Reklama

Ikona. Miała niezwykle charakterystyczny, zachrypnięty głos, monologi, które bawiły do łez i pełne były błyskotliwości oraz oczywiście ekstrawaganckie kapelusze. Te ostatnie były jej znakiem rozpoznawczym. Przyjaciele i znajomi śmiali się, że nawet diabła by zagadała. Hanka Bielicka, bo o nią chodzi, nigdy nie traciła pogody ducha.

Reklama

„Wyglądałam nieźle, ale w moim życiu śmieszność była zawsze ważniejsza niż erotyzm. Wolałam, żeby się śmiano, a nie podziwiano. Bo ja byłam typowa gadułka. Dużo słów, mało roboty”, stwierdzała bez ogródek. Była nie tyle popularna, co uwielbiana. Ponadczasowa. Ale mało kto wiedział, że przez dziesięciolecia za kolorowymi kapeluszami i charakterystycznym scenicznym wizerunkiem radosnej kobiety skrywała drugą, pełną rozczarowań i żalu twarz. Jak wyglądało dzieciństwo i dorastanie gwiazdy estrady?

[Ostatnia publikacja na VUŻ i Viva Historie 09.11.2024 r.]

Hanka Bielicka: rodzina, dzieciństwo

Mama urodziła ją zimnym listopadzie w 1915 roku na jednej z furmanek, którą uciekinierzy z Polski podążali na wschód. Anna Weronika Bielicka przyszła na świat, kiedy wozy przejeżdżały niedaleko dworu Konowka w Ukrainie - szczęście w nieszczęściu, bo Bieliccy nie mogli zdecydować się na dalszą podróż z noworodkiem. Mieli ze sobą jeszcze jedno dziecko, dwuletnią wtedy siostrę Anny Weroniki. Schronienie znaleźli u pewnej majętnej dziedziczki. Bielicki dostał u niej pracę przy koniach, a jego żona posadę garderobianej.

Przez kolejnych kilka lat ich młodsza córka dorasta, obserwując pracę mamy, która z pietyzmem zajmowała się dziesiątkami zestawów sukien i kapeluszy, pantofli, parasolek, rękawiczek, futer i szali. Kiedy dziewczynka podrosła, pomagała mamie wietrzyć te wszystkie skarby. To w tamtym momencie Hanka Bielicka zamarzyła, aby w przyszłości ubierać się jak prawdziwa dama — nosić sukienki, korale i kapelusze. Kiedy po kilku latach rodzina Bielickich dowiedziała się, że w kraju na powrót jest bezpiecznie, wyruszyli do Łomży. Na miejscu przywitała ich babcia Czerwonko, która zamieszkiwała w mieszczańskiej kamienicy. Od tamtej pory to miejsce stało się także domem małej Hanki i jej rodziny.

Zobacz też: Wśród kobiet Tadeusza Plucińskiego była wielka gwiazda polskiego teatru. Ten romans mógł skończyć się tragedią

img43uyrH-11b1ff5
Hanka Bielicka w sztuce „Maestro", 1959 rok. Fot. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

Pomnik aktorki Hanki Bielickiej w Łomży

PHOTO: KRZYSZTOF CHOJNACKI/ EAST NEWS Pomnik aktorki Hanki Bielickiej, urodzonej w Lomzy, 2005.
Krzysztof Chojnacki/East News

Hanka Bielicka: rodzice stawiali na jej edukację

Na miejscu ojciec przyszłej artystki podejmuje pracę dyrektora miejskiego banku, matka zajmuje się domem. Rodzice Anny Weroniki obiecują sobie, że wychowają córkę na wyedukowaną, młodą damę. Posyłają ją na lekcje francuskiego, angielskiego i muzyki w konserwatorium. Na studia Hanka dostaje się na romanistykę, ku uciesze rodziców, ale nie swojej, bo w głębi duszy chce spróbować czegoś zupełnie innego. Składa też dokumenty na studia aktorskie.

Kiedy dowiaduje się o tym jej ojciec, zaczyna wykrzykiwać do córki, że „aktorka w rodzinie to hańba!”. Ona w reakcji na to śmieje się, bo lubi prowokować i wie, że ostatecznie i tak postawi na swoim, ale zmartwiona głowa rodziny Bielickich zwróciła się nawet o poradę do znajomego księdza, czy to się godzi, żeby panienka z dobrego domu szła do szkoły dla aktorek. Ksiądz powiedział sentencjonalnie: „Złego kościół nie naprawi, dobrego knajpa nie zepsuje”. Dziewczyna ma iść za głosem serca i tak też się stało. Mimo że Anna Weronika Bielicka bardzo dobrze radziła sobie na romanistyce, miała wyjechać na stypendium do Francji i pisać tam magisterkę, to ostatecznie wybrała teatr.

