Reklama

Na ekranie niezapomniany Bogumił Niechcic z „Nocy i dni”, a także doskonale znany widzom Rafał Wilczur ze „Znachora”, w prywatnym życiu Jerzy Bińczycki, nazywany przez kolegów „Biniem”, słynął z wielkiej życzliwości i szczególnego poczucia humoru. Żenił się dwukrotnie. Z pierwszego małżeństwa z aktorką Elżbietą Will doczekał się córki, z drugiego — syna. Gdy zakończył się jego pierwszy związek, wyznał, że nie wierzy w aktorskie małżeństwa. Kilka lat później w jego życiu pojawiła się Elżbieta Godorowska — studentka teatrologii, która chciała tylko zrobić wywiad ze swoim idolem. Żadne z nich nie spodziewało się wtedy, że połączy ich miłość...

Reklama

[Artykuł aktualizowany na Viva.pl 06.09.24 r.]

Jerzy Bińczycki: pierwsze małżeństwo

Pierwszą miłością, którą przeżył w szkole aktorskiej Jerzy Bińczycki miała być Aleksandra Górska, młodsza o dwa lata studentka krakowskiej PWST. To właśnie ona pomogła mu przejść przez trudny etap żałoby po mamie, którą przyszły aktor pożegnał nagle w okresie zdawania egzaminów na studia. Zostali parą, ale ich związek zakończył się krótko po ukończeniu studiów przez Bińczyckiego. Wyjechał wtedy za ukochaną do Teatru Śląskiego, ale okazało się, że na miejscu ma rywala, Andrzej Szajewskiego. To właśnie on został mężem Aleksandry Górskiej.

Jadwiga Barańska i Jerzy Bińczycki w filmie „Noce i dnie”, 1975 r.

1975. Jadwiga Barañska i Jerzy Biñczycki w filmie "Noce i dnie" w re¿yserii Jerzego Antczaka. /bpt/ PAP/CAF-Ireneusz Radkiewicz
PAP/CAF-Ireneusz Radkiewicz

Złamane serce aktora uleczyła Elżbieta Willówna, koleżanka po fachu, którą poznał w tym samym teatrze. Zakochali się w sobie, w 1965 roku wzięli ślub, a po przeprowadzce do Krakowa założyli rodzinę. Para powitała na świecie córkę Magdalenę, ale ich małżeństwo niestety nie przetrwało próby czasu. Choć wydawali się bardzo zgraną parą i często widywano ich razem na scenie Starego Teatru, to ostatecznie zdecydowali się iść przez życie osobno. Rozwiedli się w pokojowej atmosferze, a potem jeszcze wiele razy grywali wspólnie na tej samej scenie. Aktor zawsze wypowiadał się o byłej żonie ciepło i z szacunkiem.

Zapytany o rozstanie, odpowiedział, że małżeństwo to hazard. „Mówi się: na całe życie, ale nie zawsze się to spełnia. Ludzie się rozstają. Ja też przeżyłem rozwód” — wyznał Jerzy Bińczycki. „Dom i rodzina to dla mnie najważniejsze wartości, ale... nie wierzę w aktorskie małżeństwa, bo mają małe szanse na przetrwanie”, podkreślił. Potem na długie lata zrezygnował ze stałych związków i skupił się na pracy — zachwycał na scenie ukochanego Starego Teatru w Krakowie, a w 1975 r. nastąpił przełom w jego karierze filmowej. Jerzy Antczak przekonał go do przyjęcia roli Bogumiła Niechcica w adaptacji „Nocy i dni” Marii Dąbrowskiej. Aktor na początku nie był pewny tego wyzwania, tłumacząc, że do tej pory grywał tylko epizody. Wtedy jeszcze nie przypuszczał, że to właśnie po tej roli zyska filmową nieśmiertelność.

Czytaj również: Był ponadczasową ikoną muzyki, ale także kochającym synem i bratem. Tak wspominała Freddiego Mercury'ego młodsza siostra

1981. Jerzy Bińczycki w filmie „Znachor”

1981. Aktor Jerzy Biñczycki w filmie "Znachor" w re¿yserii Jerzego Hoffmana. /bpt/ PAP/CAF-Witold Rozmys³owicz
PAP/CAF-Witold Rozmysłowicz

Jerzy Bińczycki i Elżbieta Godorowska historia miłości

Początek lat 80. przyniósł aktorowi nową miłość. Elżbieta Godorowska była wówczas studentką teatrologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, młodszą od niego o 17 lat, i poprosiła Jerzego Bińczyckiego o wywiad. Znała go jeszcze ze sceny Starego Teatru, gdzie chadzała we wczesnych latach. „Jako dziecko przychodziłam z rodzicami do krakowskiego SPATiF-u. Mój ojczym był dziennikarzem, znał środowisko aktorskie. Poznałam Jurka już jako 17-latka, a kiedy byłam na trzecim roku polonistyki, świeżo po egzaminie z literatury współczesnej, gdzie omawiałam twórczość Marii Dąbrowskiej, poprosiłam go o wywiad” — wspominała ich pierwsze spotkanie Elżbieta Godorowska.

Od razu po wywiadzie aktor wręczył pięknej studentce zaproszenie do Starego Teatru na premierę reżyserowanej przez siebie sztuki „Queen Mary”. Później spotkali się na bankiecie. Ich znajomość bardzo szybko zamieniła się w przyjaźń, a ta poprowadziła ich do głębokiego uczucia.

