Byli małżeństwem przez ponad pół wieku. Miłość Felicjana i Jadwigi Andrzejczaków rozdzieliła śmierć
Całe artystyczne życie artysta zawdzięczał żonie
Felicjan Andrzejczak zasłynął jako charyzmatyczny wokalista zespołu Budka Suflera. Zaśpiewał jeden z największych przebojów grupy Jolka, Jolka, pamiętasz..., który do dziś nuci cała Polska. Dziś media obiegła smutna informacja o śmierci artysty. Felicjan Andrzejczak zmarł w wieku 76 lat po walce z chorobą. Pozostawił w żałobie ukochaną żonę i dwójkę dzieci. Muzyk od zawsze podkreślał, że rodzina jest jego największą siłą. Przez ostatnie 55 lat kroczył przez życie u boku żony Jadwigi. Wiele ukochanej zawdzięczał. „Całe moje artystyczne życie zawdzięczam Jadzi”, mówił. Tę wyjątkową miłość przerwała śmierć...
[Ostatnia publikacja na FB vivy 18.09.2024 r.]
[Ostatnia publikacja na FB VUŻ-u 19.09.2024 r.]
[Ostatnia publikacja na Viva Historie 19.09.2024 r.]
Felicjan Andrzejczak – do dziś utwór Jolka, Jolka, pamiętasz… nuci cała Polska
Ta charakterystyczna chrypka, oryginalność i sceniczna charyzma… Te cechy wyróżniały Felicjana Andrzejczaka. Był wokalistą Budki Suflera w latach 1982-1983. Zaśpiewał utwory Noc komety czy Jolka, Jolka, pamiętasz... Ten ostatni na stałe zapisał się w historii polskiej muzyki. Nie da się ukryć, że piosenka stała się prawdziwym hitem, a dziś łączy kolejne pokolenia.
Felicjan Andrzejczak pytany o sukces utworu, zawsze podkreślał, że jego sekret tkwi w miłości. „Ta piosenka traktowała o sytuacji, jaka panowała wtedy w naszym kraju. I te słowa trafiały dokładnie w punkt. W to, co ludzie zapamiętali z tego fatalnego okresu, bo przecież jest w niej i "żebranie o benzynę", są mety z alkoholem. Tyle że o stanie wojennym większość z nas już nie pamięta, a Jolkę, po czterdziestu latach kojarzą nawet ci, których nie było wtedy na świecie. I tą właściwą odpowiedzią jest miłość. Miłość nieidealna, trudna i skazana na niepowodzenie. Ale to ona na koniec obroniła ten utwór”, mówił w rozmowie z Aleksandrą Głowińską dla cozatydzien.tvn.pl w 2022 roku. Artysta przez ponad cztery dekady wykonywał ten utwór i każdy z koncertów kończył właśnie tą piosenką.
Czytaj też: Nie ma lata bez przeboju „Jolka, Jolka pamiętasz lato ze snu”. Kim była Jolka? I czy nadal pamięta?
Felicjan Andrzejczak, koncert "Eurorock" w Zielonej Górze", 1983-05-27
Felicjan Andrzejczak po rozstaniu z Budką Suflera wydał wiele solowych albumów. Niemal do ostatnich dni poświęcał się swojej pasji, koncertował i tworzył nowe utwory. Bez muzyki nie wyobrażał sobie życia. „Jestem szczęśliwy, ponieważ mam cudowną rodzinę. Może to mnie tak trzyma, że chce mi się dalej pracować i nie myślę o peselu. Poza tym mam zespół młodych ludzi za sobą”, opowiadał w rozmowie z Polskim Radiem w kwietniu 2023 roku. Ale jak podkreśla, nie byłoby jego scenicznej kariery, gdyby nie ukochana Jadwiga.
„Całe moje artystyczne życie zawdzięczam Jadzi. To ona wypchnęła mnie do Warszawy, gdy nasze dzieciaki były malutkie. Jedź, powiedziała, realizuj swoje marzenia. Rzuciłem robotę w szkole, pojechałem do teatru Na Targówku, a potem wszystko już poszło z górki”, zwierzał się w 2010 roku Gazecie Lubuskiej.
Felicjan Andrzejczak, Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu, 20 czerwca 2022
Felicjan Andrzejczak: historia miłości z żoną Jadwigą. Jak się poznali?
Felicjan i Jadwiga Andrzejczakowie przez ponad 55 lat wiedli u swojego boku spokojne i szczęśliwe życie. Poznali się, gdy on był w technikum Leśnym w Rzepinie, a ona uczęszczała do szkoły żeńskiej w Ośnie Lubuskim. Dopiero wchodzili w dorosłe życie. Spotkali się dzięki wspólnym znajomym na domówce. Tam mogli się lepiej poznać, okazało się, że wiele ich łączy. To była miłość od pierwszego wejrzenia.
