Reklama

Krótko obcięte włosy, męskie koszule, krawaty, surduty, spódnice, które zamiast falbanek miały kieszenie na narzędzia. Postawna figura, niski głos – Maria Rodziewiczówna miała wiele męskich cech, podbitych jeszcze sposobem ubierania i noszenia się. Współcześni mieli kłopot z określeniem jej płci, bezceremonialny Antoni Słonimski mówił na jednej z uroczystości: „Witajcie Panie, Panowie i Ty Mario Rodziewiczówna”. Była bardzo popularną pisarką, po wydaniu powieści „Dewajtis”, w końcu XIX wieku, pisarskim wzięciem ustępowała jedynie Henrykowi Sienkiewiczowi. Jej powieści – „Dewajtis”, „Między ustami a brzegiem pucharu”, „Wrzos” czy „Lato leśnych ludzi” nadal są chętnie czytane. Nawet popularność serialu „Dewajtis” świadczy o tym, jaka marką jest do dzisiaj Rodziewiczówna. Jak wyglądało niezwykłe życie znanej pisarki?

Reklama

Maria Rodziewiczówna: maleństwo z tatuażem

Maria Rodziewiczówna urodziła się w 1864 roku we wsi Pieniucha na Grodzieńszczyźnie. Nie miała lekkiego dzieciństwa. Rodzice stracili cały majątek po Powstaniu Styczniowym, zbiednieli, zdeklasowali się. Marzyli o podróży po Europie, a zostali zesłani na Sybir. Przed tułaczką matka Marii zrobiła maleńkiej córce tatuaż, bo nie wiedziała, kiedy ją zobaczy i czy rozpozna swoje dziecko. Z rodzicami Maria spotkała się w wieku 7 lat. Rodzina nie mogła wrócić na kresy, Rodziewicze zamieszkali w Warszawie, klepali biedę, ojciec pracował jako zarządca kamienicy na ulicy Szeroki Dunaj, matka w fabryce papierosów. Z czasem ich sytuacja trochę się poprawiła, dzięki bogatym krewnym.

Maria trafiła na pensję sióstr Niepokalanek w Jazłowcu. Dziewczynki wychowywano w duchu patriotyczno-religijnym na matki-Polki. Rodziewiczówna była niemal wzorową katoliczką. Zbudowała kościół. W domu urządzała rekolekcje dla sąsiadów, przerabiając przedpokój na kaplicę. Jeździła na pielgrzymki. Choć w przypadku Rodziewiczówny nic nie było takie proste. Nawet wiara. Jako dorosła kobieta zafascynowała się buddyzmem tybetańskim. Maria Konopnicka, która spotkała się z Rodziewiczówną w Nicei pisała do syna: No, mój Janku! Z tej gorliwej klerykałki – co się to zrobiło! Co prawda to też klerykałka – tylko buddyjska”.

Szkoła sióstr Niepokalanek miała dobry poziom. To tam Maria zaczęła pisać. Była bardzo związana z siostrą Gertrudą, i przełożoną Marceliną Darowską zwaną mateczką (została błogosławiona przez Jana Pawła II w 1996 roku). Maria długo korespondowała, przede wszystkim z siostrą Gertrudą. Pisała: „Ach Siostro, żeby świat był takim, jakim go roją pensjonarki – żeby był przynajmniej podobnym do tego wyśnionego!".

Zobacz też: Jan Marcin Szancer: na jego ilustracjach dorastały miliony polskich dzieci. Niemal 300 książek opatrzonych jest jego dziełami

Maria Rodziewiczówna, fot. ALAMY/BE&W

Maria Rodziewiczówna: Jestem rolniczką

Myślała o studiowaniu medycyny, interesowała się przyrodą, ale porzuciła naukę i postanowiła objąć zadłużony majątek Hruszowa na Polesiu, który odziedziczył jej ojciec. Las, łąki, pastwiska, ziemia, sad – w sumie ponad 1500 hektarów. Do tego duży, biały dom z gankiem, z kolumnami. Maria, mając 17 lat przyznaje, że zostaje rolniczką, choć z długami na karku. To wtedy prosi matkę, by mogła obciąć włosy na jeża. Dziewczyna, w XIX wieku! W nocy pisze, paląc przy tym papierosy, w dzień zajmuje się gospodarstwem. Miała 22 lata, kiedy zadebiutowała powieścią „Straszny dziadunio” w 1887 roku, „Dewajtis” drukowany w odcinkach od 1888 roku przynosi jej sławę. Większość pieniędzy z książek, z nagród przeznacza na utrzymanie poleskiego gospodarstwa. Hruszowo to jej miejsce na ziemi.

Podpisuje się Maria Rodziewicz, MarRodz, Rodziewiczówna

Otoczenie oczekuje, że Maria wyjdzie za mąż, ale ona nie bierze udziału w balach i spotkaniach towarzyskich. Woli doglądać koni, łowić ryby, zajmować się pasieką – każdy ul ma inny kolor. Maria osobiście pilnuje wybierania miodu. Uwielbia ptaki, mogłaby być ornitologiem. Gdy koleżanki z pensji powiadamiają o swoich ślubach i pytają: "a u ciebie jeszcze nic, Marysiu?", odpowiada: "nic, bez jeszcze". Co innego jest dla niej ważne. W życiu codziennym jest Marią Rodziewicz, ale jako pisarka podpisuje się Rodziewiczówna, wręcz manifestując swoje panieństwo. I swoją wolność. W Hruszowej nie mieszkała sama, towarzyszyła jej Helena Weychert, a później Jadwiga Skirmunttówna.

