Patryk Galewski wspomina pierwsze spotkanie z Dawidem Ogrodnikiem. "Wszystko przeleciało mi przed oczami"
Aktor zaskoczył go jedną rzeczą...
Patryk Galewski był podopiecznym ks. Jana Kaczkowskiego, który zmarł w 2016 roku po wieloletnich zmaganiach z ciężką chorobą. Historię ich pięknej przyjaźni przedstawiono w filmie "Johnny", a w postać charyzmatycznego księdza wcielił się Dawid Ogrodnik. Na łamach swojej najnowszej książki kucharz wspomina pierwsze spotkanie z aktorem, oraz opowiada o tym, jaki prywatnie był jego zbawca...
Patryk Galewski wspomina pierwsze spotkanie z Dawidem Ogrodnikiem
Ma za sobą kryminalną przeszłość oraz kilka prób samobójczych. Doświadczył gigantycznej przemiany życiowej i duchowej, gdy na jego drodze stanął ks. Jan Kaczkowski. Na podstawie poruszającej historii Patryka Galewskiego nakręcono film "Johnny", którego premiera odbyła się w drugiej połowie 2022 roku. W rolę byłego kryminalisty wcielił się Piotr Trojan, zaś poczciwego księdza zagrał Dawid Ogrodnik.
W swojej najnowszej książce "Synek księdza Kaczkowskiego" Patryk Galewski wspomina pierwsze spotkanie z aktorem grającym jego wybawiciela. Dawid Ogrodnik zaskoczył go głosem zmodulowanym tak, że do złudzenia przypominał głos księdza. "Dawid od razu poleciał do mnie głosem Jana: "Cześć, Patryk!". Żaneta siedziała koło mnie. Spojrzałem na nią, ona na mnie i na chwilę zamilkłem, bo musiałem się zastanowić, co się dzieje. To było niesamowite, jak świetnie Dawidowi udało się odwzorować sposób mówienia Johnny’ego" — powiedział Piotrowi Żyłce.
CZYTAJ TAKŻE: Żona i syn okazali się dla niego zbawieniem i największą motywacją. Dzięki nim zmienił swoje życie
W głowie kucharza uruchomiła się lawina wspomnień. Poczuł przytłaczającą tęsknotę, a podobnie zareagowała jego ukochana. "Przecież to był głos człowieka, z którym wiele przeżyłem, który mnie w różnych trudnych sytuacjach podnosił, przytulał. A tu nagle, po kilku latach, znowu go słyszę. Mocne to było na maksa. Wzruszyłem się, było mi smutno, nagle wszystko przeleciało mi przed oczami. Żanetę też zmiotło", dodał.
Patryk Galewski ujawnia sekrety. Takim człowiekiem był ksiądz Jan Kaczkowski
Niektóre sceny w filmie wywoływały oburzenie lub zniesmaczenie — jak na przykład moment, w którym Johnny w rurkę po tracheotomii wkłada pacjentowi papierosa. Patryk Galewski wyjaśnia, że takie zabiegi świetnie ukazywały to, jakim człowiekiem Johnny był prywatnie. "To się według mnie również świetnie wpisuje w "janowy" styl. On przecież potrafił z jednej strony trochę prowokować, a z drugiej — tak dostosowywać swój język, żeby dotrzeć do danej grupy, z którą miał kontakt" — czytamy na łamach książki.
SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Nie ukrywał swojej wiary, zmierzył się z falą hejtu. Maciej Musiał z goryczą przyznaje, że ma dość dotychczasowego wizerunku
Patryk Galewski wspomniał również ks. Jana Kaczkowskiego oraz jego relacje z innymi podopiecznymi, takimi jak on. Był lubiany i szanowany przez wszystkich, wspierał i ofiarował miłość, a każdy łaknął jego uwagi. "Kiedy wchodził na salę na wykład z bioetyki, to był elokwentnym mówcą, profesjonalnym naukowcem, który dzielił się swoją wiedzą. A jak wpadał do zawodówki, do swoich kochanych "ogrów", był ich ziomkiem, który nawijał ich slangiem. Pisał na tablicy: "Jeżeli jesteś w czarnej d***e, zadzwoń". I oni dzwonili".
Źródło: Plejada.pl
Maciej Kraszewski, Patryk Galewski, Piotr Trojan, premiera filmu Johnny