę, że kapele zaczęły wchodzić na listy przebojów, a soliści zaczęli odchodzić w niepamięć” wyznał w rozmowie z VICE. Krzysztof Krawczyk i Sławek Kowalewski sposobem przekonali ojca Mariana Lichtmana, by kupił synowi perkusję.
Sprawdź też: Syn Krzysztofa Krawczyka był bojkotowany na pogrzebie ojca? Ujawniono przykrą scenę
Trubadurzy, od lewej: Marian Lichtman, Ryszard Poznakowski, Krzysztof Krawczyk, Sławomir Kowalewski, 1969 rok
Wkrótce miało się też okazać, że zespół stworzony przez przyjaciół będzie bił rekordy popularności. Zachwycali nie tylko publiczność, ale innych artystów. W dodatku potem na scenie przyciągali wzrok nietypowymi strojami, które stały się ich znakiem rozpoznawczym. Jak powstały?
„Pomyliliśmy trochę koncepcje trubadurów i muszkieterów – byliśmy tą kulturą zafascynowani, na fali filmu „Trzej Muszkieterowie". Pomieszaliśmy wędrownych grajków i żołnierzy, ale wszystko utrzymane było w konwencji francuskiej, więc ładnie się to wszystko zespoiło”, podkreślał artysta w rozmowie z VICE.
Marian Lichtman nie ukrywał, że zawsze byli dla siebie jak rodzina i to dlatego wciąż udaje im się pojawiać na scenie. „Według mnie takie kapele są najzdrowsze, nie rozpadają się jak te stworzone na zamówienie z osób z różnych miast, krajów. Byliśmy dla siebie od zawsze jak rodzina. Wspólne prywatki, zabawy i tak to wszystko się rodziło”, dodawał.
Pierwsze poważne koncerty nastolatkowie zawdzięczali ojcu Krzysztofa Krawczyka. To on zauważył ich potencjał. Wkrótce zespół zaczął zarabiać swoje pierwsze pieniądze. Ale tak na dobre, cała machina ruszyła w momencie, gdy Trubadurzy ukończyli szkołę średnią. Stali się zdrową konkurencją dla Czerwonych Gitar. Marian Lichtman wspomina, że razem ścigali się na listach przebojów. W 1965 roku otrzymali nagrodę za debiut na festiwalu w Opolu, a potem koncertowali po całym świecie. „Mieliśmy propozycję zostania na Zachodzie, zgłaszali się do nas producenci, ale nikt z nas nie chciał uciekać. Kupowaliśmy tam tylko upominki i wracaliśmy do kraju.”, mówił Marian Lichtman VICE.
Zespół stworzył wiele niezapomnianych przebojów. Wśród nich: „Znamy się tylko z widzenia”, „Cóż wiemy o miłości”, „Kasia”, „Przyjedź mamo na przysięgę”. W 1967 roku po Jerzego Krzemińskiego i Bogdana Borkowskiego do zespołu No To Co, Marian Lichtman razem z kolegami stworzyli zespół Izomorf 67. Jednak zaledwie po kilku miesiącach znów grali z Trubadurami.
Zespół Trubadurzy w składzie: Krzysztof Krawczyk, Sławomir Kowalewski, Piotr Kuźniak, Marian Lichtman, 01.02.1998
Trubadurzy byli idolami, podbili scenę – ludzie ich oklaskiwali, a sale były wypełnione po brzegi. Perkusista i wokalista podkreślał, że mimo upływu lat, zespół wciąż cieszy się popularnością wśród wiernych fanów i kolejnych pokoleń, które odkrywają ich twórczość. W 2015 roku grupa obchodziła pięćdziesięciolecie istnienia.
Był czas, w którym Marian Lichtman opuścił na moment szeregi Trubadurów. W 1974 roku wyjechał z Polski i zamieszkał w Danii. W Kopenhadze mieszkali już wtedy jego rodzice, którzy znaleźli się tam po antysemickiej nagonce z 1968 roku. Kompozytor i perkusista trafił do szkoły muzycznej Eda Tigpena i Elli Fitzgerald, gdzie kształcił swoje umiejętności. „Zacząłem inaczej patrzeć na muzykę, stwierdziłem, że samym popem już wiele nie zdziałam. Z czasem profesorowie zaczęli mnie polecać”, zwierzał się w jednym z wywiadów. W tym czasie pojawiał się wraz z grupą Mosala Dosa, a następnie z zespołem Red Square. Wrócił do grania z Trubadurami po swoim powrocie w latach 90-tych.
