Siedemnaście lat temu zmarł Czesław Niemen...
Tak wspominała go w VIVIE! żona Małgorzata
Minęło siedemnaście lat od śmierci jednego z najwybitniejszych polskich muzyków. Czesław Niemen zmarł 17 stycznia 2004 roku w Warszawie. Przez lata zmagał się z chorobą nowotworową...
Artysta wszech czasów, który wyprzedzał swoje czasy. Jako jeden z pierwszych polskich muzyków odważył się wykorzystać w swojej twórczości elementy muzyki elektronicznej. Czesław Niemen tworzył nie tylko ballady i rockowe utwory – przez lata opracował swój własny oryginalny i niepowtarzalny styl. Muzyka elektroniczna, filmowa, blues, pop, jazz czy big bit... Nie ograniczał się do jednego nurtu muzycznego. Kto z nas nie zna największych utworów artysty: „Dziwny jest ten świat”, „Pod papugami” czy „Sen o Warszawie”, mimo, że liczą sobie ponad 50 lat.
Kobiety go kochały. Często na ławce pod jego domem dziewczyny schodziły się grupkami i spoglądały w okna. Postrzegany jest jako jedna z największych indywidualności polskiego rocka. Artysta urodził się jako Czesław Juliusz Wydrzycki, lecz w trakcie trwania swojej kariery przyjął pseudonim „Niemen”, a następnie oficjalnie zmienił nazwisko na Niemen-Wydrzycki.
„Dziwny jest ten świat”
Niemen z początkiem lat 60-tych występował na festiwalach. Swoją karierę związał z zespołem Czerwono-Czarni, a następnie zasilił szeregi grupy Niebiesko-Czarni, wraz z którą podróżował po całej Polsce i Europie. Na tym etapie zaczął po raz pierwszy komponować własne utwory. Swoim charyzmą i talentem zachwycił samą Marlenę Dietrich, a ta zafascynowana jedną z piosenek nagrała jej własną wersję tyle, że w przekładzie na niemiecki. Kolejnym etapem muzycznej przygody były występy z grupą „Akwarele”. Tym razem Niemen stworzył swój największy przebój „Dziwny jest ten świat”, który uważany jest za hymn młodzieży końca lat 60-tych. W latach 70. stworzył formację Niemen, następnie zaczął komponować projekty dla teatru i telewizji. Chociaż w latach osiemdziesiątych występował już dość rzadko, pod koniec XX wieku wydał pierwszy album CD z autoryzowaną kompilacją utworów.
W życiu prywatnym Czesław Niemen był dwukrotnie żonaty i miał trzy córki – Natalię Niemen, Eleonorę Atalay i Marię Gutowską. Zaraził dzieci miłością do muzyki, chociaż podobno brak mu było talentów pedagogicznych. Jego druga żona, Małgorzata Niemen, cztery lata po śmierci męża udzieliła pierwszego wywiadu.
Mistrz i jego Muza. To żona była pierwszym słuchaczem jego nowych kompozycji. To ona sprawiała, że ciągle rozwijał skrzydła. W 2008 roku Małgorzata Niemen udzieliła wywiadu Monice Kotowskiej. Co mówiła VIVIE! o mężu? Jaki był Czesław Niemen? Przypominamy niezwykły archiwalny wywiad.
„Jagody szaleju” Niemena? Nie znam.
Świetnie. Pozna pani. To pastisz. Czesław nie był pompatyczny, jak wielu się zdaje. Miał świetne poczucie humoru. Pamiętam, parę lat temu siedzieliśmy w kuchni, kiedy naszą ulicą szedł sprzedawca jagód i wołał: „Ja-go-dy, ja-go-dy, ja-go-dy, ja-”. I tak na okrągło. Czesława wielokrotnie inspirowało to, wobec czego inni przechodzą obojętnie. Wtedy napisał „Jagody szaleju”.
1 z 5
– I zmieściły się na „Spiżowym krzyku”, płycie, którą Pani złożyła z utworów bliskich swojemu sercu. Myśli Pani, że bliskich równie mocno sercom fanów?
Pewna grupa fanów męża ma odmienne zdanie na temat tego, co powinnam robić. Co w jakiej kolejności wydawać. Rzecz ciekawa, tym osobom wydaje się, że są wyspą na oceanie, a wokół nie ma innych ludzi. Trafnie w ubiegłorocznej „Machinie” powiedziała Agnieszka Chylińska, że są fani i fanatycy. Ci ostatni mają postawę roszczeniową, wszystko wiedzą najlepiej, chcą mieć wpływ na to: „kiedy masz wydawać płyty, jak masz się ubierać i co mówić w wywiadach”. Teraz te pretensje przeniosły się na spadkobierców Niemena. A wracając do „Spiżowego krzyku” wydanego przez Polskie Nagrania, jest to płyta z kluczem. Szanowni Państwo, choćbyście nie wiem jak mocno ją ściskali, nie wyciśniecie z niej „Dziwnego świata”, „Snu o Warszawie” ani „Wspomnienia”...to płyta żony, gospodyni domowej i eksmodelki (śmiech).