Zobacz też: Stanisław Grochowiak był jednym z najlepszych polskich poetów okresu powojennego. Przez lata kochał dwie kobiety

Z Heleną - Helcią, jak mówiła o niej Maria, poznały się w Warszawie, w stowarzyszeniu Ziemianek. Była starsza od Marii o 6 lat. Miała - podobnie, jak Rodziewiczówna - męski typ urody. Dobrze znała się na gospodarstwie rolnym, wprowadziła w Hruszowie wiele zmian. Mieszkała tam kilka lat, potem wyprowadziła się do Warszawy. Kupiły z Marią mieszkanie na Brackiej i niewielką posiadłość koło Falenicy nazywaną „Wyraj”. W tym domu Maria Rodziewiczówna została napadnięta, postrzelona w twarz.

Kula wyszła za uchem, pisarka przeszła długą rekonwalescencję pod opieką Jadwigi Skirmunttówny. Trudno powiedzieć, dlaczego Helena się wyprowadziła. Może znudziło ją prowincjonalne życie w Hruszowej, a może pojawiły się między dwiema kobietami jakieś konflikty. Pewne jest jednak, że utrzymywały kontakt do końca życia. Maria Rodziewicz zimę spędzała z Heleną, a pozostałe miesiące z Jadwigą Skirmunttówną.

Kadr z serialu "Dewajtis", fot. Mat. prasowe/TVP

Jadwiga o Marii: Bóg nas złączył

Jadwiga młodsza o jedenaście lat, drobna blondynka, bardzo kobieca w typie urody była z Marią do końca. Jak pisze Krzysztof Tomasik w legendarnej już książce „Homobiografie”, były idealnym przykładem pary butch/femme – kobiety męskiej i kobiecej. Jadwiga uwielbiała Marię. W swoich wspomnieniach pisze o niej czule i z podziwem. Poznały się na rodzinnym spotkaniu — były kuzynkami. Zamieszkały razem w 1919 roku po kilku latach znajomości. Jadwiga wspominała: „Rodziewiczówna chciała, żebym od razu miała bardzo wyraźne stanowisko Pani domu. Objęłam więc po trochę i coraz bardziej wszystko, co się z tym stanowiskiem łączyło: dom i gospodarstwo kobiece; ona sobie zostawiła interesy i męską część gospodarstwa”.

Pisze też: „Zaczęło się nasze wspólne kochane hruszowskie życie”. Jadwiga grywała Rodziewiczównie na pianinie, miały psa Gasia, Maria sypiała na otomanie, Jadwiga miała białe łóżko. Czy łączyło je coś więcej niż powinowactwo z wyboru, jak nazwała to Skirmunttówna? Wszyscy znajomi mieli je za quasi- małżeństwo. Jadwiga była uważana za przyjaciółkę i towarzyszkę życia pisarki.

Ale Rodziewiczówna nigdy nie zadeklarowała się jako lesbijka. Trzeba jednak dodać, że czasy, w jakich żyła nie skłaniały do coming-outów. Trudno też powiedzieć, jak czuła się w biologicznej płci. Emilia Padoł, autorka świetnej biografii "Rodziwicz-ówna. Gorąca dusza” tłumaczy: „Rodziewicz mogła być osobą transpłciową identyfikującą się jako mężczyzna o orientacji heteroseksualnej (bo kochała kobiety, a orientację określamy w odniesieniu do płci odczuwanej), osobą transpłciową określającą się niebinarnie lub osobą cispłciową (czyli identyfikującą się z płcią przypisaną) o orientacji homoseksualnej.

W Hruszowie przez lata mogła żyć poza podejrzeniami. Chłopów białoruskich i poleskich nie interesowało, z kim Maria mieszka, tylko jaką jest panią i czy dobrze zarządza majątkiem

Czytaj też: Hollywoodzkim amantem został dzięki pierwszej żonie. Clark Gable żenił się pięć razy, prawdziwie kochał tylko jedną kobietę

Trójkąt zazdrości

Jadwiga i Helena nigdy się nie lubiły. Prawdopodobnie były o siebie zazdrosne. We wspomnieniach o Marii Rodziewiczównie, które opublikowała po wojnie Jadwiga, Heleny nie ma prawie wcale, a jak już – to jako „dawna przyjaciółka". To Skirmunttówna będzie z Rodziewiczówną do ostatnich dni. Ale nawet już jako bardzo starsze panie, Helena i Jadwiga nie mogły ze sobą wytrzymać, choć w czasie drugiej wojny światowej w Warszawie bomby leciały im na głowę. Jadwiga pisała: „Bóg nas złączył po to, żebyśmy razem były do końca". Maria Rodziewiczówna zmarła w listopadzie 1944 roku na zapalenie płuc. Po ucieczce z Warszawy trafiły z Jadwigą do leśniczówki pod Skierniewicami – w Żelaznej. W czasie powstania była z Jadwigą Skirmonttówną w Warszawie. Już ledwie chodziła i mówiła, ale jeszcze została nagrana do kroniki powstańczej, można ten film zobaczyć.

Reklama

Uchodziła za osobę pełną sprzeczności. Z jednej strony była niezależna, żyła jak chciała, co nie przytrafiało się wtedy kobietom. Z drugiej miała dosyć ciasne poglądy, była antysemitką, przywiązaną do narodowo-katolickich wartości. Walczyła o prawa kobiet, na przykład prawa wyborcze. A protestowała przeciwko ustawie o związkach małżeńskich, która ustanawiała równość męża i żony. O skomplikowanej osobowości i biografii pisarki można przeczytać w książce Emilii Padoł "Rodziewicz-ówna. Gorąca dusza"

Reklama
Reklama
Reklama