Żona Robina Williamsa wykorzystała jego śmierć, by zagarnąć majątek aktora?!
Szokujące szczegóły wyszły na jaw
Gdy 11 sierpnia 2014 roku przyjaciele odnaleźli jego ciało, nikt nie mógł uwierzyć, że Robin Williams odebrał sobie życie. Aktor powiesił się w swoim pokoju na pasku od spodni. Na jego ręce widoczne były płytkie rany cięte (prawdopodobnie zadane scyzorykiem), zaś między skórę a pasek włożył wcześniej ręcznik, prawdopodobnie po to, żeby nie cierpieć. Odejście komika wstrząsnęło opinią publiczną i jego najbliższymi. Jednak wiele kontrowersji budziło zachowanie trzeciej żony Robina Williamsa, Susan Schneider, która chętnie opowiadała w mediach po śmierci męża o szczegółach z ich życia, w tym tych związanych z jego depresją, alkoholizmem oraz Parkinsonem. Ogromne emocje wywołał także jej spór z trójką dzieci gwiazdora o majątek po zmarłym.
Spór trzeciej żony Robina Williamsa, Susan Schneider, o majątek z jego dziećmi
Kobieta tuż po śmierci Robina Williamsa zwróciła się do sądu z prośbą, by doprecyzowano pewne zapisy w jego testamencie. Chodziło m.in. o sumę, jaką miała otrzymywać na utrzymanie domu oraz swoje potrzeby. To wywołało oburzenie wśród dzieci aktora, które oskarżyły ją o interesowność, zachłanność i żerowanie na śmierci aktora oraz próbę wywalczenia dla siebie jak największej części majątku.
„Szczegóły sporu prawnego szybko przeciekły do prasy, więc dalsza wymiana argumentów – czasem dość brzydkich – przebiegała na oczach opinii publicznej. Jim Wagstaffe, jeden z prawników Susan, oznajmił, że jego klientka „nie ma lepkich palców”, jednocześnie krytykując zachowanie dzieci Robina w związku z majątkiem odziedziczonym po ojcu. Wagstaffe powiedział: „Pan Williams chciał, żeby jego żona została w swoim domu i by nikt nie zakłócał życia jej i jej dzieci. To, co otrzymała, w porównaniu z tym, co odziedziczyli młodzi Williamsowie, wygląda jak wiadro wody przy wielkim jeziorze”.
Te prawnicze wymiany uprzejmości doprowadziły do poważnego tąpnięcia na linii między dziećmi Robina, tworzącymi zżytą grupę i mającymi za sobą wiele wspólnych doświadczeń, a Susan, pod wieloma względami funkcjonującą w tej skomplikowanej rodzinie jako nowicjuszka. Różnica polegała również na tym, że dzieci nie domagały się specjalnego traktowania w związku ze statusem ojca, natomiast Susan poznała Robina już jako gwiazdora. Za jego życia wszyscy oni rywalizowali o jego ograniczony czas i względy, a teraz – o to, co po nim zostało. Człowiek, który połączył ich losy, już nie żył, i choć nie było wiadomo, czyją stronę wziąłby w tym sporze, niewątpliwie sam spór głęboko by go zasmucił”, czytamy w książce Robin autorstwa Dave'a Itzkoffa.
Bliscy i współpracownicy nieżyjącego aktora podkreślali, że cała sytuacja wydawała się kuriozalna, zaś zachowanie trzeciej żony komika co najmniej kontrowersyjne.
„Bobcat Goldthwait przyznał: „Jeśli Robin naprawdę czegoś nie lubił, to jednej rzeczy: konfliktów. Chciał, żeby ludzie byli naprawdę szczęśliwi. Wszyscy, ilu tylko się da”. W związku ze sporem o majątek Robina niektórzy jego przyjaciele i koledzy znów zaczęli mieć wątpliwości co do tego, czy Susan w pełni podzielała idee wyznawane przez męża i jego rodzinę, dotyczące bogactwa i statusu gwiazd. Od momentu, gdy przedstawiono ją dzieciom Robina (tuż przed operacją jego zastawki), przyjaciele ci zastanawiali się, czy uda jej się nawiązać serdeczne stosunki z resztą rodziny i czy uszanuje więzi łączące Robina z Zakiem, Zeldą i Codym, a także z ich matkami, Valerie i Marshą. Kiedy Susan zdecydowała się rozstrzygnąć kwestie majątkowe w sądzie, poczuli, że ich podejrzenia były uzasadnione. Cheri Minns, charakteryzatorka Robina, skomentowała: „Wydaje mi się, że chciała w ten sposób potwierdzić swoje miejsce jako pani Williams – ostatnia pani Williams – i pozostać nią już na zawsze. Nie rozumiem tego, co prawda, ale to już nieistotne, bo Robin nie żyje”, przytacza jej wypowiedź autor.
