Reklama

Znana stylistka i kostiumografka Dorota Williams i historyk Grzegorz Sołtysiak cofnęli się do czasów PRL-u, by pokazać czytelnikom co było wtedy na topie. „Modny PRL” już w księgarniach.

Reklama

Dorota Williams i Grzegorz Sołtysiak stworzyli wyjątkową książkę o peerelowskiej modzie. Zadanie nie było łatwe, bo termin „moda” odnosił się nie tylko do sposobu ubierania się, ale do stylu życia. Ich książka opowiada o wszystkim tym, co nadawało choć odrobinę koloru w szarej rzeczywistości PRL.

Na kim wzorowali się Polacy

Williams i Sołtysiak przejrzeli wszystkie dekady PRL po kolei. Autorzy opowiadają, gdzie bawili się Polacy, na kim się wzorowali, czego słuchali i czego pożądali. Bo tak jak jeansy z PEWEX-u nikogo nie dziwią, tak niewielu wie, że tuż po wojnie cenna była nawet „wyciągnięta z gruzów lekko pikowana kołdra, narzucona na niepotrzebną krakowskiej kuzynce wieczorową bluzeczkę, spódnica z koca i związane papierowym sznurkiem łapcie”.

„Moda jest dziedziną sztuki, w której każdy człowiek jest powołany do twórczości. I ta definicja najlepiej oddaje naturę mody w komunistycznej Polsce” - piszą we wstępie autorzy, powołując się na słowa Janiny Ipohorskiej, która pod pseudonimem Jan Kamyczek pisała na łamach „Przekroju”.

Wyróżnić się z szarego tłumu

Bo w peerelowskiej modzie chodziło przede wszystkim o to, by się wyróżnić spośród szarego tłumu. Kolorowe skarpety, jeansy, ortalionowy płaszcz czy nylonowe pończochy były na równi z płytą gramofonową czy rzadko spotykaną książką. Tym bardziej, że chęć wyróżnienia się często była też indywidualnym wyrazem sprzeciwu wobec komunistycznych władz, mini manifestem politycznym przeciwko uniformizacji społeczeństwa. Marzenia Polaków o normalnym życiu były silniejsze.

Rita Hayworth pierwszą powojenną ikoną mody

Tuż po wojnie, gdy w drogę ruszyły tysiące ludzi: przesiedleńców, jeńców, żołnierzy, styl ubierania narzucała bieda. Przerabiano stare marynarki i mundury oraz to, co udawało się znaleźć w gruzach. W modzie była oszczędność i zaradność. Mimo to, pierwszą powojenną ikoną mody była Margarita Carmen Cansino, czyli Rita Hayworth.

Ogromny sukces filmu „Gilda”, z niezapomnianą, zmysłową sceną zdejmowania długich, czarnych, satynowych rękawiczek uczynił z niej gwiazdę kultury masowej. A ta scena symbolicznego striptizu do dziś jest zaliczana do najbardziej erotycznych w historii kina. Rude kręcone loki oraz obcisła, długa suknia wieczorowa stały się wyznacznikiem stylu Rity Hayworth, stylu, który był zaprzeczeniem powojennego oszczędzania i biedy. Amerykańska aktorka była ucieleśnieniem marzeń o nowym życiu”.

Najmodniejsze kawiarnie

Najmodniejszymi miejscami w Warszawie były kawiarnie, powstające na gruzach lub w piwnicach lepiej zachowanych budynków. Królował jazz. Pod koniec maja 1947 roku odbył się nawet koncert.

„Na plakacie zapowiadającym imprezę można przeczytać, iż prowadzącymi będą Wojciech Brzozowski i Leopold Tyrmand, a bilety kosztują od 100 do 300 złotych. Nie była to kwota wygórowana. Wówczas bilet autobusowy kosztował 15 złotych, a kilogram jabłek – 80”.

Więcej o modzie PRL-u przeczytacie w książce „Modny PRL” Doroty Williams i Grzegorza Sołtysiaka, która ukazała się nakładem wydawnictwa „Świat książki”.

Dorota Williams to znana i ceniona stylistka, szefowa Zespołu Stylizacji i Charakteryzacji TVN. Zawodu uczyła się u Xymeny Zaniewskiej. Grzegorz Sołtysiak to historyk, wykładowca akademicki. Współautor programów telewizyjnych dotyczących PRL-u.

Reklama

Polecamy też: Pierścień Pamięci, Muzem Sztuki Jumex... Zobacz najpiękniejsze budynki świata 2016 roku​

Reklama
Reklama
Reklama