Reklama

On nie krył swojego zafascynowania 33 lata starszą profesorką, ona widziała w nim chłopca, w którym kochała się w młodości... O rzekomym romansie Jacka Borkowskiego i Aleksandry Śląskiej plotkowała cała Warszawa. Złośliwi twierdzili, że młody amant zawdzięcza karierę tylko jej wstawiennictwu... "Tylko ja wiem, gdzie leży prawda, jakakolwiek by ona nie była" — mówi aktor. Co naprawdę łączyło tych dwoje?

Reklama

Jacek Borkowski karierę zawdzięczał swojej mentorce

Aleksandra Śląska — niezapomniana Bona Sforza z serialu "Królowa Bona", była jedną z najwybitniejszych gwiazd PRL-u. Przez wiele lat wykładała na warszawskiej PWST, a za jej wstawiennictwem wielu młodych artystów mogło rozpocząć karierę na deskach teatralnych jeszcze przed ukończeniem studiów. Aktorka cieszyła się ogromną popularnością i sympatią wśród studentów, zaś swoich ulubieńców chętnie angażowała do Teatru Ateneum, którym kierował jej mąż Janusz Warmiński.

O potędze jej wpływów przekonał się najlepiej Jacek Borkowski. Był niespełna 20-letnim studentem, gdy Aleksandra Śląska zrobiła z niego aktora z pierwszego zdarzenia. Dziś nie ukrywa, że w teatrze zaistniał właściwie tylko dzięki jej wstawiennictwu. "Dała mi świadomość tego, że chcę pracować w tym zawodzie. Ja raczej wolałem śpiewać", zwierzył się w jednym z wywiadów. (cyt. za Pomponik.pl)

Aleksandra Śląska, Janusz Warmiński

Slawomir Olzacki / Forum

Jacek Borkowski i Aleksandra Śląska — o ich romansie plotkowała cała Warszawa

Jacek Borkowski należał do grona ulubionych studentów swojej wykładowczyni, która uczyniła wszystko, aby ściągnąć go do zespołu. Nie tylko uważała go za niezwykle utalentowanego studenta, ale również przypominał jej młodzieńczą miłość... "Powiedziała mi kiedyś: "Wiesz, Jacku, jesteś bardzo podobny do mojej pierwszej miłości, z którą rodzice nie pozwolili mi się spotykać. Jak cię pierwszy raz zobaczyłam, to myślałam, że mam przewidzenia", wspominał aktor w programie telewizyjnym poświęconym Aleksandrze Śląskiej.

I gdy tylko młody amant zadebiutował w "Equusie", cała Warszawa aż huczała o rzekomym romansie Borkowskiego ze swoją 33 lata starszą mentorką... Rozwód młodego amanta z pierwszą żoną — Elżbietą Jasińską — zdawał się potwierdzać krążące w stolicy plotki, zwłaszcza iż małżeństwo to przetrwało zaledwie kilka miesięcy. Jednak artyści nigdy się do nich nie odnieśli.

CZYTAJ TAKŻE: Janusz Gajos pierwszą żonę poznał w szpitalu. Rozstali się w atmosferze skandalu

Złośliwi sugerowali również, że Borkowski wykorzystuje wykładowczynię, mającą do niego wyraźną słabość. Korzystając ze swojego uroku osobistego, miał zdobywać kolejne angaże i piąć się po dalszych szczeblach kariery. Ponoć nawet sami członkowie zespołu Teatru Ateneum uważali go za "wtyczkę" i celowo traktowali jak powietrze. Według niektórych młody student w wiadomy sposób miał zdobywać kolejne role...

A Jacek Borkowski nie ukrywał, że faktycznie kochał swoją mentorkę — była to miłość wielka i szczera, lecz czysto platoniczna. "Byłem w niej wielce zakochany. Miała w sobie tyle cudownej, pociągającej kobiecości", wyznał na antenie TVP Kultura.

Aleksandra Śląska, Warszawa, 11.1966

Eustachy Kossakowski / Forum

Jacek Borkowski przerywa milczenie. Co łączyło go z Aleksandrą Śląską?

Aleksandra Śląska przegrała walkę z nowotworem 18 września 1989 roku. Jacek Borkowski wrócił myślami do swojej ukochanej wykładowczyni w niedawnym wywiadzie z Faktem, decydując się ujawnić część tajemnic łączącej ich relacji. Aktor nie ukrywa, że w młodości przeżywał intensywną fascynację atrakcyjną żoną dyrektora Ateneum. "Była bardzo atrakcyjną kobietą i kiedy pierwszy raz ją zobaczyłem, nie mogłem oderwać od niej wzroku. Ja też przypadłem jej do gustu, wpadłem jej w oko i do dziś uważam, że miałem wyjątkowe szczęście, spotykając ją na swojej drodze. Była moją opiekunką i dobrym duchem. Bardzo wiele jej zawdzięczam, zarówno od strony zawodowej, jak i prywatnej" — mówił podopieczny wielkiej gwiazdy PRL-u.

Borkowski wspomniał, jak wiele zawdzięczał Aleksandrze Śląskiej w sferze zawodowej. Dzięki niej już na pierwszym roku szkoły teatralnej mógł grać w teatrze i być za jego kulisami. "Ola ostrzegała mnie też przed pewnymi ludźmi i zachowaniami w teatrze. [...] Jeśli była do czegoś przekonana, nic i nikt nie był w stanie jej od tego zamiaru odwieść", opowiadał, dodając jednak, że z czasem jej nadgorliwość stawała się dla niego nieznośna... "Ukształtowała mnie, choć z biegiem czasu nasze relacje uległy pewnej zmianie. Już nie musiałem się z nią zgadzać, mogłem podjąć dyskusję, mieć swoje zdanie. To jednak nie zawsze się jej podobało. W pewnym momencie nie byłem już w stanie wytrzymać jej ciągłej „opieki”. Była na każdej próbie i instruowała mnie, co mam grać, jak mam mówić".

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Piotr Fronczewski i Joanna Pacuła nie mogli oprzeć się sile tego uczucia. Mimo zdrady, aktor uratował swoje małżeństwo

A na koniec zapewnił, że nigdy nie przejmował się złośliwymi komentarzami sugerującymi, że jedynie Aleksandrze Śląskiej zawdzięcza wielką karierę. "Tylko ja wiem, gdzie leży prawda, jakakolwiek by ona nie była. Nas łączyła szczególna więź i nic tego nie zmieni", podsumowuje.

Reklama

Jacek Borkowski, 12.01.2001

Michal Gmitruk / Forum
Reklama
Reklama
Reklama