Przed śmiercią był jej największym sprzymierzeńcem i oparciem. Relacja Krystyny Sienkiewicz i jej bratanka Kuby Sienkiewicza
W przeszłości wiele go nauczyła...
Artyści. Kultura, muzyka oraz więzy krwi. To właśnie łączyło Kubę i Krystynę Sienkiewiczów. Ona była jego ciocią, on trwał przy niej do samego końca. W przeszłości adoptowała córkę, jednak Julia się od niej odsunęła... W najgorszych chwilach aktorka mogła liczyć na pomoc bratanka, jednak czy ich relacje na pewno były takie dobre?
Krystyna Sienkiewicz – walka w sądzie o spadek. Co się stało z posiadłością po aktorce?
Nikogo nie zdziwił fakt, że Kuba Sienkiewicz po śmierci Krystyny Sienkiewicz odziedziczył po niej w spadku willę na warszawskich Bielanach. Dlaczego? Ponieważ jej adoptowana córka odwróciła się od niej. Wyjechała i zostawiła samą, gdy najbardziej jej potrzebowała. O słynnej artystce przypomniała sobie dopiero po śmierci. Postanowiła zawalczyć o majątek...
Aktorka zostawiła po sobie dwa dokumenty. W jednym z nich zgodnie z jej wolą, wszystko, w tym dom zapisała swojemu bratankowi, który trwał przy niej do samego końca. Wydziedziczyła również swoją adoptowaną córkę. W drugim jednak nie wspomniała o Kubie Sienkiewiczu, chociaż podała powody tej decyzji. „W testamencie wyraziła wolę, że cały swój majątek przekazuje mnie. Zwierzęta też. Dwa psy i trzy koty”, mówił muzyk w rozmowie z Dobrym Tygodniem. Co więcej, po spadek postanowiła również zawalczyć siostra słynnego muzyka, Anna. Ale to właśnie lider Elektrycznych Gitar w najgorszych momentach był największym oparciem i sprzymierzeńcem dla cioci. Nieustannie ją wspierał i dbał o dobro Krystyny Sienkiewicz.
Po czterech latach walki, sąd zdecydował, że majątek otrzyma Kuba Sienkiewicz. Jego przyrodnia siostra i adoptowana córka aktorki nic nie dostały. Muzyk postanowił więc wyremontować dom. „Mieści się w miejscu dawnej restauracji "Pod podłogą". Ma 50 metrów. W piwnicy został zrobiony remont i sala już działa. To takie przyjazne miejsce do ćwiczeń, a przy okazji nagrywam tam swoje domowe projekty. Jak jest jakiś nowy projekt czy koncert z nietypowym repertuarem to od razu musimy się spotkać, żeby to przegadać", opowiadał Faktowi. „Takie miejsce na spotkania literackie, czyli czytelnię pod nazwą "Czaruś" od imienia ostatniego psa Krystyny Sienkiewicz. Tutaj na Bielanach jest zainteresowanie ze strony seniorów, jeśli chodzi o spotkania z twórcami, którzy chcieliby czytywać poezję w gronie innych piszących autorów. Chciałbym móc takie warunki stworzyć takim osobom” dodał.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Tomasz Komenda przerwał milczenie! Wysłał SMS i ujawnił, co się z nim dzieje
Krystyna Sienkiewicz i Kuba Sienkiewicz — relacja
Przez długi czas Krystyna Sienkiewicz miała ograniczony kontakt z rodziną. Wolała towarzystwo obcych ludzi. Co ciekawe, z liderem Elektrycznych Gitar nie ma nawet wspólnego zdjęcia. „Zwierzęta brała, nie dzieci. Po raz pierwszy spotkałem ją, gdy byłem w szkole podstawowej. Zapraszała mnie na występy w Teatrze Syrena. Ale nie mieliśmy dobrych relacji, nie utrzymywała bliskich kontaktów z naszą rodziną, wolała otaczać się ludźmi ze środowiska artystycznego. To efekt różnych konfliktów", przyznał w Dobrym Tygodniu. „Opiekowały się nią dwie panie z Ukrainy. Przychodzili ludzie, którzy zajmowali się zwierzętami, wyprowadzali psy na spacer. Obiady jadała w restauracji, która od ponad 20 lat działa w dolnej części jej domu. Miała pomoc, ale mogła czuć się samotna, bo kontakty z ludźmi były raczej powierzchowne. Z bliskimi często była skonfliktowana. Muszę szczerze wyznać, że w naszej rodzinie więzi emocjonalne są dość słabe. Nie obwiniam Krystyny, nie sugeruję, że miała szczególnie trudny charakter. Z mojej strony też nie było chęci do zbliżenia. Wina leży po obu stronach", wspomniał.
