Płakała z bezsilności, nikt nie chciał z nią pracować. Poważna operacja zmieniła wszystko
Kathy Bates podkreśla, że spadła na dno, lecz powoli się podniosła
Jest doskonałą aktorką, lecz nie zobaczymy jej na okładkach prestiżowych magazynów, czy w reklamach. Unika medialnego zgiełku i rzadko pojawia się na wydarzeniach branżowych. Jest wybitna, lecz środowisko nie przyjęło jej z otwartymi ramionami. Hollywood nie traktowało ją jak gwiazdę. Dziś Kathy Bates żyje skromnie, a niedawno ogłosiła koniec kariery. Mało kto jednak wie, jak wiele musiała przejść.
Początki kariery Kathy Bates
Wiele ludzi przypomniało sobie o niej dzięki serialowi Ryana Murphy'ego — „American Horror Story", w którym grała od trzeciego sezonu. Produkcja sprawiła, że jej wyblakła gwiazda zaczęła na nowo świecić. I choć nie wciela się w główne role, doskonale sprawdza się na drugim planie.
Zacznijmy jednak od początku. Kathy Bates przyszła na świat 28 czerwca 1948 roku w stanie Tennessee. Jej dziadek — Finis L. Bates był znanym prawnikiem oraz pisarzem, zaś pradziadek pracował jako osobisty lekarz prezydenta Andrew Jacksona. Kathy od samego początku miała wolną rękę. Nie oczekiwano od niej, by zajmowała się domem. Robiła to, co chciała. Gdy zrozumiała, że chce związać przyszłość z kulturą i sztuką, od razu po liceum poszła na studia aktorskie, które ukończyła w 1969 roku. Rok później zamieszkała w Nowym Jorku, gdzie szukała ciekawych propozycji filmowych.
Zaczęła od mniejszych, niezależnych teatrów. Później zachwycała nawet na Broadwayu, gdzie wystąpiła między innymi w: „Zbrodniach serca", „Frankie i Johnnym" oraz „Dobranoc, mamusiu". Mimo że na deskach teatrów sprawdzała się doskonale w głównych rolach, to nikt nie chciał dawać jej na pierwszy plan w filmie. Często zastępowano ją innymi aktorkami. Myślała, że kino nie jest dla niej. Nie rozumiała jednak, dlaczego na scenie jest chwalona i ceniona, jednak przed kamerą nikt nie zwracał na nią uwagi. Z czasem ją olśniło. Nie wpasowywała się w wizerunek pięknej, szczupłej i długowłosej blondynki. Twierdzono nawet, że nie jest w stanie wywołać wśród widzów szybszego bicia serca, ponieważ nie była urodziwa.
Ona jednak się nie poddała. Gdy przez wiele miesięcy musiała czekać na kolejną propozycję pracy, postanowiła chodzić na catingi. Nie miała dużych wymagań, nie przebierała w ofertach. W końcu trafiła do dwóch oper mydlanych: „Wszystkie moje dzieci" oraz „The Doctors". Z czasem los się do niej uśmiechnął... Otrzymała rolę w kultowym już filmie - „Misery".
CZYTAJ TEŻ: „Moje dzieciństwo było dosyć pokręcone, więc chciałem jak najszybciej dorosnąć”, wyznaje Maciej Dowbor
Lepsza niż... Meryl Streep
W adaptacji książki Stephena Kinga była bezbłędna. Rola była jednak trudna i łatwa do przerysowania. Gdy twórcy zastanawiali się, kto może wiarygodnie zagrać tę postać, scenarzysta William Goldman zaproponował nieznaną — Kathy Bates. Reżyser Reiner zrozumiał, że już nie potrzebuje nikogo szukać. Podświadomie wiedział, że ona sprawdzi się doskonale. „Jest rewelacyjną aktorką. Daleko jej było do gwiazdy, ludzie jej wtedy nie kojarzyli, ale jak tylko padła ta propozycja, wiedziałem, że właśnie Kathy będzie idealną Annie Wilkes", wyjaśniał.
Ostatecznie „Misery" zostało docenione przez wielu krytyków. Film zbierał same pochwały nie tylko w środowisku, ale też wśród publiczności. Twierdzono nawet, że artystka może otrzymać wiele prestiżowych nagród, lecz wytwórnia studziła entuzjazm. Mówiono, że akademie nie są przychylne do horrorów i thrillerów, więc nie nastawialiby się na wyróżnienie. Mylili się. Kathy Bates otrzymała nagrodę krytyków filmowych z Chicago, Złoty Glob oraz... została nominowana do Oscara. To był dla niej ogromny przełom w dotychczasowej karierze. „Ta kreacja była kompletnie oderwana od rzeczywistości, przesadzona i pozbawiona kontroli. Poza tym, w tym samym roku nominowane były Meryl Streep, Anjelica Huston, Joanne Woodward i Julia Roberts. Jak ja mogłam z nimi wygrać?", opowiadała.
I choć była niezwykle skromna, otrzymała najważniejszą statuetkę w kategorii najlepsza aktorka pierwszoplanowa. Artystka miała wówczas 43 lata i rzadko zdarzało się, by ktoś w jej wieku zaczynał karierę. Później zachwycała w takich produkcjach jak: „Smażone zielone pomidory", „Dolores", „Titanic", „Barwy kampanii", czy „Schmidtcie" (otrzymała nominację do Oscara oraz Złotego Globu). Za udział w tych projektach zyskała ogromne uznanie w branży oraz wiele nagród i wyróżnień.