Oskarżenia przyjaciół Robina Williamsa: Susan zależało tylko na majątku aktora? Zakończenie procesu
Pod adresem Susan Schneider padły naprawdę mocne oskarżenia, w tym te związane z brakiem przeżywania żałoby w odpowiedni sposób.
„Producent Steven Haft podobnie jak inni uznał, że mimo iż Susan miała prawo czuć smutek i przeżywać żałobę tak jak pozostali członkowie rodziny, to przekroczyła pewne granice. Stwierdził z przekąsem: „Kiedy słyszę, że ktoś opisuje Susan jako wdowę po Robinie Williamsie, myślę, że to doprawdy interesujące. Na tej planecie jest tylko troje ludzi, których określiłbym tym mianem, a Susan nie należy do tej trójki. Jedną z nich jest Marsha, drugą Billy [Crystal], a trzecią – David [Steinberg, menedżer Robina]. Nie znam nikogo, kto uważa, żeby Susan zasługiwała na to miano”, grzmiał.
Sądowe przepychanki negatywnie odbiły się na psychice dzieci Robina Williamsa, o czym mówiły głośno.
„Dzieci Robina nie zaprzeczały, że spór jest dla nich frustrujący. Zak powiedział: „Susan miała wrażenie, że trafiła na żyłę złota, ale nas interesowało przede wszystkim to, co zostało po tacie. Nie można usunąć nas z tego równania. Cała ta sytuacja była dość nieoczekiwana”. Po pewnym czasie młodzi Williamsowie zaczęli przyznawać, że pogodzili się ze śmiercią ojca, nie czują już gniewu i zaakceptowali jego brak w otaczającym ich świecie. Zelda wyjaśniała: „Mnóstwo ludzi, którzy kogoś stracili i też przez to przeszli – a znalazłam takich, którzy mogli potem żyć pełnią życia – uznało, że nie ma sensu kwestionować faktów, obwiniać o to siebie ani całego świata. To się po prostu stało, więc trzeba żyć dalej i ogarniać wszystkie swoje sprawy”, mówili.
Spór koniec końców znalazł szczęśliwy finał, ale do dziś postawa Susan Schneider budzi ogromne etyczne wątpliwości wśród najbliższych Robina Williamsa.
„Indagowana, co doprowadziło jej ojca do samobójstwa, odparła: „To nie jest istotne pytanie”. Susan, Zak, Zelda i Cody osiągnęli porozumienie dopiero w październiku 2015 roku. Dzieci Robina zachowały olbrzymi zbiór osobistych rzeczy ojca, zawierający ponad pięćdziesiąt rowerów i osiemdziesiąt pięć zegarków, kolekcję żołnierzyków, a także przedmioty takie jak statuetka Oscara za Buntownika z wyboru, która bezdyskusyjnie im się należała. Susan zachowała rzeczy o wartości emocjonalnej, w tym prezenty ślubne, ulubiony zegarek Robin i rower, który kupili podczas miesiąca miodowego w Paryżu. Otrzymywała również nadal pieniądze na utrzymanie domu w Tiburon, w którym pozwolono jej pozostawać do końca życia”, pisze Dave Itzkoff.
Wiele o samym sporze mówi zachowanie obu stron po jego zakończeniu. Żona gwiazdora wydała oświadczenie i wielokrotnie opowiadała w mediach o śmierci Robina Williamsa. Jego dzieci natomiast konsekwentnie milczały na ten temat.
„Oświadczenie Susan z tego okresu głosiło: „Trudno mówić o tym jako o wygranej, biorąc pod uwagę, że towarzyszy największej stracie, jaka mnie spotkała, jednak jestem głęboko wdzięczna sędziemu za pomoc w rozwiązaniu tych problemów. Wreszcie jestem spokojna, wiedząc, że życzenia mojego męża zostały spełnione. Czuję się, jakby głos Robina został ostatecznie wysłuchany. Teraz mogę spokojnie przeżywać żałobę w domu, gdzie razem żyliśmy”.
Młodzi Williamsowie przez swojego rzecznika ograniczyli się tylko do stwierdzenia: „Nasz ojciec zawsze chciał zachować jak największą prywatność. Zgodnie z tym pragnieniem nie wydamy żadnych publicznych oświadczeń w tej sprawie”, czytamy.
Powyższe fragmenty pochodzą z książki Robin autorstwa Dave'a Itzkoffa, która w Polsce ukazała się nakładem wydawnictwa Agora