Reklama

Była pierwszą Europejką, która stanęła na szczycie Mount Everest i pierwszą Polką i kobietą na świecie, która zdobyła K2. Lista jej sukcesów jest długa i do dziś uważana jest w środowisku wspinaczy za jedną z najwybitniejszych himalaistek na świecie. Nic dziwnego, że życie Wandy Rutkiewicz inspiruje kolejnych twórców do dociekań na temat tego, kim naprawdę była. Film dokumentalny, zatytułowany Ostatnia wyprawa, którego premiera wstępnie przewidziana jest na 2020 rok, jest kolejną próbą opowiedzenia historii polskiej alpinistki. Odpowiadają za niego Eliza Kubarska (reżyseria) i Monika Braid (produkcja). Czy odpowie na dręczące wielu pytanie, czy Wanda Rutkiewicz faktycznie zginęła na szczycie Kanczendzongi w 1992 roku?

Reklama

Film dokumentalny Ostatnia wyprawa o Wandzie Rutkiewicz

Nakręcenie filmu o życiu jednej z najwybitniejszych polskich himalaistek było w kręgu zainteresowań obu pań od dawna. Podjęcie działań zmierzających do realizacji planów zbiegło się w czasie z wydaniem ponad rok temu książki Anny Kamińskiej zatytułowanej Wanda. Opowieść o sile życia o śmierci. Eliza Kubarska i Monika Braid nie miały jednak pewności czy pomysł zyska aprobatę Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej i tym samym uda im się zdobyć środki finansowe na jego realizację.

„Nikt nie ma monopolu na Wandę i jest oczywiste, że tak niesamowita biografia inspiruje wielu twórców, zarówno pisarzy, poetów, kompozytorów, filmowców, jak i reżyserów teatralnych. Zapoznałyśmy się z książką, która jest źródłem wielu informacji”, zdradziła Braid w w wywiadzie dla portalu Aleteia.

Pierwsze szkice i materiały powstały kilka lat temu, gdy panie pracowały nad filmem K2. Dotknąć nieba (2015) o dzieciach himalaistów, którzy zginęli na tym uznanym za jeden z najniebezpieczniejszych na świecie ośmiotysięczników. „Od tamtego czasu historia Wandy cały czas wracała do nas w rozmowach. Wiedziałyśmy, że pewnego dnia zrobimy o niej film”, deklarują.

Czy Wanda Rutkiewicz zginęła na szczycie Kanczendzongi?

Autorka wywiadu, Jolanta Tokarczyk, zadała pytanie o to, jakim tropem autorki podążają w filmie i czy stawiają sobie za cel rewolucyjne przedstawienie sylwetki Wandy Rutkiewicz.

„Nie możemy kompletnie wykluczyć teorii, że Wanda nie zginęła na Kanczendzondze. Jej ciało nie zostało znalezione. Sprawdziłyśmy, że pod względem technicznym jest to możliwe, że mogła zejść na drugą stronę tej góry. Wiemy też, że rok wcześniej była na wyprawie w tym rejonie i od strony południowej (...) zostawiła depozyty. Wiedziała więc, że jest tam jedzenie i gaz”, zdradziła Monika Braid.

Jednak zapewniła równocześnie, że taki scenariusz jest bardzo mało prawdopodobny i nie będzie stanowił głównej osi fabularnej filmu.

„Jakie są szanse? Niezmiernie małe. Jednak od czasu do czasu pojawiają się wątpliwości, a także ludzie, którzy twierdzą wręcz, że ją widzieli. Kiedy traci się w życiu ważną osobę, trudno się pogodzić z jej śmiercią. Kiedy nie ma ciała, zawsze zostaje nadzieja. Zdroworozsądkowo należałoby powiedzieć, że Wanda zginęła. Ale my, tak samo jak mama Wandy i jej przyjaciółka mówimy, że Wanda zaginęła. Matka Wandy walczyła w sądzie o to, aby nie uznawano jej córki za zmarłą. Wiedziała, jakie Wanda ma plany, że ma dość życia tu i że chce to zmienić”, wyjaśniła.

W wywiadzie poruszono również wątek telefonu, jaki do swojej przyjaciółki, dziennikarki Ewy Matuszewskiej, miała wykonać Wanda Rutkiewicz, gdy wiadomość o jej zaginięciu dotarła do Polski. „Jestem w buddyjskim klasztorze w Tybecie i jest mi zimno”, miała wówczas powiedzieć.

„Rano następnego dnia była na sto procent pewna, że jej się to przyśniło, ale zobaczyła, że słuchawka telefonu nie leży na widełkach. Zadzwoniła do mamy Wandy i opowiedziała jej, co się wydarzyło. Wanda miała dzwonić z klasztoru w Tybecie. Reakcja mamy była równie szokująca. Przyjęła wiadomość od Ewy Matuszewskiej ze spokojem, bo to potwierdzało jej teorię”, zdradziła Monika Braid.

Autorki dokumentu podjęły również wysiłek i odwiedziły bazę pod Kanczendzongą, by zweryfikować krążące od lat plotki i spekulacje dotyczące tego, że Wanda Rutkiewicz mogła przejść na drugą stronę góry i schroniła się w jednym z buddyjskich klaszotorów. Rozmawiały nawet z Szerpami, którzy brali udział w ostatniej wyprawie himalaistki.

„Udało nam się również ustalić, że po tybetańskiej stronie, blisko granicy z Nepalem, stosunkowo niedaleko Kanczendzongi, choć przez wysokie przełęcze himalajskie, znajdują się klasztory niedostępne turystom. Dotarcie do nich będzie sporym wyzwaniem dla ekipy filmowej. To są miejsca znane tylko lokalnej ludności, gdzie mieszkają mnisi, a Tybetańczycy przychodzą się modlić”, wyjaśniła producentka.

Zapewnia jednocześnie, że dokument nie będzie bazował na taniej sensacji, ma być natomiast rzetelnym udokumentowaniem ostatnich chwil z życia Wandy Rutkiewicz.

„Nie robimy filmu detektywistycznego, który miałby na celu odnalezienie żyjącej Wandy. Planujemy zdjęcia w Himalajach, dlatego że to było dla niej najważniejsze miejsce. Nie da się opowiedzieć o Wandzie, nie będąc w najwyższych górach świata. Ale, jak to najczęściej bywa, nie cel jest najważniejszy, ale nasza droga, w trakcie której będziemy odkrywać, kim naprawdę była Wanda, kim się stała i dlaczego”, podkreśla.

Film o życiu Wandy Rutkiewicz Ostatnia wyprawa: kiedy premiera?

Niestety, ta nie nastąpi zbyt szybko z różnych względów.

„To niestety kwestia kilku lat. Zakładając najbardziej optymistyczny wariant, byłby to koniec przyszłego roku, ale wariant bardziej realistyczny to rok 2020”, wyjaśniła Braid.

Reklama

Ostatnia wyprawa to oficjalny tytuł filmu dokumentalnego poświęconego polskiej himalaistce, Wandzie Rutkiewicz. Reżyserią zajmie się Eliza Kubarska, która na swoim koncie ma już film poświęcony legendom himalaizmu. Jest autorką popularnego dokumentu K2. Dotknąć nieba o dzieciach himalaistów, którzy zginęli na ośmiotysięczniku. Produkcją zajmuje się natomiast Monika Braid, polska producentka od 20 lat mieszkająca w Anglii

Forum
East News
Reklama
Reklama
Reklama