„Myślę, że ta ucieczka w różne pozy to była reakcja obronna. Miała za sobą traumatyczne przeżycia wojenne: porzucenie, utratę rodziców, domu. Dziadkowie też nie przeżyli okupacji. Krystynę i Ryszarda, mojego tatę, odnalazła ciotka, która wzięła ją do siebie. Mój ojciec został w sierocińcu. Nie sposób wyjść z takich tragedii bez uszczerbku. Ale trzeba oddać Krystynie sprawiedliwość. Życie zawodowe to był obszar, na którym nie nawalała, dotrzymywała każdej umowy, a wszystkie jej występy były na najwyższym poziomie. Nawet gdy miała problemy ze zdrowiem, nie odpuszczała. Wtedy dopiero widać było jej wielką pracowitość", kontynuował.
A jak wyglądało ich pierwsze spotkanie? „W domu nad rzeką Świder, gdzie ciotka mieszkała. Miałem wtedy 12 lat i odwiedzałem ją tam z ojcem. Pamiętam ją właśnie stamtąd. Ciotka dojeżdżała stamtąd do pracy, do Warszawy", czytaliśmy w tym samym wywiadzie.
Artystka długo nie wiedziała, że jej bratanek również występuje na scenie. W połowie lat 90. była bardzo zaskoczona, gdy pierwszy raz zobaczyła go w telewizji. Jak informowały media, uważała, że jest nudny, bo jego jedynym zajęciem była praca w szpitalu. Gdy zrozumiała, że jego największą pasją jest muzyka, udzieliła mu kilka wskazówek. Podkreślała wówczas, że na scenie najważniejsze jest dbanie o własną konferansjerkę. Mówiła mu również, aby odpowiednio zwracał się do publiczności i łapał z nią kontakt wzrokowy, aby widz czuł się ważny, wyjątkowy. „Oczywiście, stosowałem się. Ona w tej kwestii miała znakomite doświadczenie i była dobrym i zaufanym źródłem wiedzy", mówił.
Ich relacje zaczęły pogłębiać się w 2009 roku. „W 2009 roku założyłem pracownię w drewnianej chacie na terenie jej posiadłości. Zdarzało się też, że razem występowaliśmy. Po udarze miała problemy z mówieniem. Trudno się rozmawiało o sprawach bieżących, ale potrafiła zaśpiewać jakąś swoją piosenkę i to bez błędu", przyznał. Wtedy Kuba Sienkiewicz częściej odwiedzał sławną ciocię, która chętnie gościła go w swoim domu. Razem zrealizowali też program artystyczny - „Sienkiewicze kontra Szwedzi”. Lider Elektrycznych Gitar jednak nie czuł się tam pewnie. Wiedział, że publiczność przyszła, żeby podziwiać jego ciocię. „Mieliśmy wspólny projekt artystyczny „Sienkiewicze kontra Szwedzi”, gdzie obok nas występowali Maciej Szwed i Krzysztof Szwed, wykonawcy country. Kilka takich programów daliśmy. Była tam niewielka interakcja między nami, każdy miał swój oddzielny program, ale to szło pod hasłem „Sienkiewicze kontra Szwedzi”, mówił w rozmowie z Faktem.
Z czasem Krystyna Sienkiewicz doceniła bratanka. Gdy zapoznała się z jego twórczością, była pewna, że wszystko, co robi, jest na najwyższym poziomie. Kiedy już razem pracowali, nigdy nie zwracała mu uwagi, ponieważ obdarzyła go zaufaniem. „Ona lubiła te piosenki, doceniała je i uważała, że są takie właśnie dla inteligentów — tak to nazywała. Oprócz tego doradzała mi również w niektórych szczegółach scenicznych, jak stać elegancko na scenie, albo co robić ze wzrokiem. Podpowiedziała mi parę takich praktycznych rzeczy", dodawał.
