Cohen, Prince, Bowie i Michael. Te ikony muzyki odeszły w 2016 roku. Co im zawdzięczamy?
1 z 5
Mijający rok był bardzo ciężkim okresem dla fanów muzyki. W przeciągu kilkunastu miesięcy pożegnaliśmy jednych z największych – jeżeli nie największych – artystów naszych czasów. Bez nich świat muzyki już nigdy nie będzie taki sam. Całe szczęście pozostaną w naszych głowach wspomnienia związane z ich twórczością oraz bogaty dorobek artystyczny.
Z okazji zbliżającego się końca roku, przypominamy Wam znakomite osobowości, których twórczość na zawsze pozostanie w naszych sercach.
2 z 5
Na początku roku pożegnaliśmy brytyjskiego muzyka Davida Bowiego. Piosenkarz zmarł 10 stycznia po 18-miesięcznej walce z chorobą nowotworową. Dwa dni przed śmiercią artysta skończył 69 lat. Z tej okazji ukazała się jego najnowsza, a zarazem ostatnia płyta zatytułowana „Blackstar’’. Dwudziesty ósmy album studyjny Bowiego został został nagrany w nowojorskim studiu The Magic Shop. W ciągu 51 lat kariery muzyk sprzedał ponad 140 milionów płyt.
3 z 5
Amerykański muzyk, jeden z największych twórców naszych czasów, Prince, odszedł 21 kwietnia. Przyczyną śmierci było przedawkowanie leku przeciwbólowego zawierającego fetanyl – substancja kilkadziesiąt razy silniejsza od morfiny. W trakcie trwającej blisko czterdzieści lat kariery, muzyk sprzedał ponad 100 milionów płyt na całym świecie.
4 z 5
Leonard Cohen zmarł 7 listopada 2016 roku. Menadżer Kandyjczyka Robert B. Kory poinformował dziennik "New York Times" o przyczynie zgonu jego klienta. - Leonard Cohen zmarł we śnie po tym, jak przewrócił się w swoim domu w nocy, 7 listopada. Jego śmierć była nagła, niespodziewana, lecz spokojna - powiedział menedżer. 21 października, kilkanaście dni przed śmiercią muzyka, premierę miał jego czternasty album, "You Want It Darker".
5 z 5
Jednym z największych zaskoczeń tego roku była śmierć brytyjskiego wokalisty George'a Michaela. O tym, że muzyk zmaga się z problemami zdrowotnymi, światowe media mówiły od lat, jednak nikt nie zdawał sobie sprawy, że stan zdrowia artysty jest aż tak poważny. Jak spekulują zachodnie media, Michael był uzależniony od heroiny. Brytyjczyk zmarł 25 grudnia w swojej posiadłości z powodu niewydolności serca.