Na drugim roku Państwowego Instytutu Szkoły Teatralnej w Warszawie trochę zwątpiła, czy powinna była stawiać wszystko na jedną kartę. Tu i ówdzie pojawiały się znaki i sugestie, że aktorką dramatyczną jest beznadziejną. Prawdziwy kryzys nastał, gdy z uczuciem recytowała kwestię Chimeny z Cyda przed dyrektorem Zelwerowiczem. W pewnym momencie usłyszała jego śmiech i słowa: "Przerwa! Zabierzcie ze sceny tego krokodyla!". 20-letnia wówczas Bielicka poczuła się do granic upokorzona, cała we łzach już myślała o tym, żeby rzucić całe to aktorstwo w diabły, ale powstrzymał ją dalszy komentarz profesora: "Pani Hanko! Pani ma dar aktorki charakterystycznej... zawsze pani będzie miała miłość publiki. Tylko Ofelii proszę nie grać, bo widownia skona ze śmiechu." Pocieszyła się wtedy, że jest dla niej cień szansy na karierę po szkole aktorskiej.

Czytaj także: Vivien Leigh miała świat u stóp, ale niewyobrażalnie cierpiała. Jej życie dalekie było od bajki

Hanka Bielicka w sztuce "Jim strzela pierwszy" na deskach teatru Syrena w Warszawie. 03.1960 r.

Hanka Bielicka w sztuce "Jim strzela pierwszy" na deskach teatru Syrena w Warszawie. 03.1960 r.,Image: 431097863, License: Rights-managed, Restrictions: Cena minimalna dla publikacji online 50 zł a dla drukowanych 250 zł, Model Release: no, Credit line: Romuald Broniarek / Forum
Romuald Broniarek / Forum

Hanka Bielicka: aktorstwo uratowało ją przed zsyłką na Sybir, Litwa

W 1939 roku córka Bielickich dowiaduje się, że otrzymała angaż w Wilnie, w Teatrze na Pohulance, wyjeżdża tam latem. Ta decyzja, choć poprzedzona buntem i burzliwymi dyskusjami z rodziną, uratowała ją od zsyłki. Ten los spotkał niestety resztę Bielickich - kiedy we wrześniu do Łomży wkroczyły sowieckie wojska, pojmali całą rodzinę aktorki. Ojciec trafił na Sybir, babcia, matka i siostra do Kazachstanu.

Dopóki wojna nie przerwie całkiem spokojnego życia w Wilnie, Hanka będzie czuć się tam bardzo szczęśliwa. Pozna mnóstwo aktorów młodego pokolenia, którzy przyjechali z okupowanej Warszawy, zawrze przyjaźnie i spotka miłość. Zakocha się w Jerzym Duszyńskim, który poprosi ją o rękę.

Hanka Bielicka i Jerzy Duszyński, Warszawa, 1959 r.

Warszawa, 1959. Aktorska para ma³¿eñska - Hanka Bielicka i Jerzy Duszyñski w swoim mieszkaniu. pp PAP/Witold Rozmys³owicz
PAP/Witold Rozmysłowicz

Idyllę młodego małżeństwa przerwała wojna. Aktorzy przenieśli się do Polski po wyzwoleniu. Bielicka zaczęła wtedy chorować — straciła głos, zaczęła bać się o swój zawód. Już na zawsze została jej charakterystyczna chrypka, wtedy jeszcze nie wiedziała, że wkrótce uczyni z niej atut.

Po wojnie młoda aktorka mieszkała i pracowała w Łodzi w Teatrze Kameralnym. Nie miała pojęcia, co dokładnie stało się z jej rodziną, aż pewnego dnia usłyszała od teatralnego portiera: "Matka i siostra do pani Bielickiej!". Myślała, że się przesłyszała. Przed budynkiem czekały na nią dwie wychudzone, zabiedzone kobiety. Opowiedziały jej wszystko - że babcia nie przeżyła zsyłki, a ojciec zginął na Syberii, ale nie wiedzą, gdzie może spoczywać jego ciało. Uściskały się wzruszone i wdzięczne, że są w końcu razem. Wszystkie trzy osiadły w Warszawie, przy ul. Śniadeckich 12. Na drzwiach zawiesiły tabliczkę z napisem: "Hanka Bielicka, aktorka dramatyczna".

Już wkrótce ma się o Hance Bielickiej zrobić naprawdę głośno, choć niekoniecznie dzięki jej dramatycznym rolom. Widownia pokocha ją za jej talent komediowy i naturalność na występach estradowych. Ale to już zupełnie inna historia.

Zobacz też: Sekret Jerzego Połomskiego ujrzał światło dzienne po latach. Przyjaciółka artysty zaskakuje wyznaniem

imgS7z4eD-20187b3
Narodowe Archiwum Cyfrowe

Reklama

Źródło: twojstyl.pl

Reklama
Reklama
Reklama