Doceniła go Beyoncé, świat stał przed nim otworem. Dziś Radzimir Dębski nie mieszka w Polsce
Syn muzycznych legend, kompozytor o światowej renomie i artysta, który za każdym razem potrafi oczarować publiczność. Jak dziś patrzy na swoją drogę? Co dla niego jest naprawdę ważne?

Syn Anny Jurksztowicz i Krzesimira Dębskiego, czyli Radzimir Dębski, znany również jako JIMEK zamiłowanie do muzyki odziedziczył po swoich rodzicach. Dziś uchodzi za jednego z najlepszych artystów swojego pokolenia. Przypomnijmy, że kilka lat temu cała Polska huczała o jego międzynarodowej karierze. Tak dziś mówi o swoim życiu.
Ostatnia publikacja na FB 1.11.2025 r.
Radzimir Dębski od lat zachwyca swoim talentem. Tak dziś mówi o swoim życiu
Radzimir Dębski, czyli JIMEK, ruszył w tym roku w trasę Subklasyka Tour, w ramach której ponownie połączył siły z orkiestrą symfoniczną. Na tym jednak nie koniec, bo do współpracy zaprosił prawdziwe legendy polskiej muzyki, takie jak: Pezet, Wzgórze Ya-Pa 3, Paktofonika, Zdechły Osa oraz O.S.T.R.!
„Zawsze wydawało mi się to oczywiste, że będę w Polsce. Nie planuję porzucać Polski, ale czuję, że podróżowanie to jest obowiązek mojej generacji. Przez to, że nasi rodzice nie mogli podróżować, ja miałem wpojone, że jeżeli mogę, to muszę. To było zawsze wpisane w normę, ale jednocześnie nie jest to taka egzotyka, żeby się tym jakoś szczycić. Zawsze będę tu wracał, bo to jest moje miejsce", mówi w rozmowie z serwisem Plejada.pl.

Międzynarodowy sukces Radzimira Dębskiego
Przypomnijmy, że w 2012 roku artysta wygrał konkurs na remiks piosenki „End of Time" Beyoncé. To właśnie wtedy cała Polska trzymała za niego kciuki, by rozwinął swoją zagraniczną karierę. Dziś mówi wprost: „Nie wiem, czy dalej jestem na takim etapie, w którym to, co robię, jest dla mnie tak śmiertelnie ważne, że nie widzę nic poza tym. Raczej nie. Są takie słynne momenty, jak koszykarze na przykład mówią po niecelnym rzucie, że "to była tylko koszykówka i teraz mogę wrócić do domu i zająć się rzeczami ważnymi". To jest zdrowe podejście", wyjaśnił w tym samym wywiadzie.
Radzimir Dębski nie ukrywa jednak, że w momencie, kiedy zrobiło się o nim głośno zarówno w Polsce, jak i za granicą nie wykorzystał swojej szansy na 100%. „Czy mógłbym zrobić więcej? Na pewno. Czy żałuję? Czy warto byłoby podpisać jakiś cyrograf? Nie wiem. Wszyscy robimy w życiu dokładnie to samo, tylko każdy z nas robi to w innej kolejności. Wydaje mi się, że odpowiednie rzeczy przyjdą w odpowiednim czasie. I to nie jest żaden grzech", kwituje.