– Kobiety, z którą przeżył 30 lat. Fanki wypisywały każdego dnia w jego windzie: „Kocham Niemena”. Tyle dziewczyn go otaczało, wybrał Panią.
Czy czułam satysfakcję? Nie, choć zdawałam sobie sprawę, że Czesław jest wyjątkowym człowiekiem. I miałam świadomość, że podoba się kobietom. Kiedy się poznaliśmy, miał forda mustanga i czasem, gdy przejeżdżaliśmy koło jego domu, mijaliśmy ławeczkę, na której dzień w dzień siedziała jedna lub dwie dziewczyny. Siedziały tak i patrzyły w jego okna. Tamtego miejsca dziś już nie ma. Zamiast ławeczki i kiosku z gazetami stoi nowoczesny budynek. Ale mam zdjęcie tamtego skwerku sprzed lat.
– Niemen miał w sobie jakiś magnetyzm.
Był z innego wymiaru. Nie ma już takich mężczyzn. Kiedy byłam zeźlona na kogoś, obejmował mnie i mówił: „Popatrz w gwiazdy”. Najpierw się jeżyłam, obruszałam, ale za chwilę przyznawałam mu rację. Lepiej spojrzeć w niebo, zamiast się spalać. To jego „kosmiczne” spojrzenie bardzo mi pomagało. Wiedziałam, że jako gospodyni powinnam dbać o dom i czasem użalałam się: „No zobacz, dopiero co odkurzałam, a tu znów wszystko od nowa”. A on na to ze spokojem: „Kosmos cały kurzy”. Nie przejmował się mniej ważnymi sprawami. Z czasem drogą osmozy i na mnie przeszło to zdystansowanie (śmiech).
Zobacz też: Jakim tatą był Czesław Niemen? Natalia Niemen szczerze o wierze, muzyce i legendzie ojca
2 z 5
– Sam wiedział dobrze, czego chce?
Czasem pokazywał mi swoje nowe kompozycje i pytał, co myślę. Wolę rozwiązania minimalistyczne, Czesław odwrotnie – ornamenty, ozdobniki, zagęszczał aranżacje. „Strasznie dużo się tu dzieje”, mówiłam. A on lekko uśmiechał się i przekornie odpowiadał: „Tak, co powiesz?”. Ale jeśli pisał wiersz czy felieton, byłam pierwszą recenzentką, brał pod uwagę moje sugestie. To niesamowite, ale nie uczył się w szkole polskiego. Urodził się w Starych Wasiliszkach, małej polskiej wsi, która po 1939 roku znalazła się poza naszymi granicami. W szkole uczono języka rosyjskiego, ale w domu mówiło się po polsku. Z drugą repatriacją rodzina Wydrzyckich wyjechała do Polski. Stało się tak za namową Czesława, któremu groziła służba w sowieckiej armii.
– Mocna osobowość, wpłynął na Panią? Będąc modelką trudno nie poddać się fascynacji modzie. Pani się udawało. To jego zasługa?
Pamiętam, kiedyś kupiłam sukienkę i mówię do męża: „Zobacz, to teraz modne”. A on: „No to co, że modne”. Dla niego nie był to wyznacznik, że skoro zgodne z trendami, to dobre. Czesław miał taki własny radar, jak chodzi o garderobę, był może kontrowersyjny, ale pozostawał sobą.
– Mąż coś kiedyś Pani w życiu narzucił?
Mieliśmy różne zdania, jeśli chodzi o szkołę dzieci. Wolałam, żeby dziewczynki poszły do zwykłej podstawówki. „Bo spokojne dzieciństwo”, argumentowałam. Czesław uważał, że powinny uczyć się gry na instrumentach, a mając warsztat muzyczny, kiedyś same zdecydują, w jakim kierunku pójść.
Zobacz też: Jakim tatą był Czesław Niemen? Natalia Niemen szczerze o wierze, muzyce i legendzie ojca
3 z 5
– Wspierał córki, pomagał dziewczynkom w nauce?
Kiedyś poprosiłam Czesława, żeby którejś z dziewczynek pomógł przebrnąć przez ćwiczenia na fortepianie i tu okazało się, że raczej nie ma talentów pedagogicznych. Ze swobodą pokazywał, jak to trzeba zagrać, ale nie umiał tego dzieciom przekazać.
– To on miał zawsze w domu decydujący głos? Czy spieraliście się o życie?
Czesław był człowiekiem dobrodusznym, ale niewątpliwie to on był w naszej rodzinie wodzirejem. Wszystko mu podlegało, o wiele spraw go pytałam. Kłótnie? Oczywiście bywały różnice zdań. Zdarzało się, że dzień czy dwa były tak zwane ciche. Ale potem albo ja zaczynałam się łasić, albo Czesław obejmował mnie i wszystko szło w niepamięć. Między nami było 16 lat różnicy. Bardzo imponował mi swoim postrzeganiem świata. Właściwie wszystko, co Czesław mówił, robił, przyjmowałam bezkrytycznie, jako to najlepsze, najmądrzejsze, najwłaściwsze. Ktoś pięknie powiedział, że życie z nim było jak uniwersytet. Myślał o tym, co Czesław śpiewał na koncertach. Ale dla mnie rzeczywiście tak było. Bo nie przyjmował czyichś sądów za własne, a ja uczyłam się od niego.
