Po śmierci przyjaciółki wypełnia jej misję. Dorotę Landowską i Darię Trafankowską łączyła wyjątkowa więź
Gdy odchodziła, przyjaciele byli z nią do końca
Zawsze uśmiechnięta, zarażała pozytywną energią i niosła pomoc potrzebującym. Daria Trafankowska była uważna na drugiego człowieka. Sama do końca mogła liczyć na wsparcie przyjaciół. Wyjątkowa relacja łączyła ją z aktorką Dorotą Landowską, która dziś jest prezeską Fundacji im. Darii Trafankowskiej i częścią tego, co ulubienica widzów zawsze chciała robić i robiła na co dzień. „To, jak Duśka żyła, w jaki sposób myślała, pomagała ludziom, to wszystko staramy się kontynuować i chyba z powodzeniem”, mówiła w rozmowie z Polskim Radiem. Jak się poznały? To niezwykła historia przyjaźni dwóch niezwykłych kobiet.
[Ostatnia aktualizacja treści na VUŻ 14.10.2024 r.]
Co o przyjaciółce opowiadała Dorota Landowska?
Dorota Landowska doskonale pamięta moment, w którym poznała Darię Trafankowską. Była na trzecim roku studiów aktorskich. Wtedy trafiła do Teatru Powszechnego za sprawą Macieja Wojtyszki. Przepełniały ją radość i szczęście. Do zespołu teatralnego należeli: Janusz Gajos, Krystyna Janda, Franciszek Pieczka, a także Daria Trafankowska. „Tam spotkałam Darię. Już nie dziewczynę, ale dojrzałą kobietę. Świetną, choć nie wykorzystaną aktorkę”, opowiadała Dorota Landowska w rozmowie z strefalifestyle.pl.
Był to bardzo trudny moment dla ulubienicy widzów. Daria Trafankowska odniosła sukces w spektaklu „Iwona, księżniczka Burgunda”. Walczyła jednak z kryzysem, próbowała jakoś związać koniec z końcem. Dlatego przyjmowała każdą propozycję, która pojawiła się na horyzoncie. „Radio, dzień zdjęciowy, gościnne granie w innych teatrach. Ciągle brakowało jej pieniędzy. Wieczorem, przed spektaklem pomimo zmęczenia, wyciągała stertę książek, i mówiła nam, co warto przeczytać. Czytała i paliła nałogowo. Resztkami sił próbowała ratować związek”, opowiada Dorota Landowska.
W tamtym momencie Daria Trafankowska wyprowadziła się z synem Witem i mężem Waldemarem Dzikim pod Warszawę. Spędzała sporo czasu w rozjazdach. Opiekowała się chorą mamą, zawoziła syna na zajęcia pozalekcyjne, a potem starała się zadbać o dom. „W międzyczasie zakupy, pranie, próba w teatrze, wieczorne spektakle. „Matka Boska Trafankowska”, mówili o niej przyjaciele, ale „Duśka” się z tego śmiała”, mówiła Dorota Landowska.
Daria Trafankowska, 21 maja 2002
Dorota Landowska, serial Miasteczko, 4 kwietnia 2001
Miała niezwykły uśmiech i czar, który przyciągał do niej ludzi i sprawiał, że każdy czuł się przy niej dobrze. Przyjaciele Darii Trafankowskiej potwierdzają, że była osobą z sercem na dłoni i mówili o niej z czułością. To u niej znajdowali schronienie, gdy nie mieli się gdzie podziać. Przychodzili do niej o każdej porze, w każdej sprawie, a ona pomagała i bez wyjątku pochylała się nad ich problemami. Choć sama ledwo wiązała koniec z końcem, wszystkim się dzieliła. „Pomagała wszystkim: bezdomnym, ludziom w potrzebie, psom, kotom. Każdemu, kto potrzebował wsparcia. […] Duśka” żyła dla innych”, zaznaczała Dorota Landowska w strefalifestyle.pl.
Daria Trafankowska była o piętnaście lat starsza od koleżanki. Niektórzy pomyślą – przepaść. Ale one świetnie się dogadywały, znalazły wspólny język i uwielbiały spędzać ze sobą czas. Łączyła je wyjątkowa nić porozumienia. „Uwielbiałam ją za śmiech. Ciągle się śmiałyśmy”, zwierzała się. Był moment, w którym Dorota Landowska mieszkała z ulubienicą widzów. Razem jeździły do teatru. W pamięci aktorki wciąż rysują się piękne wspomnienia związane z przyjaciółką. Niektóre z nich zapierają dech w piersiach, jak ta, gdy obie znalazły się w samym środku napadu. „Daria z uśmiechem podeszła do największego zbira i spytała, czy nie ma biletu odsprzedać. Konsternacja. Ale bilety szybko się znalazły. Bandyta szybko wysiadł”, opowiadała.
