Reklama

„Ekstrawagancki i niepohamowany. Błyszcząca rozrywka”. „Film lepszy niż Bohemian Rhapsody, a Taron Egerton lepszy niż Rami Malek”. „Znakomita zabawa”. Pierwsze recenzje biograficznego filmu o Eltonie Johnie są zgodne. W kinie czekają nas dwie godziny muzycznej frajdy. Rocketman w kinach już od 7 czerwca.

Reklama

„Rocketman”. Opis fabuły

Spektakularna muzyczna fantazja na temat Eltona Johna, jego niesamowitego życia i być może najważniejszego okresu w jego życiu – przełomu, który zadecydował, że znamy go jako kolorowego ptaka popkultury. Na ekranie zobaczymy szaloną podróż, jaką była transformacja nieśmiałego genialnego pianisty Reginalda Dwighta w międzynarodową supergwiazdę Eltona Johna. Ta inspirująca opowieść – z największymi piosenkami Eltona Johna i Taronem Egertonem w roli głównej – opowiada uniwersalną historię chłopaka z przedmieść, który stał się ikoną popkultury. W filmie zobaczymy także Jamiego Bella w roli Berniego Taupina, wieloletniego współpracownika Eltona Johna i twórcy tekstów do jego największych hitów, Richarda Maddena w roli Johna Reida, pierwszego menadżera Eltona, oraz Bryce Dallas Howard, która wciela się w postać Sheili Farebrother, matki Eltona. (opis dystrybutora)

O filmie „Rocketman”

– Moje życie było naprawdę szalone – przyznaje Elton John – Upadki były bardzo bolesne, wzloty naprawdę wysokie. Szczerze mówiąc, niewiele było tam balansu. To, co twórcy filmu zrobili z moją historią, jest zachwycające. Jest brutalnie szczere, nie wygładza rzeczywistości. Nie mogę się doczekać, aż zobaczy to szeroka publiczność. Wierzę, że pokocha ten film tak mocno jak ja. To opowieść o moim życiu od lat sześćdziesiątych, kiedy byłem dzieciakiem, po lata dziewięćdziesiąte, kiedy trafiłem na odwyk. O moim życiu, kiedy zacząłem być sławny. To był szalony, surrealistyczny czas. Chciałem, aby film był zabawny, aby nie traktował tematu z przesadną powagą, ale z drugiej strony – miałem mnóstwo problemów związanych z dragami, uzależnieniami i próbami wyjścia z nich. Musieliśmy więc odnaleźć balans. No, i przede wszystkim chciałem, by był to musical, bo moje życie jest muzyką – opowiada gwiazdor muzyki pop.

Prace nad filmem Rocketman trwały dziesięć lat. Pomysł na filmową biografię zrodził się w głowie Eltona Johna podczas jego show w Las Vegas, gdzie przebywał razem z mężem Davidem Furnishem. Obaj zaczęli poszukiwania scenarzysty, który byłby w stanie udźwignąć ciężar projektu. Wybór padł na Lee Halla, którego Billy Elliot zachwycił Eltona Johna podczas festiwalu filmowego w Cannes. – Lee to Brytyjczyk, który doskonale rozumie klasę robotniczą Wielkiej Brytanii lat sześćdziesiątych, podobnie jak rozwój rock and rolla w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, rozumie język i życie ulicy – wspomina Furnish – Chcieliśmy, by naprawdę zagłębił się w tamte lata, bo to było kluczowe dla przełomu w karierze i życiu Eltona. Ale poprosiliśmy go także, by napisał wielki musical, pełen przepychu i fantazji.

Zwiastun filmu „Rocketman”

Kluczowym w powodzeniu projektu było też znalezienie aktora, który byłby w stanie przeistoczyć się na ekranie w słynnego wokalistę. Wybór padł na Tarona Egertona, który pracował już z producentem Rocketmana Matthewem Vaughnem na planie serii Kingsman. Jego kandydatura została zaakceptowana przez Eltona Johna, gdy tylko usłyszał jak śpiewa. – To była sekunda. Wiedziałem, że jeśli ktoś ma mnie zagrać, to z pewnością musi umieć śpiewać. Chciałem kogoś, kto będzie umiał zinterpretować mnie, nie tylko zagrać, ale także wczuć się w muzykę. Znalezienie kogoś takiego jest zawsze cholernie trudne. Ale wtedy znaleźliśmy Tarona Egertona. Jedynego w swoim rodzaju, unikat. Tylko on mógł tego dokonać – tłumaczy. Kolejne pięć miesięcy Egerton spędził na przygotowywaniu się do roli. Trenował wokal i grę na pianinie. W efekcie sam zaśpiewał wszystkie piosenki, jakie znalazły się w filmie. – Najbardziej podniecało mnie od początku tego projektu – oprócz zaszczytu wcielenia się w Eltona Johna – to, że dostaliśmy pozwolenie na interpretację piosenek i niecodzienny, innowacyjny sposób filmowania tej opowieści – mówi Taron Egerton – A także to, że piosenki nie są pokazane wyłącznie jako występy, ale że stanowią chwile retrospekcji. I to kocham najbardziej! Kocham każdą jedną minutę tego filmu. Nawet nie potrafię wyrazić mojej dumy, że Elton John zgodził się, abym zinterpretował jego ikoniczne piosenki.

– Bez prawdy ten film nie miałby sensu – podsumowuje Elton John. – Zachowywałem się jak potwór, to prawda, zachowywałem się irracjonalnie, ale trochę tak wygląda życie, kiedy jesteś artystą. Aby pokazać prawdę, trzeba pokazać obie strony medalu, inaczej to nie ma sensu. Uzależnienia wyłoniły czarną stronę mojego charakteru, to dlatego postanowiłem z nimi zerwać. Depresje, fatalne zachowania, irracjonalne zachowania przyszły, bo nie umiałem zachować w życiu balansu i całkowicie uzależniłem się od kokainy i alkoholu, od seksu, od wszystkiego. A do tego doszła bulimia. I to wszystko znajdziecie w filmie. Nie chciałem ściemy; prywatnie jestem po prostu szczerym facetem. Czasem zbyt szczerym.

Rocketman w kinach od 7 czerwca.

Reklama

Plakat filmu Rocketman:

Materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama