Zimę spędzała z Heleną, pozostałe miesiące z Jadwigą – sekretne życie Marii Rodziewiczówny
Jak na swoje czasy pisarka miała bardzo nietypowy życiorys
Krótko obcięte włosy, męskie koszule, krawaty, surduty, spódnice, które zamiast falbanek miały kieszenie na narzędzia. Postawna figura, niski głos – Maria Rodziewiczówna miała wiele męskich cech, podbitych jeszcze sposobem ubierania i noszenia się. Współcześni mieli kłopot z określeniem jej płci, bezceremonialny Antoni Słonimski mówił na jednej z uroczystości: „Witajcie Panie, Panowie i Ty Mario Rodziewiczówna”. Była bardzo popularną pisarką, po wydaniu powieści „Dewajtis”, w końcu XIX wieku, pisarskim wzięciem ustępowała jedynie Henrykowi Sienkiewiczowi. Jej powieści – „Dewajtis”, „Między ustami a brzegiem pucharu”, „Wrzos” czy „Lato leśnych ludzi” nadal są chętnie czytane. Nawet popularność serialu „Dewajtis” świadczy o tym, jaka marką jest do dzisiaj Rodziewiczówna. Jak wyglądało niezwykłe życie znanej pisarki?
[Ostatnia publikacja na VUŻ-u i Viva Historie 15.11.2024 r.]
Maria Rodziewiczówna: maleństwo z tatuażem
Maria Rodziewiczówna urodziła się w 1864 roku we wsi Pieniucha na Grodzieńszczyźnie. Nie miała lekkiego dzieciństwa. Rodzice stracili cały majątek po Powstaniu Styczniowym, zbiednieli, zdeklasowali się. Marzyli o podróży po Europie, a zostali zesłani na Sybir. Przed tułaczką matka Marii zrobiła maleńkiej córce tatuaż, bo nie wiedziała, kiedy ją zobaczy i czy rozpozna swoje dziecko. Z rodzicami Maria spotkała się w wieku 7 lat. Rodzina nie mogła wrócić na kresy, Rodziewicze zamieszkali w Warszawie, klepali biedę, ojciec pracował jako zarządca kamienicy na ulicy Szeroki Dunaj, matka w fabryce papierosów. Z czasem ich sytuacja trochę się poprawiła, dzięki bogatym krewnym.
Maria trafiła na pensję sióstr Niepokalanek w Jazłowcu. Dziewczynki wychowywano w duchu patriotyczno-religijnym na matki-Polki. Rodziewiczówna była niemal wzorową katoliczką. Zbudowała kościół. W domu urządzała rekolekcje dla sąsiadów, przerabiając przedpokój na kaplicę. Jeździła na pielgrzymki. Choć w przypadku Rodziewiczówny nic nie było takie proste. Nawet wiara. Jako dorosła kobieta zafascynowała się buddyzmem tybetańskim. Maria Konopnicka, która spotkała się z Rodziewiczówną w Nicei pisała do syna: No, mój Janku! Z tej gorliwej klerykałki – co się to zrobiło! Co prawda to też klerykałka – tylko buddyjska”.
Szkoła sióstr Niepokalanek miała dobry poziom. To tam Maria zaczęła pisać. Była bardzo związana z siostrą Gertrudą, i przełożoną Marceliną Darowską zwaną mateczką (została błogosławiona przez Jana Pawła II w 1996 roku). Maria długo korespondowała, przede wszystkim z siostrą Gertrudą. Pisała: „Ach Siostro, żeby świat był takim, jakim go roją pensjonarki – żeby był przynajmniej podobnym do tego wyśnionego!".
Maria Rodziewiczówna: Jestem rolniczką
Myślała o studiowaniu medycyny, interesowała się przyrodą, ale porzuciła naukę i postanowiła objąć zadłużony majątek Hruszowa na Polesiu, który odziedziczył jej ojciec. Las, łąki, pastwiska, ziemia, sad – w sumie ponad 1500 hektarów. Do tego duży, biały dom z gankiem, z kolumnami. Maria, mając 17 lat przyznaje, że zostaje rolniczką, choć z długami na karku. To wtedy prosi matkę, by mogła obciąć włosy na jeża. Dziewczyna, w XIX wieku! W nocy pisze, paląc przy tym papierosy, w dzień zajmuje się gospodarstwem. Miała 22 lata, kiedy zadebiutowała powieścią „Straszny dziadunio” w 1887 roku, „Dewajtis” drukowany w odcinkach od 1888 roku przynosi jej sławę. Większość pieniędzy z książek, z nagród przeznacza na utrzymanie poleskiego gospodarstwa. Hruszowo to jej miejsce na ziemi.
Podpisuje się Maria Rodziewicz, MarRodz, Rodziewiczówna
Otoczenie oczekuje, że Maria wyjdzie za mąż, ale ona nie bierze udziału w balach i spotkaniach towarzyskich. Woli doglądać koni, łowić ryby, zajmować się pasieką – każdy ul ma inny kolor. Maria osobiście pilnuje wybierania miodu. Uwielbia ptaki, mogłaby być ornitologiem. Gdy koleżanki z pensji powiadamiają o swoich ślubach i pytają: "a u ciebie jeszcze nic, Marysiu?", odpowiada: "nic, bez jeszcze". Co innego jest dla niej ważne. W życiu codziennym jest Marią Rodziewicz, ale jako pisarka podpisuje się Rodziewiczówna, wręcz manifestując swoje panieństwo. I swoją wolność. W Hruszowej nie mieszkała sama, towarzyszyła jej Helena Weychert, a później Jadwiga Skirmunttówna.
