Przed laty Joanna Kurowska sprzeciwiła się Wojciechowi Młynarskiemu, on nie krył oburzenia. „Był wściekły"
Tak wyglądała ich relacja
Wojciech Młynarski zapisał się na kartach historii jako jeden z najlepszych polskich petów, reżyserów i autorów tekstów piosenek. Współpracował z najwybitniejszymi artystami, takimi jak: Anna German, Krzysztof Krawczyk czy Kalina Jędrusik. Do tego grona zalicza się również Joanna Kurowska, która w niedawno opowiedziała o tym, jak wyglądała ich relacja.
Joanna Kurowska o relacji z Wojciechem Młynarskim i powstaniu piosenki „Gigi L'amoroso"
Aktorka nie kryje, że Wojciech Młynarski był jej autorytetem. Przed laty miała również okazję zaśpiewać piosnkę pod tytułem „Gigi L'amoroso", którą z języka francuskiego na język polski przełożył właśnie Wojciech Młynarski na prośbę aktorki. W książce zatytułowanej „Kobiety, które śpiewały Młynarskiego" czytamy: „Ta piosenka [przyp. red. „Gigi L'amoroso"] to wielki hit z lat siedemdziesiątych francuskiej gwiazdy Dalidy, dość swobodnie przełożony na język polski. W wersji Joanny Kurowskiej – bo to ona jest dziewczyną w stokrotkach – aktorski majstersztyk. Tu uśmieszek, tu zniesmaczenie słowami "Wandy, tej rudej małpy", tu pewność siebie, ale taka trochę na glinianych nogach. Aktorka umie w tym utworze pokazać zniuansowanie emocji, o czym można się przekonać, oglądając późniejszą interpretację w spektaklu Pod dachami Paryża z 2002 roku (gdzie Kurowska zamiast stokrotek w uszach ma czerwoną chustę na głowie, występuje w szarym płaszczu). Oba występy zachwycają precyzją wykonania, świadomością sceniczną, siłą głosu", czytamy.
Ich zawodowe drogi przecięły się w 1997 roku. To właśnie wtedy Joanna Kurowska została zaproszona do obsady spektaklu „Criminale Tango" w Teatrze Rampa w reżyserii Wojciecha Młynarskiego. Co ciekawe, dostrzegł jej talent dzięki roli w słynnym serialu „Czterdziestolatek".
„Zdaje się, Nina Terentiew szepnęła mu, że jest taka dziewczyna. Po roli Jagody Karwowskiej w Czterdziestolatku 20 lat później był akurat na mnie bum. Bez tego nie wiem, czyby mnie obsadził. Chociaż w ogóle mnie kojarzył, bo wtedy już od paru lat byłam przyjaciółką jego córki. Po szkole filmowej dołączyłam do teatru Hanuszkiewicza. Któregoś dnia Agata robiła wywiad z młodymi aktorami. Od razu między nami "zaklikało". Bywałyśmy u siebie, spotykałyśmy się – zresztą to trwa do dziś", wspomina aktorka.
„Ale Młynarski nie kierował się nepotyzmem. Dla niego liczył się talent. Nie obsadzał artystów po kiju, mieczu, braterstwie, po znajomych królika. Nigdy. Choćbym nie wiadomo, kim była, jakby zobaczył, że nie mam talentu, toby mnie nie zatrudnił", kontynuuje.
Joanna Kurowska i Wojciech Młynarski — relacja, wspólna praca
Pracowało im się doskonale, chociaż nie brakowało między nimi lekkich zgrzytów. Największym z nich był dobór utworów. Aktorka otrzymała wówczas do zaśpiewania dwie piosenki - „Kochankowie jednego dnia” Edith Piaf oraz „Whisky Facile” Freda Buscaglionego. Joanna Kurowska stwierdziła jednak, że oba utwory są do siebie bardzo podobne i nie chciała śpiewać bliźniaczych piosenek.
Sprzeciwiła się Wojciechowi Młynarskiemu i poprosiła go o zmianę repertuaru. To wstrząsnęło artystą, który nie krył wówczas oburzenia. „Kurowska prosi więc Młynarskiego, żeby dał jej coś innego. On się obrusza. Ponoć bardzo. Jak to? Ktoś młody kwestionuje jego decyzje? Gdy pytam, czy to była z jej strony młodzieńcza brawura, czy brak wyobraźni, poważnieje. „W życiu prywatnym jestem dosyć ustępliwa, ale w pracy walczę o siebie. Wtedy pomyślałam, że trudno, najwyżej się obrazi. Nie obraził się. Ale był wściekły", czytamy w książce Joanny Nojszewskiej.
Gdy emocje opadły, napisał „Gigi L’Amoroso” Dalidy. „Nikt wcześniej tak nie potraktował Dalidy. Nie pomyślał, żeby zrobić to i do śmiechu, i do płaczu. Ale tu chodzi o coś więcej. Mnie ta sytuacja pokazała, że warto zawalczyć. Mieć zamysł i trzymać się go. Być lojalnym wobec siebie, swoich wyborów. Prośba o inną piosenkę okazała się ogromnym zwycięstwem. Coś sobie udowodniłam. "Podobno Wojciech Młynarski po namyśle przyznał Kurowskiej rację", kontynuuje autorka książki. "Wiadomo – Wojtek nie był wokalistą, raczej melorecytował. Ale tak, że nagle zobaczyłam, na czym polega geniusz. Chłopak, który to śpiewał, miał fenomenalne możliwości, trzy oktawy. A to przecież nie o oktawy chodzi, ale o charyzmę. Młynarski ją miał. Jak zaśpiewał ten fragment, mieliśmy dreszcze" wyjaśnia ulubienica publiczności.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Poszła w ślady ojca, łączyła ich wyjątkowa więź. Janusz Majewski był dumny z jej osiągnięć