„Kiedy urodziło mi się drugie dziecko, stwierdziłem, że już się najeździłem i zająłem się rodziną. W 1989 roku upadła żelazna kurtyna i zatęskniłem za Polską”, mówił w rozmowie z VICE.
Marian Lichtman jest otwarty na różne gatunki muzyczne (dance, jazz, poezja śpiewana, house, hip-hop…), ale nie ucieka od klasyki charakterystycznej dla Trubadurów i wciąż tworzy. Artysta często tworzy także z młodymi ludźmi. „Nigdy nie wstydzę się swoich nut, nawet jeśli są kontrowersyjne, bo nawet jeżeli to zawsze znajdą się ludzi, którzy pochwalą mnie, że trzymam w tym wszystkim poziom”, tłumaczył w VICE. Przez dwa lata był menadżerem Pikeja. Poza zespołem Trubadurzy, kieruje swoją karierą solową, wydaje kolejne płyty, a wraz ze Zbyszkiem Lemańskim tworzy duet – Maniek & LeMan.
Zobacz też: Ewa Krawczyk apeluje do Mariana Lichtmana: „Mój mąż mnie przed Tobą ostrzegał”
W czasie pandemii nagrał hot16 challenge, włączając się do wsparcia zbiórki na rzecz walki z koronawriusem. W lutym 2021 roku wokalista wypuścił swój nowy utwór „Zippy Zap”, a którym artyście towarzyszy polsko-szwajcarski duet „Lord&Eight”. Koronawirus stanął muzykowi na przeszkodzie w realizacji części planów. Najbardziej tęskni za kontaktem z publicznością.
„Ja jestem teraz w takich muzycznych koszarach – tworzę piosenki, zbieram materiały na płytę, myślę twórczo; trochę jak wojsko, które szykuje się do boju, czyli koncertowania i nagrywania, kiedy to wszystko się skończy i nadejdą lepsze czasy, a… nadejdą na pewno”, wyznał w styczniu 2021 roku w wywiadzie dla Culture Avenue.
Co ciekawe, to żona Mariana Lichtmana, zawsze była dla niej największym krytykiem. „Czuje muzykę tak jak ja”, zwierzał się artysta.
Życie prywatne Mariana Lichtmana: żona, dzieci, wnuki
Muzyk wraz z ukochaną żoną, Bożeną od wielu lat tworzą kochającą rodzinę. „Jestem szczęśliwym i spełnionym człowiekiem. Mam rodzinę: córkę, syna, dwie wnuczki i wnuków. Dodasz muzykę i co więcej trzeba? Żeby tylko było zdrówko, a na razie biologia nas oszczędza”, mówił w rozmowie z Polskim Radiem.
Cała rodzina Mariana Lichtmana mieszka w Danii. Artysta od dawna prowadzi życie między dwoma krajami.
„Uwielbiam ten kraj, jestem szczęśliwy, że mogę tutaj żyć. Polska jest moją ojczyzną, ale mam też właśnie Danię, a także Izrael, czyli trzy kraje – trzy ojczyzny”, mówił w rozmowie z Culture Avenue.
Marian Lichtman z żoną, Bożeną w 2008 roku
Marian Lichtman ma nadzieję, że doczeka się kolejnego muzyka w swojej rodzinie. Jego najmłodsza wnuczka, Malou jest obdarzona ogromnym talentem artystycznym. „Czekam jednak cały czas na muzyka w mojej rodzinie, może najmłodsza wnuczka nim zostanie, bo cały czas śpiewa”, dodał w rozmowie z VICE.
„Alma, która ma 14 lat, to umysł ścisły, a obaj wnukowie odnajdują się w piłce nożnej – Anton (18 lat) i Villiam (14 lat – bliźniak Almy)”, opowiadał w Culture Avenue.
Artysta wie, że nadejdzie ten dzień, w którym wycofa się z muzyki i nie wróci na scenę. Na razie cieszy się każdym dniem, w którym swój czas poświęca pasji. „Uważam, że wszyscy są zadowoleni i nie chcą, żebym odchodził. Zawsze się uczę, każdy człowiek niezależnie od wieku powinien uczyć się całe życie. Stanie w miejscu jest największą chorobą człowieka”, dodał kilka lat temu w rozmowie z Jędrzejem Mikuckim dla VICE.
Źródło: Dziennik Łódzki, Culture Avenue, VICE, Polskie Radio, Wikipedia.