Reklama

Najpierw liczne seriale, potem film „25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy”, a następnie kolejna hitowa produkcja kinowa - Johnny. Piotr Trojan rozwija się w błyskawicznym tempie i jest znany coraz szerszemu kręgowi publiczności. Doceniają go także koledzy z branży. Przypomnijmy, że aktor otrzymał nagrodę na 47. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w 2022 roku. A jaki jest Piotr Trojan prywatnie? Dziś aktor świętuje 38. urodziny.

Reklama

Aktor, który wciela się w Tomasza Komendę. Piotr Trojan o produkcji

Wydarzeniami z życia Tomasza Komendy żyła cała Polska. Spędził w więzieniu osiemnaście lat za sprawą zbrodni, której nie popełnił. Sprawa w Miłoszycach od samego początku budziła wiele emocji. Mimo przesłuchania wielu świadków, przeprowadzenia badań, portretów pamięciowych i wielu opinii biegłych sprawa toczyła się przez wiele lat. Ostatecznie dopiero piąty prokurator z kolei, prowadzący sprawę, przedstawił akt oskarżenia jednego z co najmniej trzech świadków. Tomaszowi Komendzie zarzucono gwałt ze szczególnym okrucieństwem, co zmieniono później na zabójstwo. Sąd skazał go na 25 lat więzienia. W maju 2018 roku mężczyzna po odsiedzeniu 18 lat więzienia opuścił zakład karny.

W 2020 roku jego niezwykła, a jednocześnie tragiczna historia trafiła do kin. 25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy to poruszający dramat sensacyjny, oparty na prawdziwych wydarzeniach z życia Tomasza Komendy, Za kamerą filmu stanął Jan Holoubek – zdobywca Grand Prix festiwalu „Młodzi i Film”, autor głośnego i popularnego serialu Rojst, który próbuje znaleźć odpowiedzi na te nurtujące wszystkich pytania. Tak powstała fabularna opowieść o życiu młodego mężczyzny niesłusznie skazanego na 25 lat więzienia za popełnienie brutalnego przestępstwa.

CZYTAJ TEŻ: Zawsze była kobietą jednego mężczyzny. Dekadę temu straciła męża, wciąż nie uporała się ze stratą

W Tomasza Komendę wcielił się wówczas aktor Piotr Trojan. Aktor znany był głównie z seriali. Miał okazję zagrać w takich produkcjach jak: Czas Honoru, M jak miłość, Ojciec Mateusz, Wataha, Na dobre i na złe, Hotel 52 czy Na Wspólnej. Na koncie miał także kilka ról filmowych - w Chce się żyć, Hiacynt czy filmie Proceder o Tomaszu Chadzie, ale jego kariera aktorska zaczęła się w teatrze. Już w szkole średniej związał się z teatrem, a po maturze startował do warszawskiej i krakowskiej filmówki. Ostatecznie ukończył dyplom łódzkiej szkoły filmowej.

Okresu edukacji nie wspomina jednak tylko dobrze. O kilkuletnim sobie mówi dziś: mały, sepleniący grubasek ze Śląska. Z kolei w filmówkach doświadczał rzeczy, które kosztowały go wiele emocji. „Nie przydarzyło mi się nic hardcore’owego, ale wspomnienie szkoły to okres ściśniętego brzucha i lęku, ciągłej oceny. Po szkole nie miałem w sobie siły, skupiałem się na swoich niedociągnięciach. Byłem nieśmiały, miałem świadomość tego, że źle chodzę, źle śpiewam, mam złą dykcję i głos. Dopiero z czasem nauczyłem się, że idąc na casting, muszę pokazać swoją siłę, zaproponować coś innego, przekonać, że udźwignę daną rolę, że warto we mnie zainwestować, bo to się przysłuży danemu filmowi", mogliśmy czytać na TVN24.pl.

A dlaczego aktor zgodził się zagrać w produkcji o Tomaszu Komendzie, gdzie wcielił się w główną rolę? „Lektura scenariusza wywołała we mnie ogromną złość i bezradność. Dlaczego nikt nic wtedy nie zrobił? Dlaczego w ogóle to wszystko się wydarzyło? Z kolei finał to wielkie wzruszenie, niezmienne przy każdej kolejnej wersji tekstu. Jestem przekonany, że widzowie podzielą te emocje”, mówił odtwórca roli. „Tam jest dużo bardzo trudnych scen. To są szczególnie sceny więzienne, które dla mnie były niewyobrażalne, kiedy czytałem ten scenariusz. Emocjonalnie była dla mnie bardzo mocna relacja Tomka z matką i pewnego rodzaju bezsilność wobec wymiaru sprawiedliwości”, dodawał kiedyś w rozmowie z reporterką TVN.

