Reklama

Jak Magdalena Cielecka radzi sobie z plotkarską prasą? Aktorce swego czasu mocno dały się we znaki wścibskie media. Niektórzy w takiej sytuacji decydują się nie mówić o sobie nic, a ona? Wręcz przeciwnie! Nie ukrywa swojego życia prywatnego, a nachalnych fotografów rozbraja... pozytywną energią. "Uśmiecham się do paparazzi, bo większość z nich znam" - powiedziała Magdalenie Felis w wywiadzie do najnowszego, sierpniowego numeru Urody Życia.

Reklama

- Mam wrażenie, że znalazłaś skuteczny sposób na radzenie sobie z wścibską prasą. Uśmiechasz się do paparazzi, jesteś otwarta w rozmowach, nie kryjesz się, nie uciekasz. Sama rozbijasz ten schemat – tajemnicza gwiazda i nachalna prasa.
Magdalena Cielecka:
Uśmiecham się do paparazzi, bo większość z nich znam. (śmiech) Współczuję im, bo ile razy można fotografować babę na rowerze, wchodzącą do klatki schodowej albo idącą z przyjacielem. Mnie najczęściej nie fotografują z tymi kluczowymi mężczyznami, tylko albo z moim bratem, albo z chłopakiem mojego przyjaciela, albo z kolegami, którzy nie są mną erotycznie zainteresowani. Poza tym mam chyba jakiś radar, bo zawsze ich widzę, od razu daję im do zrozumienia, żeby nie myśleli: „Ooo, zaraz się coś wydarzy, ona go złapie za rękę”. Chcę, żeby wiedzieli, że to jest trochę bez sensu. Ta epoka paparazzi i plotkarskich mediów zaczęła się w trakcie mojej tak zwanej kariery, więc też musiałam się tego nauczyć. Pamiętam, jak na samym początku jakaś gazeta zamieściła zdjęcie mojego ówczesnego partnera z jakąś dziewczyną na imprezie, wyrwane z kontekstu. Zobaczyłam to w kiosku pod domem i po prostu stanęło mi serce. Bo nie umiałam wtedy z dystansem tego ocenić. Przyniosłam tę gazetę do domu i mówię: „A co to jest?”. A on wzruszył ramionami zdziwiony: „Nie wiem”. Teraz lepiej radzę sobie z takimi rewelacjami.

- Jak?
Magdalena Cielecka:
Nie ukrywam żadnej tajemnicy, nie zabiłam nikogo, nie utopiłam, nie mam sekretnego konta na jakichś wyspach, mogę sobie pozwolić na zwyczajną otwartość. I ostatecznie wolę powiedzieć, co u mnie słychać, niż by jakieś media same pisały rewelacje o tym. Nie podzielam poglądu niektórych moich kolegów, że aktor nie powinien nic o sobie mówić. Bo przecież on jednak gdzieś chodzi po bułki, ma żonę czy męża. Nie jest wyrwany z kontekstu. Absolutne milczenie na swój temat wydaje mi się sztuczne. Inna sprawa, że naprawdę nie rozumiem, w czym jestem taka atrakcyjna dla paparazzi. Czy chodzi o to, że nie mam rodziny? (...)

- Nigdy, czytając o sobie te rewelacje, nie wpadłaś w pułapkę myślenia: może to ze mną jest coś nie tak?
Magdalena Cielecka:
Szczerze mówiąc: nie. Nie spędzałam nad tym bezsennych nocy. Myślałam po prostu, że nie trafiłam dotąd na odpowiedniego człowieka. Że nasze trajektorie się jeszcze nie przecięły. Wszystko ma swój czas. Wiem, że to brzmi jak z poradnika, ale coś w tym jest. Jest czas, kiedy otwierasz się na związek, i czas, kiedy trzeba się bawić, szaleć, eksperymentować i zbierać różne emocje do skarbczyka doświadczeń.

Polecamy też: „Straszne są te pytania o dziecko. Jak można je zadawać?”. Magdalena Cielecka ma dość presji!

Co jeszcze aktorka zdradziła o swoim życiu, prywatnym i zawodowym? Cały wywiad z Magdaleną Cielecką w najnowszej Urodzie Życia.

Tomek Tyndyk
Reklama


Reklama
Reklama
Reklama