Nie zawsze jednak było tak kolorowo. Gdy „Zabawa w Boga" z 1991 okazała się porażką, nie kryła goryczy. Co więcej, krytycy skupili się nie na pracy reżysera, a na wyglądzie aktorki. Wytykano jej nieatrakcyjność oraz ogromną nadwagę. Wiele lat później Kathy Bates wyznała, że jeden dziennikarzy podczas konferencji tak ją poniżył, że po spotkaniu pobiegła do pokoju, by się wypłakać. Nie skończyła również trasy promocyjnej filmu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Samodzielnie wychowuje córkę, nie chce miłości na siłę. Magdalena Popławska o macierzyństwie
Trudne życie Kathy Bates
Niestety po nominacji do Oscara w 2003 roku, musiała skupić się na sobie i przerwać karierę. Okazało się, że aktorka ma raka jajnika. Na szczęście udało jej się wygrać z podstępną chorobą. To był dla niej ogromny cios. Gdy wydawało się, że już będzie lepiej, telefon milczał. Nikt nie przychodził z propozycjami pracy. Jej gwiazda powoli zaczęła gasnąć... By zarobić na życie, pojawiała się w niszowych produkcjach, gdzie odgrywała epizodyczne role. Później otrzymała oferty z telewizji. Kathy Bates wystąpiła w 10 odcinkach serialu „Sześć stóp po ziemią", „Alice", „Warm Springs".
Z czasem postanowiła spróbować swoich sił w reżyserii. Stworzyła serial „Harry's Law", gdzie wcieliła się w główną rolę prawniczki patentowej, za co otrzymała wiele gratulacji. Ona zawsze była chwalona, lecz życie nieustannie podkładało jej kłody pod nogi. Mimo że jej serial otrzymał nominacje do Emmy i SAG Award, skasowano go. Nie spodziewała się, że kolejny cios przyjdzie tak szybko. Aktorka zachorowała na raka piersi. Niemal od razu poddała się mastektomii. Co więcej, usunięto jej 19 węzłów chłonnych, co przyczyniło się do obrzęku limfatycznego obu rąk.
Kathy Bates podkreślała, że w tamtym czasie czuła, że sięgnęła dna. Zaszyła się w domu. Unikała ludzi i skupiała się na mrocznych myślach. Ale pewnego dnia w zamknięte okno jej domu wleciał ptak i upadł na ziemię i wszytsko się zmieniło. „Trzymałam go w dłoniach, zastanawiając się, co mogłabym dla niego zrobić. Po jakiejś minucie zaczął się ruszać. Podniósł głowę. Moja siostrzenica przyniosła mu wody. Napił się i… odleciał", wspominała. Siostrzenica artystki, która również miała raka piersi, spytała: „Zrozumiałaś w końcu? Życie toczy się dalej. Dostałaś kolejną szansę".
Wtedy Kathy Bates się podniosła i postanowiła zawalczyć o siebie. W tamtym czasie wystąpiła w kilku „American Horror Story". Później zachwyciła w „The Death and Life of John F. Donovan" i „Highwaymen".
Nie doczekała się dzieci, a jej małżeństwo z Tinym Campisim okazało się porażką. Nie udało jej się później nikogo poznać, ponieważ rola w filmie „Misery" negatywnie wpłynęła na jej wizerunek. Aktorka podkreśla jednak, że samotność niczego jej nie ułatwia. „Nie tęsknię za moim biustem tak bardzo, jak za »Prawem Harry'ego«", dodaje. „Nie mam piersi, więc dlaczego mam udawać, że jest inaczej? To naprawdę nie jest ważne. Jestem po prostu wdzięczna, że urodziłam się w takich czasach, które pozwalały osobom z moją diagnozą przeżyć. Czuję się niezmiernie szczęśliwa, że żyję", kwituje.
CZYTAJ TEŻ: Jest najseksowniejszym mężczyzną na świecie, mało kto wie, że ma polskie korzenie. Jego żonę znają wszyscy
Kathy Bates o chorobie i zakończeniu kariery
76-latka niedawno opowiedziała o podwójnej mastektomii oraz o rezygnacji z opcji rekonstrukcji piersi. „Zdecydowałam się nie poddawać operacji rekonstrukcji piersi, głównie z uwagi na mój wiek", opowiada w rozmowie z Christiną Applegate i Jamie-Lynn Sigler. „Może to dziwne, ale lubię nie mieć piersi", dodaje z uśmiechem na twarzy.
Na tym jednak nie koniec. Artystka w rozmowie z New York Times przyznała, że chce już przejść na emeryturę. „To mój ostatni taniec", kwituje. Kathy Bates przyznała, że już w minionym roku chciała to zrobić, zaraz po tym, jak produkcja, której wiele czasu poświęciła, nie doszła do skutku. W tym roku jednak otrzymała kolejny scenariusz do filmu „Matlock", co bardzo ją zaintrygował. „Wszystko, o co się modliłam, na co pracowałam, o co się starałam: nagle zostałam poproszona o wykorzystanie tego wszystkiego. I jest to wyczerpujące", tłumaczy. Na koniec wyjaśniła, że ten zawód za bardzo ją pochłania. „To za często staje się moim życiem", podsumowuje.
Źródło: Plejada.pl, kultura.onet.pl, Filmweb.pl.