„Przepłakałam dużo nocy, ale bez tego by się nie dało być prawdziwą mamą". Tak Joanna Brodzik mówiła o macierzyństwie
„Podczas pierwszych trzech lat dotarłam do granic swoich możliwości fizycznych i psychicznych", dodaje aktorka
Od 2004 roku Joanna Brodzik i Paweł Wilczak tworzą niezwykle zgrany i szczęśliwy związek. Aktorska para doczekała się również dwójki dzieci, które są ich najcenniejszym skarbem. Oboje jednak konsekwentnie chronią swoją prywatność i rzadko mówią o kulisach zacisza domowego. W przeszłości jednak artystka robiła wyjątki i od czasu do czasu opowiadała o macierzyństwie.
Joanna Brodzik krytycznie o pokazywaniu dzieci w internecie
W 2008 roku Joanna Brodzik i Paweł Wilczak doczekali się bliźniaków — Jana i Franciszka. Aktorzy jednak nigdy nie pokazali swoich dzieci, nikt więc nie wie, jak dzisiaj wyglądają. Ulubienica widzów jakiś czas temu przyznała, że nigdy nie opublikowała zdjęć czy nagrań swoich pociech, jak niektóre osoby, które funkcjonują w show-biznesie. „Mówimy o sprzedawaniu dzieci. Słyszysz to? Według mnie to powinno być karalne. Skoro karalne jest zatrudnianie nieletnich zakładzie pracy, to dlaczego nie jest karalne zatrudnianie własnych dzieci do przedsiębiorstwa, które jest rejestrowane na social mediach i monetyzowane?", wyznaje.
„To jest bardzo osobista kwestia, gdzie ta granica dla ciebie przebiega. Dla niektórych osób, które starają się zdobyć popularność głównie za pomocą swoich social mediów, ta granica przebiega przez środek ich sypialni. Ja uprawiam ten zawód nie dla łatwej popularności [...]. Nie jest moją ambicją, żeby częścią tego życia zawodowego było kupczenie życiem osobistym. Moje życie osobiste z definicji jest moje i osobiste. [...] W tym dysponowaniu sobą moja granica absolutnie przebiega tam, gdzie granica mojego domu, a na pewno granica prywatności moich dzieci i nie upubliczniania ich wizerunku, ponieważ jak mało kto wiem, że swoją prywatność traci się tylko raz. Od momentu, w którym pozwolisz na to, żeby twoja twarz, twój wizerunek został upubliczniony, od tego momentu każdy może napisać i powiedzieć na twój temat wszystko [...]", dodawała w rozmowie z Anną Kolasińską.
Dodała również, że popularność i sława może mieć ciemne strony. „Tłumaczę to też teraz moim dzieciom, które zyskują świadomość tego, że ich wizerunki są chronione i nieupubliczniane. Dzięki moim doświadczeniom, mogę im jasno wyjaśnić, jakie są konsekwencje bycia znanym i rozpoznawalnym. Zyskując popularność, tracisz anonimowość. Od tego momentu każdy może powiedzieć lub napisać o tobie wszystko, co tylko będzie chciał. Od tego momentu również, jeśli będziesz w szpitalu, bo twoje dziecko rozwali sobie głowę i będziesz w stresie i rozpaczy czekać, aż mu ją zszyją, musisz się liczyć z tym, że nie patrząc na twoje pokrwawione ubranie, podjedzie do ciebie ktoś i zapyta, czy może zrobić sobie z tobą zdjęcie. Jeśli powiesz mu, że nie, to obrzuci cię stertą obelg, ponieważ uważa cię za swoją własność. Przeżyłam to na własnej skórze. Popularność to również utrata prywatności. Oczywiście ja jej bronię. Często ludzie mnie pytają, jak to robię. Po prostu nie wpuszczam mediów tam, gdzie nie chcę. Jeśli ktoś mimo moich zakazów, próbuje wejść do mojego życia i ukraść mi prywatność, idę do sądu. Podobnie zrobiłabym, gdyby ktoś chciał mi ukraść telewizor. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że popularność kosztuje… życie", dodała w rozmowie z Plejadą w 2017 roku.
