Reklama

Obecnie Jerzy Zelnik uchodzi za osobę bardzo wierzącą. On sam nie kryje swojej miłości do Boga i często podkreśla, że codzienna modlitwa trzyma go przy życiu i daje mu ogromną siłę. Nie każdy jednak wie, że w przeszłości słynny aktor był ateistą, miał nakłonić swoją obecną żonę do aborcji i... zdradzał ją, do czego sam się przyznał. Jak wyglądała jego duchowa przemiana?

Reklama

Jerzy Zelnik w przeszłości był ateistą, dzisiaj nie kryje silnej wiary w Boga

Został wychowany w rodzinie, która nie wierzyła w istnienie Boga. Nie miał więc wzorców, które mogłyby go nakierować. „Nie byłem wychowywany religijnie", przyznał w rozmowie z Opoką. „Ateizm nie był wtedy niczym niezwykłym", dodawał w swojej autobiografii.

Rodzice wybitnego aktora nie chodzili do kościoła i nie czuli potrzeby, aby się modlić. W sferę duchową nie wprowadzili też swojego syna. „Byli zlaicyzowani. Do dwudziestego czwartego roku życia nie miałem żadnych potrzeb religijnych, nigdy się nie modliłem. Religia nie była obecna ani w moim domu, ani w szkole. Rodzice wpoili mi uniwersalne wartości", czytaliśmy w tej samej książce - „Szczerze nie tylko o sobie". Kiedy więc się nawrócił? Okazuje się, że największy przełom w jego sferze duchowej nastąpił, gdy miał 24 lata. Poznał wtedy Urszulę Warszadę. Oświadczył się jej, a ona zapragnęła ślubu kościelnego. Aby do niego doszło, Jerzy Zelnik musiał się ochrzcić, a następnie przystąpić do Pierwszej Komunii Świętej i bierzmowania. „Była katoliczką, podała mi rękę. Kiedy oświadczyłem się jej, oznajmiła, że jeśli ślub — to tylko kościelny. Miłość do niej podyktowała mi kierunek. Chciałem zgłębić przekonania, którymi żyła, jej filozofię życia, dowiedzieć się, co to znaczy chrześcijaństwo", wyznał Opoce.

Następną osobą, która go nakierowała był ksiądz Rafał Droździewicz z jednego z krakowskich kościołów. „Nasze spotkania, rozmowy doprowadziły do tego, że poczułem, jak szeroko otworzyły się ramiona Chrystusa. W pewnym momencie, jak grom z jasnego nieba doznałem łaski wiary", kontynuował ulubieniec widzów. Kolejnym kapłanem, który na niego wpłynął był też ks. Jerzy Popiełuszko. „Zostałem zaproszony na Msze Święte za Ojczyznę, które odbywały się w ostatnią niedzielę miesiąca. Aktorzy, którzy występowali w „drugim obiegu”, nie bali się występów w tym niezwykłym miejscu, choć było wiadomo, że w krzakach ukrywali się ubecy – wspominał „A ściśle z ks. Jerzym związałem się, kiedy przygotowywałem spektakl «Dobrem zwyciężać». Zidentyfikowałem się z tym kapłanem”, przyznał tygodnikowi — Idziemy.

Co więcej, gdy jego żona zachorowała, nieustannie prosił Boga o pomoc. „Modliłem się przez wstawiennictwo mojego kochanego Jureczka o uzdrowienie i siły dla mojej żony. Ufam, że tę łaskę wymodlę [...] Cierpienie mojej żony otworzyło mi oczy na Ewangelię, zrozumiałem w pełni Osiem Błogosławieństw”, podkreślił w Idziemy. Na koniec przyznał, że: „Dzięki chorobie Urszuli zrozumiałem cierpienie Jana Pawła II, jego silny związek z krzyżem. Ludzie boją się cierpienia, a czasami z niego mogą narodzić się fantastyczne rezultaty dotyczące ich duchowości”, czytaliśmy.