Piotr Trojan, Tomasz Komenda

VIPHOTO/East News

Rola Piotra Trojana w produkcji Johnny

Potem zrobiło się o nim głośno za sprawą kolejnej roli, w którą przyszło mu się wcielić. Piotr Trojan miał za zadanie stworzyć kreację Patryka Galewskiego, podopiecznego Jana Kaczkowskiego. Artysta nie krył w wywiadach, że nie wiedział przed startem zdjęć do Johnny'ego, kim jest duchowny. Zanim więc zgodził się podpisać umowę, miał do reżysera specjalną prośbę. „Poprosiłem go, żeby podesłał mi scenariusz, bo nie byłem przekonany do filmu o księdzu. […] Okazało się, że scenariusz jest genialny - od razu poczułem, że ta rola jest jak marzenie: od zera do bohatera. Jest postać chłopaka, który opowiada całą historię, był na dnie i nagle trafia do księdza Jana Kaczkowskiego, który jest wspaniałym kolesiem i pod jego wpływem mój bohater się diametralnie zmienia. Chodziłem do szkoły salezjańskiej, nie zdawałem sobie sprawy, że można być takim księdzem jak Kaczkowski. Gdybym miał kontakt z takimi kapłanami, pewnie byłbym w innym miejscu swojego życia”, czytamy na TVN24.

Co ciekawe, Piotr Trojan w ramach przygotowania do roli odwiedził kilka polskich hospicjów, gdzie poznawał rzeczywistość wolontariuszy. Z jednego uciekł po 2 godzinach, bo to, co zobaczył, przerosło go. Z pomocą wykwalifikowanego personelu wrócił i doświadczał dalej. „Wchodziłem w relację z podopiecznymi, a wszyscy mi powtarzali, żeby tego nie robić, bo nigdy nie wiadomo, kiedy ktoś odejdzie. Doświadczyłem tego wszystkiego, co jest pokazane w filmie. W ciągu kilku dni zmarło kilka osób. Na początku szukałem w sobie siły, żeby nie zemdleć. Z czasem nauczyłem się funkcjonować w tej rzeczywistości”, opowiadał w tym samym wywiadzie.

SPRAWDŹ TEŻ: Uciekła z domu w wieku 17 lat. Jadwiga Jankowska-Cieślak nie chciała podporządkować się ojcu

Aktor zaznaczał, że spotkanie z Patrykiem Galewskim było dla niego ciekawym, inspirującym doświadczeniem. Te emocje i przeżycia zostaną z nim na całe życie. „Zaprosił mnie do swojej kuchni, uczył gotowania, poznałem jego żonę i dzieci. To jest bardzo inteligentny facet, który ma w sobie taką mądrość ks. Jana Kaczkowskiego. Takie rzeczy rezonują, działają na mnie. Poznałem też innych chłopaków, którym pomagał ks. Jan Kaczkowski. To, co zostanie ze mną na zawsze to jedna z jego myśli — że nigdy nie wolno ot, tak skreślać ludzi. Trzeba im dawać wiele szans”, opowiadał Piotr Trojan.

Maciej Kraszewski, Patryk Galewski, Piotr Trojan, premiera filmu Johnny

Artur Zawadzki/REPORTER

Piotr Trojan - dlaczego wybrał aktorstwo?

Aktorstwo pasjonowało go od dzieciństwa. W rodzinnych stronach (dorastał w Tarnowskich Górach) stawiał pierwsze kroki w środowisku artystycznym. Nic dziwnego, że regularnie wraca w rodzinne strony i dziś to on sam inicjuje warsztaty filmowe dla dzieci i młodzieży. Co ciekawe, zawsze miał w planach spełniać się nas scenie i przed kamerą. Robił wszystko, by się do tego zbliżyć. Co ciekawe, babcia aktora miała na niego zupełnie inny plan.