Z Heleną - Helcią, jak mówiła o niej Maria, poznały się w Warszawie, w stowarzyszeniu Ziemianek. Była starsza od Marii o 6 lat. Miała - podobnie, jak Rodziewiczówna - męski typ urody. Dobrze znała się na gospodarstwie rolnym, wprowadziła w Hruszowie wiele zmian. Mieszkała tam kilka lat, potem wyprowadziła się do Warszawy. Kupiły z Marią mieszkanie na Brackiej i niewielką posiadłość koło Falenicy nazywaną „Wyraj”. W tym domu Maria Rodziewiczówna została napadnięta, postrzelona w twarz.
Kula wyszła za uchem, pisarka przeszła długą rekonwalescencję pod opieką Jadwigi Skirmunttówny. Trudno powiedzieć, dlaczego Helena się wyprowadziła. Może znudziło ją prowincjonalne życie w Hruszowej, a może pojawiły się między dwiema kobietami jakieś konflikty. Pewne jest jednak, że utrzymywały kontakt do końca życia. Maria Rodziewicz zimę spędzała z Heleną, a pozostałe miesiące z Jadwigą Skirmunttówną.
Jadwiga o Marii: Bóg nas złączył
Jadwiga młodsza o jedenaście lat, drobna blondynka, bardzo kobieca w typie urody była z Marią do końca. Jak pisze Krzysztof Tomasik w legendarnej już książce „Homobiografie”, były idealnym przykładem pary butch/femme – kobiety męskiej i kobiecej. Jadwiga uwielbiała Marię. W swoich wspomnieniach pisze o niej czule i z podziwem. Poznały się na rodzinnym spotkaniu — były kuzynkami. Zamieszkały razem w 1919 roku po kilku latach znajomości. Jadwiga wspominała: „Rodziewiczówna chciała, żebym od razu miała bardzo wyraźne stanowisko Pani domu. Objęłam więc po trochę i coraz bardziej wszystko, co się z tym stanowiskiem łączyło: dom i gospodarstwo kobiece; ona sobie zostawiła interesy i męską część gospodarstwa”.
Pisze też: „Zaczęło się nasze wspólne kochane hruszowskie życie”. Jadwiga grywała Rodziewiczównie na pianinie, miały psa Gasia, Maria sypiała na otomanie, Jadwiga miała białe łóżko. Czy łączyło je coś więcej niż powinowactwo z wyboru, jak nazwała to Skirmunttówna? Wszyscy znajomi mieli je za quasi- małżeństwo. Jadwiga była uważana za przyjaciółkę i towarzyszkę życia pisarki.
Ale Rodziewiczówna nigdy nie zadeklarowała się jako lesbijka. Trzeba jednak dodać, że czasy, w jakich żyła nie skłaniały do coming-outów. Trudno też powiedzieć, jak czuła się w biologicznej płci. Emilia Padoł, autorka świetnej biografii "Rodziwicz-ówna. Gorąca dusza” tłumaczy: „Rodziewicz mogła być osobą transpłciową identyfikującą się jako mężczyzna o orientacji heteroseksualnej (bo kochała kobiety, a orientację określamy w odniesieniu do płci odczuwanej), osobą transpłciową określającą się niebinarnie lub osobą cispłciową (czyli identyfikującą się z płcią przypisaną) o orientacji homoseksualnej.
W Hruszowie przez lata mogła żyć poza podejrzeniami. Chłopów białoruskich i poleskich nie interesowało, z kim Maria mieszka, tylko jaką jest panią i czy dobrze zarządza majątkiem
Trójkąt zazdrości
Jadwiga i Helena nigdy się nie lubiły. Prawdopodobnie były o siebie zazdrosne. We wspomnieniach o Marii Rodziewiczównie, które opublikowała po wojnie Jadwiga, Heleny nie ma prawie wcale, a jak już – to jako „dawna przyjaciółka". To Skirmunttówna będzie z Rodziewiczówną do ostatnich dni. Ale nawet już jako bardzo starsze panie, Helena i Jadwiga nie mogły ze sobą wytrzymać, choć w czasie drugiej wojny światowej w Warszawie bomby leciały im na głowę. Jadwiga pisała: „Bóg nas złączył po to, żebyśmy razem były do końca". Maria Rodziewiczówna zmarła w listopadzie 1944 roku na zapalenie płuc. Po ucieczce z Warszawy trafiły z Jadwigą do leśniczówki pod Skierniewicami – w Żelaznej. W czasie powstania była z Jadwigą Skirmonttówną w Warszawie. Już ledwie chodziła i mówiła, ale jeszcze została nagrana do kroniki powstańczej, można ten film zobaczyć.
Uchodziła za osobę pełną sprzeczności. Z jednej strony była niezależna, żyła jak chciała, co nie przytrafiało się wtedy kobietom. Z drugiej miała dosyć ciasne poglądy, była antysemitką, przywiązaną do narodowo-katolickich wartości. Walczyła o prawa kobiet, na przykład prawa wyborcze. A protestowała przeciwko ustawie o związkach małżeńskich, która ustanawiała równość męża i żony. O skomplikowanej osobowości i biografii pisarki można przeczytać w książce Emilii Padoł "Rodziewicz-ówna. Gorąca dusza"