Stracił wnuczka, kobiety zostawiły go z niczym. Trudne życie Marka Siudyma
Zyskał dużą popularność, ale nie miał szczęścia w życiu prywatnym
Od 50 lat zachwyca kolejnymi rolami na małym i dużym ekranie. Świetnie sprawdza się zarówno w tych komediowych, jak i dramatycznych. Wciąż pozostaje aktywny i podejmuje kolejne zawodowe wyzwania. Marek Siudym to artysta niezwykły. I równie niezwykłe było jego życie uczuciowe. Przeplatały się w nim wszystkie możliwe emocje: od wielkiego szczęścia po rozpacz.
[Artykuł aktualizowany 24.10.24 r.]
Marek Siudym: młodość, droga do kariery
Przyszedł na świat 24 października 1948 roku w Łodzi. Od dziecka wiedział, że ma artystyczną duszę. Początkowo przyszłość związać chciał z Państwową Wyższą Szkołą Sztuk Plastycznych w rodzinnym mieście, ale się do niej nie dostał ze względu na zbyt słabe wyniki maturalne. Odbył więc obowiązkową służbę wojskową, zaś później spróbował ponownie, ale tym razem w Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. Na egzaminie wypadł fenomenalnie. W 1974 r., czyli dokładnie pół wieku temu, odebrał dyplom.
„Do szkoły teatralnej dostałem się za pierwszym razem. I powoli zacząłem rozsmakowywać się w aktorstwie. Ale nie ulega wątpliwości, że miałem ogromne szczęście do ludzi. Trafiałem na niezwykłe osoby – profesorów, kolegów aktorów, reżyserów. Miałem od kogo się uczyć, kogo obserwować i kogo słuchać. To coś nieocenionego. Te spotkania mnie zbudowały i uformowały”, mówił w rozmowie z Plejadą.
W świecie kinematografii zadebiutował rolą niemal epizodyczną w „Przygodach psa Cywila” w 1970 roku. Po dwóch latach przerwy ponownie otrzymał angaż do jednej z produkcji i od tamtej pory właściwie cały czas pozostaje aktywny zawodowo. Któż nie zna takich jego ról, jak Władysława ze „Złotopolskich”, Stanisława z „Lokatorów” i „Sąsiadów” czy majstra Bogdana w „Heli w Opałach”? W ostatnim czasie możemy podziwiać go w „Pierwszej miłości” (Edward Stryjeński) oraz „Papierach na szczęście” (Henryk Kowalczyk, dziadek Adama). Aktor zagrał też w nowym serialu „Lulu". Wspomnieć należy również o licznych rolach teatralnych oraz udziale w Kabarecie Olgi Lipińskiej. A przecież niewiele brakowało a tej kariery... w ogóle mogłoby nie być!
„Właściwie w młodości wczesnej w ogóle nie przychodziło mi to do głowy. Teatr mnie interesował, ale bardziej od strony scenograficznej, plastycznej. Ale nastały burzliwe lata i pomyślałem, że chciałbym mieć wariackie, wesołe studia, a potem zobaczę, co będę robił. I zdałem do szkoły teatralnej w Warszawie”, zwierzał się przed kamerą „Dzień Dobry TVN”.
Jak sam twierdzi, na brak zawodowych obowiązków nie może narzekać. „Teraz jest bardziej intensywnie niż kiedykolwiek, jeżeli chodzi o moją pracę”, przyznał. Podobnego zdania są bliskie mu osoby. „Z tego co go obserwuję, to właściwie jeździ z planu na plan. Z dnia na dzień jest w innym mieście, w innej funkcji. Bardzo intensywnie pracuje, a zawsze jest tak świeży i tak przygotowany. Myślę, że to wynika z jego stylu życia, tę aktywność ma po prostu we krwi”, zachwycała się przed kamerami Urszula Grabowska, aktorka, koleżanka Marka Siudyma.
Aktor nigdy się też nie zamykał się na nowe doświadczenia. Marek Siudym doskonale zdawał sobie zawsze sprawę z tego, że wybrał zawód nieprzewidywalny. W przeszłości, gdy pojawiało się mniej angaży, pracował jako taksówkarz. „Wszystko nas rozwija, kształtuje i otwiera. Później można z tego skorzystać, grając postaci z różnymi życiorysami”, mówił w rozmowie z Plejadą.