– Jak Pani sobie radzi z tym, by odnaleźć się teraz na nowo?
Staram się żyć normalnie. Ja jedna wiem, jak się czuję. Tych, co milczeli, gdy Czesław odszedł, rozumiem. Sama chciałam niedawno dzwonić do znajomej, wesprzeć, coś powiedzieć. Ale nie podniosłam słuchawki. Nie ma takich słów. A ja? Raz sobie radzę, raz trochę mniej. Jem, staram się wyspać, ruszać się. Luksusem jest spokój. Takie chwile tylko „moje”. Nigdy nie lubiłam podróżować. Od dziecka mam problemy lokomocyjne. A teraz świadomie pielęgnuję swoje domatorstwo.
Zobacz też: Jakim tatą był Czesław Niemen? Natalia Niemen szczerze o wierze, muzyce i legendzie ojca
4 z 5
– Nie musi Pani wstawać rano do pracy, ale wstaje.
Nie muszę, ale odkąd zajmuję się sprawami Czesława, mój plan dnia się zmienił. Sporo czasu spędzam przy komputerze. Córka nauczyła mnie jego obsługi. To dla mnie wielki przełom, ponieważ jestem zupełnym antytalentem technicznym. Kiedyś Czesław próbował wprowadzić mnie w zawiłości grafiki komputerowej. Pokazywał, jak to jednym ruchem można rysować niby ołówkiem, grubym pędzlem, robić pastelową fakturę. Jednak byłam oporna. Bo w malowaniu lubię się pobrudzić, czuć zapach farb. I tak się skończyło na jednej lekcji.
– Malowania Pani brakuje?
Brakuje mi rodzaju beztroski związanej z malowaniem. Takiej wręcz naiwnej radości z położenia plamy. Może jeszcze przyjdzie jakaś wena, ale do tego potrzebny jest spokój. Na razie mam myśli zaprzątnięte innymi sprawami.
– Ma Pani tyle kwiatów w ogrodzie, to też sztuka, gdy rośnie.
Kwiaty to zasługa mojej mamy i córki. Mają rękę do roślin. Dla Czesława zieleń przy domu też była ważna. Wychowywał się przecież wśród pól i łąk. Jemu też rosło. Kilka lat temu w naszym ogródkowym kompoście zakiełkowała wielka pestka awokado. Czesław posadził ją w donicy, hołubił i podlewał, aż wyrosło delikatne drzewko. Rośnie do dziś.
Zobacz też: Jakim tatą był Czesław Niemen? Natalia Niemen szczerze o wierze, muzyce i legendzie ojca
5 z 5
– Potrafi Pani poprosić o pomoc?
Gdyby okoliczności mnie do tego zmusiły – na pewno tak. Jednak nie lubię zaprzątać sobą innych. Próbuję w miarę możliwości radzić sobie sama. Hmm, może to uciekanie od zobowiązań?
– Ma Pani przyjaciółki? Ich prosić o nic nie trzeba.
Ewcia Wajnert, Lidka Popiel, Bogna Sworowska, Madzia Siemińska. Tak się trzymamy, trzymamy się w pamięci. Czasem nie gadamy ze sobą pół roku. Zastanawiałam się, na czym więc ta bliskość polega. Może podobne poczucie humoru, estetyka? Lidka fotografuje, Ewcia jest utalentowaną artystycznie osobą. Kiedy się spotykamy, rozmawiamy o kolorowych sprawach, choć nie tylko. Już samo to, że one są, bardzo mnie krzepi.
– Są twarze, którym czas nie robi krzywdy. Pani ma taką twarz.
W prasie często robią mi liftingi komputerem. Wtedy gromy ślę, bo jeśli w wywiadzie mówię, że jestem babcią, nie mogę mieć twarzy ponaciąganej jak dziewczynka. Kiedy ktoś pyta mnie o dietę, odpowiadam: Dobrze robi dieta „newsowa”. I podaję jako przykład 95-letniego dziadka mojego zięcia. Wincenty mieszka w lesie, hoduje pszczółki, włosy ma gdzieniegdzie przyprószone siwizną, jest w dobrej kondycji. Jego głowy nie bombardują od rana informacje, który polityk zrobił szpagat i gdzie wybuchła bomba. Budzę się i nie włączam telewizji.
– Dużo Pani myśli.
Bywa. Czasami mam skłonność do czarnowidztwa, ale staram się to od siebie odsuwać. Dużo myślę o dzieciach, lubię towarzystwo wnuków. Ich naiwność, świeżość, spontaniczność. Dużo się od nich uczę. Próbuję od nowa wyzwolić w sobie optymizm i czułość do świata.
Zobacz też: Jakim tatą był Czesław Niemen? Natalia Niemen szczerze o wierze, muzyce i legendzie ojca