„Zawsze to czułem, ale miałem też inne pomysły na siebie. Zresztą nie tylko ja. Babcia bardzo chciała, żebym został księdzem i ciągle o tym mówiła. W pewnym momencie pomyślałem sobie "no może". I choć od początku chciałem być aktorem, to nie wiedziałem, jak to ugryźć”, mówił w cozatydzień.tvn.pl. Po ukończeniu liceum Piotr Trojan wybrał się na egzaminy do szkoły teatralnej w Krakowie i w Warszawie. Bezskutecznie. Wtedy postanowił wybrać się do łódzkiej filmówki. Studiował na jednym roku z Agnieszką Więdłochą, Marcinem Korczem czy Justyną Wasilewską. „Teraz sobie myślę, że gdybym był wykładowcą i zobaczyłbym kogoś, kto zaciąga, lub mówi w swojej gwarze, to wziąłbym taką osobę, bo jest inna i wyjątkowa. Wtedy były inne czasy. Wszyscy musieli być poprawni. Na szczęście szkoła w Łodzi stawiała na różnorodność”, dodawał w tym samym wywiadzie.

Po studiach otrzymał angaż w teatrze im. Stefana Jaracza w Łodzi oraz Teatrze Nowym, Teatrze Maat Projekt, Teatrze IMKA oraz TR Warszawa. Piotr Trojan spełniał się także jako wykładowca w Szkole Aktorskiej Machulskich. Jest dumny, gdy jego studencki trafili do szkół teatralnych. „Pamiętam, że kładłem nacisk na to, aby rozwijali się, żeby akceptowali swoje tzw. niedoskonałości, nauczyli się z nich korzystać i żeby zaczęli budować swoją indywidualność”, opowiadał w cozatydzień.tvn.pl.

W ostatnim czasie aktora możemy podziwiać w produkcjach Emigracja XD, Skarbek czy Ukryta sieć. Na swoim koncie Piotr Trojan ma także reżyserski debiut podczas 46. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych, na którym otrzymał wyróżnienie w Konkursie Filmów Krótkometrażowych za film "Synthol".

Piotr Trojan prywatnie

Był rok 2015, gdy Piotr Trojan zainteresował TR Warszawa i wystawił w nim sztukę Grind/r. Sztuka ta to zapis wielu autentycznych spotkań umówionych w Grindr - randkowej aplikacji dla gejów. Artysta nie ukrywał, że miał pewne obawy w związku ze swoim publicznym coming outem, potrzebnym, by przedstawienie jak najbardziej odzwierciedlało realia spotkań mężczyzn homoseksualnych. „Ryzykowałem totalnie, bo wystawiając spektakl, postronni ludzie dowiedzieli się o Grindrze i o mnie, zdradziłem wiele rzeczy. Najbardziej bałem się, że będę teraz obrywał na ulicy. Dostaję już i pogróżki, i żale. Ale nie żałuję”, mówił Piotr Trojan „Newsweekowi”.

W innym wywiadzie wyznał z kolei, jak wyglądała praca z aktorami. „Chłopcy, którzy grają w spektaklu, są wszyscy, poza mną, heteroseksualni. Pokazywałem im, jak to działa, jak wyglądają takie spotkania, to był dla nich zupełnie nowy świat. Tłumaczyłem im, że w tych wszystkich perwersyjnych spotkaniach podświadomie chodzi o zatrzymanie kogoś na całe życie, że taka myśl pojawia się z tyłu głowy”, czytaliśmy na portalu I-d.vice.com.

Piotr Trojan, 2015 rok, spektakl w TR Warszawa

JACEK DOMINSKI/REPORTER

Okazuje się, że aktor sam poznał dzięki aplikacji miłość. „Teraz nie mam potrzeby korzystania z tej aplikacji, chociaż muszę przyznać, że spotkałem tam dużo fajnych ludzi. Mnie się udało poznać kogoś na dłuższą metę, więc na pewno wielu się udało”, opowiadał kilka lat temu.

O obecnym życiu osobistym i miłosnym Piotra Trojana niewiele wiadomo. „Bardzo lubię to, że to życie jest moje, prywatne, a nie jest życiem portali plotkarskich. Nigdy nie chciałbym dostawać pracy za to, że z kimś jestem w związku lub z kimś się rozstałem. Chciałbym dostawać propozycje za moją pracę, osiągnięcia, wrażliwość, za mój talent, a nie za to, co pokazuję. Zawsze będę tego strzegł”, skomentował w rozmowie z cozatydzien.tvn.pl.

Reklama

Ulubieniec widzów skupia się w wywiadach na opowiadaniu o sukcesach i wyzwaniach zawodowych. Wierzymy, że wiele jeszcze przed nim!

WOJCIECH STROZYK/REPORTER
Reklama
Reklama
Reklama