Czytaj także: Ma 25 lat, są jak dwie krople wody. Marek Siudym zaprezentował syna podczas ostatniego sezonu wyścigów konnych
Marek Siudym, Moliki książkowe, 14.06.2006 rok
Marek Siudym, plan „Pytania na śniadanie”, 22.04.2008 rok
Marek Siudym: historie miłości. Żona, dzieci, wnuki
I mimo że w życiu zawodowym wiedzie mu się od pół wieku znakomicie, w tym prywatnym było zupełnie inaczej. Jak sam twierdzi, od zawsze towarzyszy mu stan zakochania. Już jako czterolatek wdrapał się na gzyms kamienicy, by podziwiać koleżankę z pierwszego piętra. W wieku nastoletnim flirty i znajomości mniej i bardziej zobowiązujące przybrały na sile. „Wypatrywałem je z okna, chodziłem za nimi. Te miłości nie zostały skonsumowane. Były spotkania, pocałunki, ale u nas wyglądało to inaczej niż dzisiaj. Wszystko traktowało się bardzo poważnie, delikatnie. Było bardziej romantycznie", przyznawał szczerze aktor w rozmowie z Dziennikiem Łódzkim.
Marek Siudym ma na koncie kilka nieudanych związków. Na ślubnym kobiercu stawał dwa razy. Pierwszą żonę, Krystynę Bobirecką, poznał w trakcie... nauki jazdy konnej. Ona miała już duże doświadczenie: była trenerką pięcioboju nowoczesnego. On zaś dopiero zaczynał swoją przygodę z tą dyscypliną. Przypadli sobie do gustu, wzięli ślub i w 1975 roku powitali na świecie córkę Agnieszkę. Cztery lata później zaś kupili dom w podwarszawskiej Falenicy. Był ich azylem. W nim hodowali ukochane psy i konie. Niestety, relacja nie przetrwała próby czasu. Marek Siudym miał opuścić posiadłość z zaledwie jedną walizką...
Los uśmiechnął się do niego ponownie w 1996 roku. Wówczas poznał Joannę Sibilską. Była od niego młodsza o 20 lat i kształciła uczniów w szkole baletowej. Uczucie było namiętne, nagłe i wszechogarniające. Do tego stopnia, że już rok później para była po ślubie, zaś w 1998 roku na świat przyszedł ich syn Tadeusz.
Wydawało się, że tym razem Marek Siudym odnalazł swoją przystań. Wspierali się, kochali, stworzyli dom, o jakim marzyli. Poświęcali się wychowywaniu dziecka. Razem przeżyli 17 lat. Rozstali się w 2013 roku – aktor po raz kolejny miał zostać z niczym.
Jakiś czas temu podsumował swoje życie w rozmowie z tygodnikiem „Świat i ludzie”. Przyznał m.in., że przeprowadzał się aż 45 razy! Stwierdził również szczerze, że gdy kolejne relacje rozpadały się, on brał na siebie pełną odpowiedzialność za ich fiasko. Zawsze miał odchodzić tylko z jedną walizką i zostawiać byłym partnerkom cały dobytek.
„Ciągle zaczynałem od nowa, bo jak się rozstawałem, to zostawiałem wszystko moim partnerkom, żonom. Wychodziłem z jedną walizką i nie była to walizka z pieniędzmi. Dlatego dziś nie mam własnego mieszkania, a samochód - w leasingu”, stwierdzał gorzko. W rozmowie z „Polityką” przyznał zaś, że wiele problemów miłosnych ma źródło w jego charakterze: „Jestem człowiekiem euforycznym. W letnich związkach się nie odnajduję. Nie chcę kogoś kochać, tylko chcę być w nim zakochany” czytamy.
Czytaj także: Marek Siudym doczekał się dziecka w wieku 50 lat! Co dziś robi jego jedyny syn?
Od lewej: Andrzej Nejman, Marek Siudym, Agnieszka Włodarczyk, nagranie programu „Jak oni śpiewają?”, Warszawa, 31.03.2007 rok
Marek Siudym z synem Tadeuszem, spotkanie świąteczne w TVP, Warszawa, 04.12.2009 rok
Marek Siudym stracił wnuczka
Po rozwodzie z drugą żoną wolał skupić się na relacji z synem oraz wnuczkiem, tym bardziej że nie ukrywał, że z uwagi na natłok obowiązków i intensywne zawodowe życie, te z córką przez lata nie układały się najlepiej. Często wyciągał ją z różnych kłopotów, ale – jak przyznał w książce Soni Ross „Tato” – nie był w stanie nauczyć jej odpowiedzialności. W końcu ich drogi się rozeszły, przez jakiś czas nie mieli niemal w ogóle kontaktu. Ale gdy ona znalazła się w trudnej życiowej sytuacji i nie potrafiła poradzić sobie z rodzicielskimi obowiązkami, bez wahania zgodził się wziąć odpowiedzialność za jej synka a swojego wnuczka - Adama. Zamieszkali razem.