Dzisiaj otwarcie przyznaje, że po przyjęciu chrztu namówił do tego również swoich rodziców, którzy też wstąpili od Kościoła Katolickiego. „W różnym wieku i w różnych sytuacjach ludzie wpadają w objęcia Jezusa Chrystusa", mówił. „Czuję, że jestem w centrum zainteresowania Pana Boga, więc staram się nie zawieść Jego oczekiwań wobec mnie, wobec tego faktu, że powołał mnie do życia", opowiadał w wywiadzie dla Echa Katolickiego. Dodał również, że jego największą inspiracją i autorytetem był i wciąż jest św. Jan Paweł II. „Jest obecny w moim życiu, kiedy w ogromnym skupieniu i z ogromnym sentymentem wysłuchuję jego dawnych homilii. Stale wracam do papieskiego przesłania. Jan Paweł II szalenie mnie inspiruje, otwiera oczy na sedno patriotyzmu, na sens bycia Polakiem, na sens bycia obrońcą naszych głęboko zakorzenionych wartości", podsumował na łamach Opoki.

CZYTAJ TEŻ: Filip Chajzer otwiera restaurację. W jego lokalu zabraknie jednego: „Jeszcze nikt tego nie zrobił!”

Rafal Siderski / Forum

Wiara umacnia Jerzego Zelnika, który chętnie dzieli się swoimi przemyśleniami: „Najważniejsze w moim życiu jest to, żeby być człowiekiem, tzn. żeby widzieć drugiego człowieka, nie deptać po nim, nie upokarzać go, w każdym człowieku widzieć cząstkę tego, co nazywamy stworzeniem Bożym. Bywa to dość trudne, ale według mnie to jedyna droga, po której człowiek musi podążać, jeśli mamy humanizować naszą codzienność”, tłumaczył w Niedzieli. „Mam łaskę polegającą na tym, że zaufałem Opatrzności, Panu Bogu. Umiałem naprawdę szczerze powiedzieć «tak», pozwolić prowadzić się Panu Bogu, czuć Jego reżyserię. Poza tym, myśląc o szczęściu, można tu wiele wymieniać, bo są to odblaski tego, o czym mówię. Takim odblaskiem jest zdolność kochania. Jeśli człowiek potrafi kochać, nie żądając wzajemności – to jest wielkie szczęście i ogromna łaska. Mnie się to przytrafiło i każdemu tego życzę”, kontynuował.

W przeszłości Jerzy Zelnik nakłonił żonę do aborcji

W biografii - „Szczerze nie tylko o sobie" słynny aktor zdecydował się na zaskakujące wyznanie. W książce przyznał, że „Nie chodzi tu o publiczną spowiedź. Chcę przestrzec. Nie dajcie się omamić, aborcja to nie jest rozwiązanie problemów, tylko ich źródło", zaczął. Okazuje się, że Jerzy Zelnik i jego przyszła żona — Urszula spodziewali się dziecka. Para jednak w 1968 roku zdecydowała się na dokonanie aborcji. Dlaczego? Ponieważ byli zbyt młodzi na wychowanie dziecka. Ona kończyła szkołę maturalną, on natomiast zaczynał pracę w Krakowie. „Byliśmy młodzi, sądziliśmy, że mamy jeszcze czas na powiększenie rodziny. Urszulka musiała myśleć o skończeniu szkoły, ja byłem u progu kariery, a dziecko to przecież obowiązki, rezygnacja z siebie, dopiero rozpoczynaliśmy życie we dwoje", czytaliśmy. Dodał jednak, że konsekwencje tej decyzji były dla nich koszmarne. „Ta decyzja na zawsze okaleczyła naszą psychikę, zrujnowała zdrowie Urszulki, nie mieliśmy też pojęcia, jak wielki to grzech", wspominał. Okazało się też, że przy kolejnej ciąży Urszuli doszło do komplikacji. „Ula dzięki heroicznym wręcz poświęceniom utrzymała dziecko. Leżała przez sześć miesięcy w szpitalu. Wreszcie miłosierny Bóg dał nam nagrodę. W 1981 roku urodziła synka. Dała mu imię Mateusz, nie wiedząc, że to imię znaczy Boży Dar", dodał ulubieniec widzów.

