Orgie, orgazmiczne medytacje, poliamoryczne związki. Amerykańska pisarka badała seks przyszłości. Jej wnioski zaskakują!
Amerykanka po trzydziestce, Emily Witt sfrustrowana brakiem powodzenia w związkach zaczęła eksperymentować z seksem, a swoje doświadczenia przelała na papier. „Future Sex” to książka o poliamorii, zboczeniach, seksie grupowym i orgazmicznej medytacji, pokazująca, jak wygląda wolna miłość w Ameryce 21. wieku.
Para przystojnych gejów uzgadnia zasady otwartego związku. Młoda Bułgarka narzeka swojej przyjaciółce, że nie znosi swojej pracy wakacyjnej i zastanawia się, czy nie rzucić jej, by zarabiać na rozbieraniu się przed kamerką internetową. Kobieta w średnim wieku udaje się z mężem do ekskluzywnego sex shopu. 44-letnia introwertyczna artystka spełnia się zaspokajając erotyczne fantazje onanistów korzystających z internetowego serwisu. To jedne z wielu scen opisanych w „Future Sex”. Żyjemy w czasach, które oferują nam niezwykle bogaty wybór erotycznych możliwości - czymś na kształt seksualnej przyszłości - zauważa Witt.
Erotyczne eksperymenty
Zanim skończyła 30 lat autorka nie myślała o sobie jako o miłośniczce orgii. Nie przepada na seksem z nieznajomymi, a większość swojego dorosłego życia spędziła w związkach poprzedzielanych okresami singielstwa, gdy chodziła do łóżka z przyjaciółmi. Wychowała się w liberalnej rodzinie. Jej rodzice wyznawali teorię, że przed ustatkowaniem się należy się wyszaleć, także seksualnie. Emily może sobie pozwolić sobie na erotyczne eksperymenty bez poczucia wstydu, jednak nie chce być singielką do końca życia. Przyznaje, że zawsze pociągała ją tradycyjna wizja małżeństwa, z jednym seksualnym partnerem, zamiast ciągłych poszukiwań. Ale, jak zauważa, „miłość jest rzadka i często nieodwzajemniona”. Czego dowodem jest choćby jej wyboista historia związków.
Wszystko przez chlamydię
Skąd pomysł na książkę? Wszystko zaczęło się od rozstania z partnerem i spowodowanej nim depresji, a także… choroby wenerycznej - chlamydii. Jeden z kochanków Witt oskarżył ją, że go zaraziła. Po badaniach okazało się, że jest zdrowa, ale oskarżenie zrobiło swoje - wywołało w niej niepokój i sprowokowało do życiowych zmian. Przeprowadziła się z Nowego Jorku do San Francisco, by zbadać współczesne seksualne subkultury i sama zaczęła eksperymentować z alternatywną seksualnością, przyglądając jej się krytycznym okiem.
Chciała wypróbować wszystkie możliwości, zanim zaangażuje się w monogamiczny związek. Jednym z eksperymentów była orgia z dawaniem sobie klapsów zorganizowana przez dwudziestokilkulatkę w poliamorycznym małżeństwie, czyli takim, które dopuszcza seks i zaangażowanie emocjonalne z wieloma partnerami. Okazuje się, że poliamoria w San Francisco nie jest już, jak było dotychczas, niszową tendecją, kojarzoną z seksualnymi odszczepieńcami. Jest popularna wśród młodych ludzi, którzy w życiu osiągają sukcesy i bynajmniej nie czują się outsiderami.
Orgazmiczne medytacje
Witt uczestniczyła też w zajęciach z orgazmicznej medytacji, w trakcie których obcy sobie ludzie między innymi dotykają się wzajemnie i opisują poetycko swoje miejsca intymne.Choć trudno w to uwierzyć, podobno dla wielu kobiet to doświadczenie bardzo wyzwalające. Odwiedziła też plan filmu BDSM (czynności seksualne obejmujące - pętanie, dominację i sadomasochizm) oraz przyjrzała się społeczności użytkowników serwisu umożliwiającego cyberseks za pośrednictwem kamerek internetowych - Chaturbate (nazwa łączy w sobie słowa "czat" i "masturbacja"). Tam poznała Edith - 19-letnią studentkę i performerkę, która określa się jako „internet-seksualną”, ponieważ orgazmy osiąga tylko przed monitorem, oraz całe rzesze spragnionych seksu hetero i homoseksualistów. Z doświadczenia wyciągnęła wnioski dość pesymistyczne - dotyczące przede wszystkim korzystających z serwisu mężczyzn, którzy oczekiwali spełnienia najwymyślniejszych fantazji, przeważnie nie oferując nic w zamian.
Poniżanie bez tabu
W "Future Sex" Witt przygląda się fascynującej historii filmów porno kręconych przez kobiety. Pisze też o uczestnikach osobliwego przedsięwzięcia - internetowego show, podczas którego widownia upokarza seksualnie aktorkę porno - każe razić ją prądem, smagać biczem, penetrować. „Tych mężczyzn podzieliłabym na dwie grupy - takich, którzy otwarcie się angażują, i tych niepewnych, którzy obawiają się łamania tabu, z jakim związane jest poniżanie kobiety” - zauważa w książce. Na publiczności są też kobiety - przychodzą ze swoimi partnerami albo same i sprawia im to nie mniejszą przyjemność.
W trakcie kilku lat pracy nad książką Witt wzięła udział w kilku orgiach, złapała chorobę weneryczną, rozebrała się przed kamerką, a nawet medytowała nad swoimi narządami płciowymi... Czy czegoś żałuje? Twierdzi, że nie. Studia nad seksem doby internetu sprawiły, że zaakceptowała różnorodność i - co najważniejsze - wreszcie poczuła się dobrze ze sobą. Teraz już nie wstydzi się poszukiwań w sferze erotyki. Choć nadal przeraża ją jak duży ma wybór.
Okładka książki Emily Witt "Future Sex".
Źródło: The New Yorker, Slate.
Polecamy też: Nie tylko Rozenek i Majdan. Zobacz jakie gwiazdy VIVA! przyłapała w łóżku! ZDJĘCIA