CZYTAJ TEŻ: Dzieli ich 16 lat, chronią swoją prywatność. Magdalena Cielecka teraz zrobiła wyjątek
Joanna Brodzik, Paweł Wilczak, sesja karnawałowa, 02.12.2002 rok
Joanna Brodzik o macierzyństwie
„Jestem dziś przede wszystkim mamą. Bankiety, oficjalne wyjścia stały się dla mnie przykrym obowiązkiem. Zmieniły mi się też potrzeby i podejście do siebie. Już nie marzę o kolejnych butach, cieszę się, że blond fryzura maskuje siwe włosy i że dostałam od natury ciemną oprawę oczu, więc nie muszę się malować przed wyjściem po bułki", mówiła ulubienica publiczności w rozmowie z Twoim Stylem.
W tym roku synowie Joanny Brodzik skończą 16 lat. Przed laty aktorka przyznała, że macierzyństwo to ciężka praca i wyzwanie. „Przepłakałam dużo nocy, ale bez tego by się nie dało być prawdziwą mamą", mówiła Magdzie Mołek. „Czy tęsknię za czasami, gdy byłam szczęśliwie bezdzietna? Oj tak, oj tak, oj tak. Nie gloryfikuję macierzyństwa, wręcz przeciwnie. Mówi się, jak jest cudownie, różowo i niebiesko. Mój partner uważa, że to po to, by ci, którzy nie mają dzieci, też mieli dzieci i tak samo prze...rane", kontynuowała w tej samej rozmowie.
Dodała również, że bywały dni, kiedy nie dawała sobie rady. Wychodziła wówczas z domu i zostawiała dzieci pod opieką ojca, gdyż musiała złapać trochę oddechu. „Macierzyństwo to piękne, ale i niesamowicie trudne doświadczenie. Podczas pierwszych trzech lat dotarłam do granic swoich możliwości fizycznych i psychicznych. Czasami miałam ochotę wybiec z domu i krzyczeć", zwierzała się w Pani.
„Rodzicielstwo zmienia bezpowrotnie relację między kobietą a mężczyzną. Na początku to jest trudne do zaakceptowania, choć mało kto się do tego przyznaje. Nam było ciężej, bo mieliśmy jednocześnie dwóch małych ludzi, a nie jednego. Pomogło nam to, że dobrze się znamy, że długo ze sobą pracowaliśmy i jesteśmy sprawnym zespołem. W macierzyństwie, czy ojcostwie można sie zatracić i zacząć być głuchym na potrzeby tego drugiego człowieka. Dlatego trzeba pilnować, aby nawzajem mieć czas tylko dla siebie. To jest niezbędne, aby związek kobiety i mężczyzny mógł przetrwać bycie mamą i tatą", dodała.
Artystka poświęciła się jednak rodzinie i przerwała zobowiązania zawodowe. W 2017 roku w rozmowie z Plejadą podkreślała, że „na swojej drodze spotkałam wiele wspaniałych aktorek, które mi się zwierzały. Z ich opowieści wynikało coś dla mnie bardzo oczywistego. W większości nie żałowały tego, czego nie zagrały, ale żałowały tego, że nie było ich w domu, gdy dzieci były małe. Były ze mną do bólu szczere i opowiadały mi o tym, jak o największej stracie. Tłumaczyły mi, że może w ich życiu wydarzyłoby się o wiele mniej tragedii, gdyby nie skupiały się na sobie i były częściej przy dzieciach. Wniosek był więc dla mnie prosty [...] To nie jest tak, że totalnie poświęciłam się macierzyństwu, po prostu świadomie przekierowałam główny strumień energii. Nie żałuję ani chwili. Choć wielokrotnie zastanawiałam się, jak zdeterminowana jestem, gdy patrzyłam na moje koleżanki otoczone chmarą niań i babć. Z drugiej strony, mam poczucie, że bardzo dobrze znam moich dziewięciolatków. Mogę od nich wymagać, mogę na nich polegać, mogę z nimi wypracowywać kompromisy. Przez to, że oni też mnie dobrze znają, możemy być dla siebie nie tylko rodziną, ale szczerymi partnerami. Nie wyobrażam sobie, żeby taki kapitał można było zbudować, będąc w domu kilka godzin tygodniowo. Człowieka poznaje się, dzieląc z nim życie", czytaliśmy.
Dzisiaj aktorka obchodzi kolejne urodziny. Z tej okazji życzymy jej wszystkiego, co najlepsze.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Marek Sierocki zostaje w TVP. Prowadzący „Teleexpressu” pojawi się w nowym programie!