Dorota Landowska i Daria Trafankowska: historia pięknej przyjaźni
Daria Trafankowska o chorobie dowiedział się w momencie, gdy w jej życiu wszystko zaczynało się prostować. Spełniona, pełna nadziei… Aktorka była po rozwodzie, znalazła szczęście i spokój. Planowała wspólną przyszłość z miłością z dawnych lat. Jana poznała na studiach, był realizatorem telewizyjnym. Po dwudziestu latach połączyło ich wielkie uczucie. Zyskała też niezwykłą popularność za sprawą roli w „Na dobre i na złe”. Widzowie zakochali się w Danucie Dębskiej, oddziałowej szpitala w Leśnej Górze.
„Generalnie jestem osobą miękką, daję sobą kierować, często idę na kompromis. W ogóle nie znoszę konfliktów i zawsze staram się mediować. A siostra Danuta, jak trzeba, to się i poawanturuje... Mogłabym nauczyć się od niej tej konsekwencji w działaniu. Umiejętności panowania nad sytuacją. Tego, by nie poddawać się manipulacjom…”, opowiadała sama aktorka w rozmowie z Małgorzatą Karnaszewską.
Daria Trafankowska, 2 stycznia 2004
W 2003 roku usłyszała diagnozę – rak trzustki, a lekarze nie dawali jej szans na wyzdrowienie. Wówczas to ci, którym pomagała, trwali przy jej boku. Sama miała w sobie wielką siłę, wiarę i chęć życia. „Nigdy nie byłam tak popularna. Doświadczam takiej życzliwości i takiej miłości, że właściwie nie mam innego wyjścia, jak wyzdrowieć”, opowiadała.
Bliscy i przyjaciele byli przy niej do końca. „Nikogo nie omijają trudy życia, natomiast w tych próbach, którym musiałam sprostać, dostałam wiele wsparcia. Nigdy nie czułam się osamotniona. Zawsze byli przy mnie moi bliscy i przyjaciele. (...) Jestem kochana i kocham. Umrę otoczona miłością”, mówiła. Dorota Landowska wspominała w wywiadzie, że gdy Daria Trafankowska leżała z innymi kobietami w szpitalu na Banacha, te cieszyły się, że jest z nimi na oddziale siostra Danusia z Na dobre i na złe.
„Kiedy zabierali ją do izolatki, kobiety płakały. Mówiły, że kto to nam będzie opowiadał takie piękne historie. W tej izolatce pozwolono nam wszystkim znajomym, kolegom i przyjaciołom, się spotkać. Nigdy tego nie zapomnę, było nas ze czterdzieści osób. Przed Wielkanocą. Śmiech, gwar, okna pootwierane. Słońce. Wiosna. Wszystko budziło się do życia…”, mówiła.
Sprawdź też: Pomaga innym, lecz sama przechodziła przez piekło. Ten sekret Katarzyna Kotula skrywała wiele lat
Daria Trafankowska odeszła w Wielki Piątek, 9 kwietnia 2004 roku. Miała zaledwie 50 lat. Do końca zachowała pogodę ducha, uśmiech i spokój. Miłość otaczała ją z każdej strony. „To niesprawiedliwe, że musiała odejść, kiedy wreszcie była kochana, z drugiej strony — miała szczęście, iż zdążyła spotkać tę wielką miłość i w ostatnich chwilach miała wsparcie w ukochanym mężczyźnie”, podkreślał syn aktorki, Wit Dziki, na łamach książki „Być dzieckiem legendy”.
Aktorka została pochowana w Warszawie na Cmentarzu Powązkowskim. Pozostawiła po sobie wielką pustkę, ale w sercach i pamięci bliskich oraz fanów będzie żyła wiecznie. „Jest tyle pytań, które chciałabym jej zadać… Cieszę się, że nadal żyje w sercach i myślach wielu osób. To powód do radości. Cieszę się, że mieliśmy razem wspólny czas. Była wspaniałą aktorką i człowiekiem o wielkim sercu. Bez niej moje życie byłoby zupełnie inne. Każdego dnia cieszę się, że ją poznałam”, mówiła Dorota Landowska w rozmowie z Maciejem Łukomskim.
Dziś aktorka jest prezeską Fundacji im. Darii Trafankowskiej, której celem jest pomoc w ratowaniu życia i zdrowia aktorów. Jest też pierwszą i jedyną, która wspiera środowisko ludzi związanych ze sceną. To była ostatnia wola serialowej siostry Danusi – stworzyć miejsce, niosące pomoc i nadzieję chorym.
Dorota Landowska jest częścią tego projektu i wypełnia misję przyjaciółki. "Chcieliśmy spełnić jej ostatnie marzenie", mówiła.
Źródło: Fundacja Darii Trafankowskiej , strefalifestyle.pl, dorotalandowska.blogspot.com, natemat.pl
Dorota Landowska, Premiera filmu Ederly, 2016 rok