Nie wyobraża sobie życia bez córki, myśli o powiększeniu rodziny. Tomasz Schuchardt nie ukrywa, że Tosia jest jego ukojeniem
Zanim został ojcem, kupił mieszkanie. Chciał, by wychowywała się w jak najlepszych warunkach
Kochają go miliony, lecz on stroni od mediów i błysku fleszy. Tomasz Schuchardt skupia się zaciszu domowym, zwłaszcza na ukochanej żonie i córeczce, która jest jego najcenniejszym skarbem. Tak ulubieniec publiczności mówił o ojcostwie.
Tomasz Schuchardt o ojcostwie
Tomasz Schuchardt od wielu już lat jest mężem Kamili Kuboth, z którą w 2017 roku doczekał się córeczki. Jeszcze przed narodzinami Antoniny artysta podkreślał, że bardzo chciałby być ojcem, lecz decyzja o rodzicielstwie musi być przemyślana.
Małżonkowie postanowili więc zapewnić dziecku dobre warunki. W 2016 roku, z okazji pierwszej rocznicy ślubu kupili własne mieszkanie. „Udało się nam wziąć kredyt i kupiliśmy mieszkanie. Teraz mamy własne 50 metrów", mówił. „Zawsze chciałem zostać ojcem, ale wtedy, gdy będę mógł zapewnić dziecku, chociażby dom i możliwość rozwoju. Ja i moja żona chcemy to zrobić jako świadomi ludzie", zwierzał się. [cytat. za Interia.pl].
Marzenie o dziecku spełniło się niedługo potem. „Kama była na to gotowa dużo wcześniej. Ja musiałem najpierw poradzić sobie z samym sobą. Chodziliśmy na nauki przedmałżeńskie, na których padło wiele pytań, które dały mi do myślenia", kontynuował. [cytat. za Interia.pl].
Przed laty aktor dodał, że sam wychował się w wielodzietnej rodzinie, co sprawiło, że stał się bardziej wrażliwym i empatycznym człowiekiem. W jednej z rozmów przyznał nawet, że pragnie mieć więcej niż jedno dziecko. „Oboje pochodzimy z rodzin wielodzietnych, ale nie chcielibyśmy decydować się na potomstwo pochopnie. Przyznaję, że są takie plany, ale zrobimy to jako świadomi ludzie”, zaznaczył w rozmowie z Na Żywo.
CZYTAJ TEŻ: Radosław Majdan stanął w obronie syna i skrytykował Kościół. To, o czym musi słuchać, sprawia mu przykrość
Tomasz Schuchardt o relacji z córką
Dziś aktor nie wyobraża sobie życia bez córki, która jest jego ukojeniem i lekiem na całe zło. „Ale ja uwielbiam być ojcem, teraz jest świetnie. Trafiło nam się wspaniałe dziecko, uśmiechnięte, radosne, zdrowe. Jesteśmy z nią sami, bo rodziców mamy daleko, ale dajemy radę”, wyznał na łamach Gali. „Mała jest spokojna, bo my między sobą jesteśmy spokojni. Przez pierwsze pół roku jej życia zrezygnowałem z pracy. Chciałem być tylko z nią”, dodawał.
A jak wspominają życie przed narodzinami dziecka? „Przed urodzeniem Tosi nasze życie było tak intensywne, że się go „najedliśmy”. Potem po prostu zaczęliśmy nowy etap i jesteśmy szczęśliwi. Kilka dni temu Tomek wybierał się o świcie na plan zdjęciowy. Zapytał, czy potrzebuję auta, czy on może je dziś wziąć. „Dzięki temu szybciej do was wrócę”, przyznawała Kamila Kuboth-Schuchardt w Twoim Stylu.
Dumni rodzicie nie spierają się też w kwestiach wychowawczych, bo jak sami twierdzą: „najważniejsze, że mamy pełne porozumienie w sprawach fundamentalnych, jak choćby wychowanie dziecka. Zgadzamy się z tym, że należy dać Antosi wolność i jednocześnie uczyć ją zasad. Ojcostwo jest dla mnie wspaniałym przeżyciem. Kiedy Tosia przyszła na świat, poczułem się jeszcze bardziej odpowiedzialny za rodzinę", mówią w tej samej rozmowie.
„Cieszę się, że mam u boku mężczyznę, który myśli podobnie jak ja. Jeśli podjęliśmy decyzję o wspólnym życiu, to bierzemy za nią pełną odpowiedzialność. Uważamy, że w miłości „my” powinno być przed „ja”. Otwartość wobec drugiej osoby, pewność, że jej system wartości ułożony jest w ten sam sposób, daje niesamowite poczucie bezpieczeństwa. I nie uważam, że takie podejście do związku zniewala. Zostawiamy sobie sporo wolności. Jasne, że zdarzają się nieporozumienia: nasze dyskusje trwają nieraz godzinami. Tomek jest wrażliwy, ale silny. Ja emocjonalna, ale też uparta. Na szczęście oboje jesteśmy wytrwali", skwitowała żona artysty.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Jan Lubomirski-Lanckoroński ma dorosłego syna. 20-letni Jeremi bardzo poważnie traktuje rodzinne obowiązki