Billie Eilish dokonała coming outu, lecz mało kto wie, z czym jeszcze musiała się mierzyć. Aż trudno w to uwierzyć
Odsłaniamy tajemnice uwielbianej wokalistki

Billie Eilish pojawiła się na scenie muzycznej jak burza – bez zapowiedzi, bez kompromisów, bez potrzeby wpisywania się w utarte schematy. Od pierwszych dźwięków „Ocean Eyes” świat już wiedział, że nadchodzi coś zupełnie nowego. Ale za fenomenem Billie kryje się znacznie więcej niż tylko muzyka. To opowieść o walce z chorobą, poszukiwaniu własnej tożsamości i burzeniu granic – tych w muzyce, modzie i w postrzeganiu samej siebie.
Przypominamy fragment tekstu Karola Sowy i Agnieszki Dajbor, który ukazał się na łamach magazynu VIVA w marcu 2024 roku
Początki kariery Billie Eilish
[...] Billie Eilish to właściwie osobna historia. Na muzyczny szczyt weszła przebojem „Ocean Eyes” z 2016 roku, który napisała wspólnie z bratem. Utwór stał się wielkim hitem w sieci. Nic więc dziwnego, że chwilę później podpisała kontrakt z dużą wytwórnią. Pojawiła się nagle, jakby kopnęła butem w drzwi. Szybko stała się idolką zbuntowanych nastolatek. Billie od lat choruje na depresję i cierpi na zespół Tourette’a, co sprawia, że w niekontrolowany sposób pojawiają się u niej różne tiki i gesty. „W moim życiu panował mrok i nic nie sprawiało mi radości. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że dożyję swoich 17. urodzin”, mówiła w programie Gayle King.

Fenomen Billie Eilish
Podbijała świat niepewna siebie i swoich kobiecych atutów. „Nigdy nie czułam się kobieco. Muszę sama siebie przekonać, że jestem ładną dziewczyną”, mówiła na łamach magazynu „Variety”. Ubierała się w oversize’owe stroje, by ukryć w nich siebie – miała obsesję na punkcie ciała i tego, że będzie oceniana. Dlatego zaskoczyła wszystkich, gdy cztery lata temu na okładce brytyjskiego „Vogue’a” pojawiła się w różowej bieliźnie i blond włosach. W tym czasie dostała mnóstwo nagród i zdobyła Oscara za „No Time to Die”, piosenkę do filmu o Jamesie Bondzie. Niedawno przyznała, że jest osobą homoseksualną, choć była pewna, że wszyscy o tym wiedzą, że jest to oczywiste. „Nigdy tak naprawdę nie czułam, że potrafię dobrze nawiązać kontakt z dziewczynami. Ale bardzo je kocham, naprawdę mnie pociągają”, mówiła na łamach „Variety”. Układa swój świat na własnych warunkach.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ogromna obsesja, czy wielka miłość? Żona Justina Biebera od samego początku miała jeden cel