A czy ona przychodziła na jego występy? „Widziała Elektryczne Gitary, ponieważ wielokrotnie mijaliśmy się na różnych festynach, na takich dużych koncertach plenerowych w różnych miejscach Polski. Zdarzyło nam się występować na styku: jedno po drugim", wspominał w tej samej rozmowie.
Gdy chorowała, to właśnie on przyjeżdżał do niej na święta, kupował leki oraz najpotrzebniejsze rzeczy. „Jeśli chodzi o zaopatrzenie w leki, to opierała się przede wszystkim na mnie jeśli chodzi o wypisywanie recept, czy dawanie zaleceń. Chociaż nie były to leki mojej specjalności, ale ja to jej organizowałem", przyznał w Fakcie. Wraz z ukochaną i dziećmi od czasu do czasu do niej przyjeżdżali. „Odwiedzaliśmy ciotkę z dziećmi. Nie było to zbyt często, bo wszyscy byliśmy zajęci. Ona była nieustająco w jakieś trasie, ja też. Ale była obecna w naszym życiu rodzinnym. Odwiedzaliśmy się, były wzajemne upominki. Bardzo się też staraliśmy, bo zależało nam też na kontakcie z jej córką Julią. Wiedzieliśmy, że jest w trudnej sytuacji, dlatego chcieliśmy dyskretnie to monitorować i doradzać jej różne rzeczy związane ze wzajemnymi relacjami Krystyny i jej córki", opowiadał.
Prywatnie „była taka jak na scenie. Cały czas coś odgrywała. W zależności od tego co chciała uzyskać, to odpowiednio odgrywała", zapewnił. „Ja odbierałem ją jako osobę często niezadowoloną, pełną wewnętrznego napięcia, niepokoju. Dlatego uciekała w życie zawodowe, w twórczość. Odreagowywała stres, poświęcając się sztuce, plastyce. Malowała obrazy, a jej ulubione motywy to pierroty, anioły, koty. Miała też wielki talent do artystycznego przetwarzania rzeczywistości, kawałek korzenia, wstążka i już była instalacja. Takie działania bardzo ją uspokajały", dodał w rozmowie z Iwoną Spee.
CZYTAJ TEŻ: Krystyna Janda o synach: „Obaj mają własne życie. Nigdy nie kwestionuję ich wyborów”
Krystyna Sienkiewicz — adoptowana córka Julia
Adoptowana córka aktorki natomiast była jego przeciwieństwem. „Julka była wcześniakiem porzuconym przez matkę w szpitalu, miała krótszą nogę i biegunkę chlorkową. Mieli ją oddać do domu dziecka, ale była tak słaba, że zabiłby ją pierwszy katar. Wzięłam ją do siebie”, wspominała Krystyna Sienkiewicz na łamach VIVY!. Z czasem wpędzała ulubienicę publiczności w długi, często ją zastraszała, nieustannie domagała się pieniędzy, a nawet groziła śmiercią. „Chciała mnie zabić. Przychodziła pod dom, wykrzykiwała. Nie chcę o tym opowiadać. Czasem żałuję, że ją adoptowałam”, wyznała aktorka w rozmowie z Dobrym Tygodniem.
Oddała jej całe swoje serce i obdarzyła wielką miłością, jednak Julia nie doceniała tego. Przypomnijmy, że w pewnym momencie aktorka kupiła jej nawet mieszkanie. Ona jednak nie płaciła czynszu, generowała dodatkowe koszty i problemy. „Nie warto rozdrapywać starych ran. Była, jaka była. Wszystko jej wybaczyłam. Daję jej pieniądze na prąd, nauczyłam angielskiego, ale nie widujemy się”, dodała. Krystyna Sienkiewicz chciała nawet rozwiązać adopcję, gdy Julia skończy 18 lat. Nie zrobiła tego. Bała się skandalu...
CZYTAJ RÓWNIEŻ: „Spotkaliśmy się pierwszy raz po 20 latach, stwierdziliśmy, że chemia nadal trwa”. Historia miłości Marka Brzezinskiego i Olgi Leonowicz