Jerzy Bińczycki, Elżbieta Bińczycka, fot. archiwum prywatne, facebook.com/ebinczycka
Jerzy Bińczycki, Elżbieta Bińczycka, fot. archiwum prywatne, facebook.com/ebinczycka

Poczuli, że są sobie pisani. Różnica wieku w ogóle nie miała dla nich znaczenia. „Takiej kobiety szukałem. Zarówno mnie, jak i jej zależało na tym, żeby mieć prawdziwy dom, rodzinę. Tego nam brakowało. Mimo różnych temperamentów i rytmów wewnętrznych nasze marzenia i wyobrażenia o domu gdzieś się spotkały”, opowiadał Jerzy Bińczycki w wywiadzie dla magazynu „Pani”.

To układanie wspólnego życia było dla mnie czasem wielkiego renesansu. Zaczęło się coś na nowo w mojej biografii, co zmieniło sens mojego życia” — wyznał z ekscytacją aktor.

Zobacz też: W PRL-u była ikoną muzyki, wszyscy śpiewali jej wielki hit. Rena Rolska zeszła ze sceny u szczytu popularności

Jerzy Bińczycki, Elżbieta Bińczycka, fot. archiwum prywatne, facebook.com/ebinczycka
Jerzy Bińczycki, Elżbieta Bińczycka, fot. archiwum prywatne, facebook.com/ebinczycka

Jerzy i Elżbieta Bińczyccy: małżeństwo, syn

W 1982 r. na świat przyszedł jedyny syn aktora i jego drugiej żony, Jan. Dla 45-letniego wówczas Jerzego Bińczyckiego pojawienie się drugiego dziecka stało się ogromnym wydarzeniem. Zobaczyłam męża pierwszy raz po porodzie. Ten duży mężczyzna w długim czarnym płaszczu stał i po prostu płakał” — opowiadała w jednym z wywiadów Elżbieta Bińczycka.

Jerzy Bińczycki, Elżbieta Bińczycka, fot. archiwum prywatne, facebook.com/ebinczycka
Jerzy Bińczycki, Elżbieta Bińczycka, fot. archiwum prywatne, facebook.com/ebinczycka

„Tworzyliśmy typową, mieszczańską rodzinę z rytuałem niedzielnych obiadów, podziałem obowiązków... Ale tata nie wprowadzał w domu reżimu. Nie chciał, żebym poszedł jego drogą i został aktorem. Straszył mnie tylko, żartując, że jak nie będę się uczył, to będzie musiał upchnąć mnie jakoś w teatrze jako halabardnika” — opowiadał Jan Bińczycki, który dziś jest literaturoznawcą i publicystą.

Jerzy Bińczycki podkreślał, że dom i rodzina, to dla niego wartości największe i rzeczywiście, w swoim dojrzałym życiu wiernie im hołdował. Poza spędzaniem czasu z bliskimi, aktor odnalazł nową pasję — ogrodnictwo, w które angażował się latem, gdy jeździli z żoną do ich domu w Karwieńskich Błotach.

Jerzy Bińczycki, Elżbieta Bińczycka, fot. archiwum prywatne, facebook.com/ebinczycka
Jerzy Bińczycki, Elżbieta Bińczycka, fot. archiwum prywatne, facebook.com/ebinczycka

„W komponowaniu ogrodu widać było jego poczucie estetyki, tak samo w domu nad morzem, który sam wymyślił i dużo rzeczy sam zrobił. Tam też był ogród, z warzywnikiem skomponowanym kolorystycznie. W Krakowie były kwiaty wiosenne i jesienne, a letnie – nad morzem” – mówiła Elżbieta Bińczycka w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”.

Syn aktora wspominał na łamach „Dziennika Polskiego”, że Jerzy Bińczycki był swojemu nowemu hobby bardzo oddany. „Cierpliwie i skrupulatnie przecinał wzdłuż dwulitrowe, plastikowe butelki po coca-coli i konstruował z nich akwedukty do nawadniania swoich roślin”, opowiadał Jan. Z kolei Elżbieta Bińczycka opowiadała, że najpiękniejszymi okazami z ogrodu jej męża były dynie, za które niejednokrotnie otrzymywał nagrody na wystawach rolniczych.

Czytaj też: Olga Lipińska nie miała łatwego dzieciństwa, uważana była w domu za tą gorszą córkę. To zaważyło na jej życiu

Jerzy Bińczycki, realizacja filmu pt. Noce i Dnie, 1972 r.

Seroczyn, 04.10.1972. Realizacja filmu pt. Noce i Dnie . Nz. aktor Jerzy Biñczycki PAP/Witold Rozmys³owicz
PAP/Witold Rozmysłowicz

Jerzy Bińczycki: śmierć

W 1998 r. Jerzy Bińczycki został dyrektorem Starego Teatru, swojego ukochanego miejsca, które znał od podszewki. Aktor miał bardzo dużo planów związanych z tym miejscem w związku z nowo objętą funkcją. „Nie podejrzewałam go o taki zapas energii, myślenia, pasji. Ten teatr znał świetnie, od piwnic po strych, wszystkich ludzi, mechanizmy, relacje międzyludzkie”, opowiadała po latach Elżbieta Bińczycka w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. W notatniku męża znalazła wiele pomysłów na nowe spektakle, których niestety nie zdążył wdrożyć w życie. Funkcję dyrektora sprawował zaledwie przez cztery miesiące...

Jerzy Bińczycki zmarł na zawał serca 2 października 1998 r. Syn aktora wspominał, że ostatnie słowa, które usłyszał od ojca, brzmiały: „Trzeba mieć dystans do wszelkiego blichtru, być sobą”.

Jerzy Bińczycki, fot. archiwum prywatne, facebook.com/ebinczycka
Jerzy Bińczycki, fot. archiwum prywatne, facebook.com/ebinczycka

Źródła: rp.pl, kultura.onet.pl, plejada.pl, swiatseriali.interia.pl

Reklama

[Ostatnia publikacja na VUŻu: 28.04.2024 rok]

Reklama
Reklama
Reklama