W przeszłości jednak, ku zaskoczeniu wszystkich, mocno skrytykował "czarne marsze". Jego wypowiedź wywołała mieszane uczucia. „Moje ciało, moja sprawa? To, co w takim razie taka kobieta uważa? Że to życie, które w niej się rozwija, można porównać do czegoś w rodzaju obcięcia paznokci? Ona daje schronienie powstającemu życiu i jemu służy. To nie jest obce ciało, tylko nowe życie. Kobieta nie może wyciąć go jak jakiejś rakowej narośli. Zastanawiam się, gdzie te kobiety mają rozum i serce, jeżeli tego nie rozumieją. Tu można chyba mówić o jakimś odczłowieczeniu tych kobiet", mówił wpolityce.pl.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Maryla Rodowicz rozwiała niemiłe plotki na swój temat. Poszło o temat samotności

Lukasz Dejnarowicz / Forum

Czy Jerzy Zelnik w przeszłości miał romans z Anną Dymną?

Artysta otwarcie mówi również o swoich życiowych decyzjach czy błędach przeszłości. Szczerze opowiada o kobietach, które kiedyś zawróciły mu w głowie. „Niegdyś zaniedbywałem żonę. Trafiały mi się momenty pozamałżeńskiego zauroczenia. Kilkakrotnie złamałem przysięgę wierności. Czasem wydawało się, że nasze małżeństwo jest na krawędzi rozpadu", wspominał w rozmowie z Dobrym Tygodniem. „Zatruwałem się alkoholem, dużo paliłem, grałem w karty, byłem kochliwy, często zmieniałem dziewczyny. Całe życie z trudem radziłem sobie z pokusami ciała", dodawał. Niedługo po publikacji wywiadu, jeszcze raz odniósł się do jego treści. „W tym wywiadzie zapytano mnie o sprawy małżeńskie. Żałuję, że zdradziłem żonę, a nie tego, że o tym powiedziałem. Ja nie buduję sobie pomnika za życia. Nie chcę, żeby mówili, że byłem święty. Nie, ja jestem starym chu…em i staram się całym swoim życiem i swoją działalnością życiową naprawić błędy, które kiedyś popełniłem. To jest tym bardziej mobilizujące. Bo jak człowiek przyznaje się do błędów, wyrażają skruchę, to jest ogromna nadzieja, że już tego błędu nie powtórzy. Na tym polega naprawa człowieka", mówił.

W innej rozmowie natomiast wspomniał o relacji z Anną Dymną. Przyznał, że między nimi narodziło się coś więcej niż przyjaźń, jednak musieli się hamować, ponieważ oboje byli w związkach. „Powiedzieliśmy sobie, że nie przekroczymy granicy, która dzieli romans filmowy od życia", wyznał.

W swojej biografii poszedł o krok do dalej i przyznał, że łączył ich ognisty romans. Aktorka jednak nie ukrywała swoich nerwów. Jedną wypowiedzią zaprzeczyła wszystkiemu. „Jerzemu Zelnikowi jest chyba ciężko i teraz ratuje się takimi opowiastkami. Przyjaźń między aktorami to piękna rzecz. Ja go naprawdę zawsze bardzo lubiłam i pracowało nam się cudownie. Ale po co po tylu latach robić z tego aferę", skwitowała.

Obecnie artysta jest niezwykle szczęśliwym mężem, ojcem oraz dziadkiem. Wnuki i dzieci bardzko go uskrzydlają. „Moje ojcostwo długo dojrzewało. Natomiast jedno mogę powiedzieć: mój syn Mateusz jest dziś wspaniałym tatą i mężem. Imponuje mi w tych dwóch rolach”, podsumował.

Reklama

CZYTAJ TEŻ: Musieli pokonać wiele przeszkód, po rozstaniu zostali przyjaciółmi. Sebastian Karpiel-Bułecka wspomniał związek z Kayah

Michal WARGIN/East News
Reklama
Reklama
Reklama