„Była piękna, wesoła, lubiła żarty. Od razu wpadła mi w oko. I taka została do dziś”, opowiadał po latach Felicjan Andrzejczak w Gazecie Lubuskiej. Z kolei jego ukochana zaznaczała, że mąż ujął ją niezwykłym spokojem i klasą. Zapragnęli budować wspólne życie u swojego boku. Zakochani doczekali się dwójki dzieci: Rafała i Kingi. Artysta zawsze podkreślał: „Dla mnie rodzina jest najważniejsza. Wsparcie żony pomogło przetrwać niejedną burzę. W związku trzeba sobie ufać i wzajemnie się szanować. Oczywiście nie może zabraknąć miłości...”. [cytat za cozatydzień.tvn.pl]
Sprawdź też: Majka Jeżowska w żałobie. Nie żyje Dariusz Staśkiewicz, wieloletni partner i dawna miłość wokalistki
Felicjan Andrzejczak: rodzina, dzieci
Felicjan Andrzejczak był bardzo dumny ze swoich dzieci. Nigdy nie nalegał, by poszły w jego ślady. Widział, że nie ma w nich tej muzycznej pasji, która kierowała jego życiem. „Dla mnie zawsze najważniejsze było to, by moje dzieci były po prostu szczęśliwe. I chyba to się udało...”, opowiadał w rozmowie z cozatydzien.tvn.pl.
Muzyk wiódł szczęśliwe życie u boku żony w Świebodzinie. Felicjan i Jadwiga Andrzejczakowie stworzyli tam swój raj na ziemi. Wokół domu mieści się wspaniały ogród, staw z romantyczną altanką – cisza i spokój. Tutaj wokalista uciekał od świata show-biznesu. Jerzy Andrzejczak w ostatnich latach został dziadkiem, jego dzieci założyły rodziny, a ich klan przez wszystkie te momenty trzymał się razem. „Zawsze dobrze się czułem, gdy rodzina była w zasięgu”, mówił artysta w rozmowie z Gazetą Lubuską.
Felicjan Andrzejczak z żoną Jadwigą, Jadwiga Andrzejczak, Świebodzin, 11.10.2008
Felicjan Andrzejczak o żonie: to moja największa przyjaciółka
Żona zawsze była dla artysty największym wsparciem. Jak zawsze podkreślał, wiele jej zawdzięczał, doceniał jej wytrzymałość. „Dumna jestem z Felcia. Bardzo dumna. Niedawno w "Jedynce" zapowiadali rozmowę. Ze świetnym wokalistą - tak o nim powiedzieli. Bo on jest naprawdę świetny, tylko nie wszyscy o tym wiedzą”, mówiła Jadwiga Andrzejczak w rozmowie z Gazetą Lubuską w 2010 roku.
Ukochana nigdy nie stawała między nim a pasją. Wspiera go, była dla muzyka wielką siłą i motywacją. A co najważniejsze, była jego najlepszą przyjaciółką... „Moja żona jest moją największą przyjaciółką. Nigdy nie kazała mi dokonywać wyborów pomiędzy nią a sceną. Teraz gdy mamy już dorosłe dzieci, a nawet wnuki, na koncerty jeździmy razem. W domowym zaciszu rzadko przebywamy”, mówił wokalista.
Czy żona artysty nigdy nie była o niego zazdrosna? Felicjan Andrzejczak do końca obracał się w świecie show-biznesu i ukochana doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Do dziś pamięta, jak u szczytu popularności utworu „Jolka, Jolka” artysta otrzymywał listy, telefony od fanek. „To największa głupota suszyć facetowi głowę i podejrzewać, że ciągle skacze na boki. Po co mi takie piekło? Trzeba mieć zaufanie i ja je zawsze miałam. […] A ja myślałam: no, Matko Boska, przecież to jego praca. Przecież ja się tym moim Felciem nacieszę, jak wróci do domu. Nigdy mi to nie przeszkadzało. Ja zawsze stałam krok w tyle. I tak jest do dziś”, zwierzała się pani Jadwiga. Mówiła o mężu, że był wielkim romantykiem, choć nigdy nie śpiewał, nawet przy goleniu.
Piękna relacja Felicjana i Jadwigi Andrzejczaków oparta była na trwałych fundamentach - zaufaniu, przyjaźni, wierności… Choć jak zwierzał się sam Felicjan Andrzejczak… „Ja nic takiego zrobiłem. Mam po prostu bardzo mądrą żonę, która mądrze myśli, wie, co robi. To nie ja. Żona była takim motorem, który mnie zawsze wspomagał, dopingował. Gdyby mi żona powiedziała na początku mojej przygody z muzyką "Nie", to bym tego zawodu nie uprawiał. To moja małżonka powiedziała, "Jedź, spróbuj. Jak będzie, zobaczymy". To się nazywa prawdziwa miłość”, opowiadał w rozmowie z Super Expressem w 2022 roku.