Zdał ten egzamin celująco. Wiedział, że tym razem nie chce i nie może zawieść. Udało im się zbudować silną, niezwykłą więź. Ale los okrutnie zadrwił z Marka Siudyma. Chłopak zmarł w 2017 roku w wieku zaledwie 21 lat. Ten cios był dla aktora niewyobrażalnie bolesny... Na jakiś czas wycofał się z życia publicznego.
„Moja córka Agnieszka miała burzliwe przejścia, ale zawsze starałem się jej pomagać, ratować z różnych tarapatów. Niestety, Adaś nie żyje. Miał w sobie radykalny bunt. Wydawało mi się, że wszystko jest dobrze. Zaraziłem go pasją do koni, pracował. Miał 21 lat. Choć minęło ponad pół roku od jego śmierci, trudno mi się z tej tragedii otrząsnąć, byłem z nim blisko. W tych trudnych chwilach bardzo mnie wspierał mój syn Tadeusz”, zwierzał się kilka lat temu w rozmowie z dziennikarzami „Dobrego Tygodnia”.
Czytaj także: Młodszego wspierał w pasji, w starszym widział samego siebie. Janusz Olejniczak czule mówił o synach
Marek Siudym, druga żona aktora Joanna, premiera filmowa, Warszawa, 03.06.2004 rok
Marek Siudym: jak obecnie wygląda życie aktora?
Mimo tej ogromnej tragedii nie poddał się. Obecnie poświęca wiele uwagi ukochanemu synowi. Tadeusz w 2017 roku zdał maturę i dostał się na anglistykę. Przez jakiś czas myślał o weterynarii – wybrał jednak inną drogą. Marek Siudym wie, że zawsze może na niego liczyć – zresztą z wzajemnością. Ich relacja jest wyjątkowa, silna i pełna serdeczności.
Prywatnie Marek Siudym ma również wiele pasji. Jedną z największych jest wspomniane jeździectwo. „To jest moja miłość. Jeżeli jest coś, bez czego nie mógłbym żyć, to konie. To się zaczęło w dzieciństwie, kiedy jeździłem do rodziny na wieś i wsiadałem na konie gospodarskie. Później były wyścigi w Warszawie. Najpierw się przyglądałem, a potem poszedłem do jednego z trenerów i powiedziałem, że chcę jeździć”, podkreślał w rozmowie z „Dzień Dobry TVN”.
Zresztą nie tylko konie są jego wielką miłością. Uwielbia również i roztacza opiekę nad kotami i psami. „Kontakt ze zwierzętami daje człowiekowi wszystko najlepsze, co może być. Uczy cierpliwości, empatii”, zapewnia.
Inną pasją aktora są motocykle! „Idę często pooddychać powietrzem warsztatu, bo to po prostu robi człowiekowi lepiej. W '64 roku, czyli jak miałem 16 lat, mój kolega, który miał już prawo jazdy, pożyczył od wujka motocykl, który się nazywał IŻ. Zapytał: „chcesz się przejechać?”. Ja wsiadłem, pojechałem może 500 metrów w jedną, zakręciłem w drugą i wiedziałem, że już się z tego nie wyleczę. Już ta szajba do mnie przylgnęła i tak zostało”, opowiadał przed kamerami Marek Siudym.
Jaka jest jego recepta na dobre samopoczucie? Jak najwięcej zajęć! „Jeżeli człowiek jest aktywny całe życie, jeżeli nie odpuszcza, jeżeli nie ma czegoś takiego... włażenia w kapcie i w fotel, no to będzie miał w prezencie od losu takie zdrowie, jakie sobie zaplanuje. Tak że ja nie mogę narzekać, bo właściwie nie czuję różnicy między sobą sprzed 30 lat”, deklaruje. A w wywiadzie dla Plejady dodawał: „Ciągle mam poczucie, że za rogiem czeka mnie jakaś wspaniała przygoda. I to uczucie towarzyszy mi przez całe życie. Że najlepsze jeszcze przede mną”.
Czytaj także: Z byłym mężem ma idealną relację, są jak brat i siostra. „To jest ojciec moich dzieci i wspaniały, mądry człowiek"
Źrodła: Światseriali.Interia.pl, Dzień Dobry TVN, Fakt24.pl
Marek Siudym, Feliksy Warszawskie - konferencja prasowa, Warszawa, 10.10.2012 rok
Marek Siudym, spotkanie z aktorami serialu „Papiery na szczęście”, Warszawa, 06.09.2021 rok
Marek Siudym, Dzień dobry TVN, sierpień 2022
Marek Siudym, Dzień Dobry TVN, sierpień 2022
Marek Siudym, Kabaret Olgi Lipińskiej, prawdopodobnie lata 90. XX wieku