Cezary Pazura rzadko opowiada o kulisach zacisza domowego. Ulubieniec publiczności konsekwentnie chroni swoją prywatność, chociaż zdarzają się wyjątki. Tak też było ostatnio. Aktor na swoich social mediach postanowił podzielić się rodzinną fotografią. Na zdjęciu możemy zauważyć, że on, Edyta Pazura i jego ojciec są bardzo uśmiechnięci. Jednak relacja między artystą, a jego tatą nie zawsze była kolorowa.
Cezary Pazura pokazał 87-letniego tatę. Zdjęcie
Niedawno Cezary Pazura pochwalił się piękną fotografią, na której jest on, jego ukochana i ojciec. Cała trójka jest uśmiechnięta. Wywnioskować więc można, że dzisiaj łączy ich wyjątkowa i silna więź. „Z Tatusiem Zdzisiem 👍🏻 Przystojny jak zawsze ❤️", pisze artysta.
W komentarzach pod postem pojawiło się wiele ciepłych i pięknych słów. „I super nauczyciel muzyki, który grał pięknie na skrzypcach... Pozdrawiam serdecznie Pana Zdzisława", „Szacuneczek dla szanownej Rodzinki, pozdrowionka", „Piękne zdjęcie", „Piękne zdjęcie!", piszą internauci.
CZYTAJ TEŻ: Zawsze był dla niej wsparciem. Sylwia Peretti wspomina ostatnią rozmowę z ukochanym synem
Cezary Pazura — relacja z ojcem
Przypomnijmy, że Cezary Pazura w styczniu tego roku pochował swoją ukochaną mamę Jadwigę, która od 1961 roku była w związku małżeńskim z ojcem aktora. Po 10 miesiącach od ceremonii zakochani doczekali się syna — Cezarego. Rodzice ulubieńca publiczności mieli wielkie pasje. Byli pracowici i rozwijali się zawodowo.
Pani Jadwiga była technikiem normowania w Wytwórni Wyborów Precyzyjnych „Niewiadów Predom Prespol", zaś Pan Zdzisław pracował jako nauczyciel muzyki w Szkole Podstawowej w Osiedlu Niewiadów oraz prowadził amatorski teatr. I to właśnie on zaszczepił w synu miłość do kultury i sztuki. „Wciąż pamiętam swoje okno w pokoju, w bloku numer 19, skąd widziałem kominy fabryczne zakładu Predom-Prespol w Niewiadowie. Pytałem siebie, czy ja zawsze będę na te kominy patrzył? Czy pojadę kiedyś do dużego miasta, do Łodzi czy do Warszawy, i tam będę się realizował? Czy będę pracował w teatrze, wkładał te różne kostiumy, słyszał brawa publiczności? To mi się marzyło za sprawą ojca, który amatorsko grywał w teatrze", mówił w rozmowie z Playboyem.
Zdzisław Pazura chętnie chodził z synem do teatru, a nawet zabierał go na spotkania z różnymi aktorami. Pomagał mu również w przygotowaniach do szkoły teatralnej. „Kiedy z powodu braku punktów za pochodzenie nie dostałem się za pierwszym razem do szkoły teatralnej, poszedłem na przeczekanie do policealnej szkoły gastronomicznej. Na praktykach zarabiałem pierwsze większe pieniądze. Było tam tak zajefajnie, że odechciało mi się ponownie jechać na egzaminy wstępne. Gdyby tata nie wysłał dokumentów, o co go prosiłem przed wyjazdem na praktyki, to kto wie, jakby się potoczyły moje losy", wspominał aktor.
Cezary Pazura w swojej autobiografii- „Byłbym zapomniał..." wrócił pamięcią do swojego dzieciństwa. Przyznał wówczas, że czuł wielką presję. Nigdy też nie chciał zawieść taty, którego gniew był „najbardziej unicestwiającą rzeczą na świecie". Wolał nie doprowadzać go do złości. „Nie brakowało mi ze strony ojca ciepła, tylko wiary we mnie. Za moich czasów nie wyglądało to tak, że tata czasem wziął na kolana i pogłaskał. Ojciec po prostu był. I był głównie od tego, by czasem wziąć pas i przywalić, zamiast rozpieszczać synów", mówił w rozmowie z WP.
„Byłem najwolniejszy, najmniejszy i najsłabszy. Miałem rowerek na czterech kółkach, na Dzień Dziecka zorganizowano wyścigi, ale nie wiedziałem, że chodzi o to, by być pierwszym. Pedałowałem spokojnie i krzyczałem: "tato, fajnie jechałem?". A ojciec spalił się ze wstydu. Wziął mnie i rowerek pod pachę i poszliśmy do domu. Później myślałem o sobie, że jestem dziwakiem. Wszyscy na osiedlu grali w piłkę, a ja na klarnecie. Dopiero potem zrozumiałem, że sport to tylko jedna droga. Gdy poszedłem do szkoły teatralnej, poczułem się jak ryba w wodzie. Ludzie byli tam tak "dziwni" jak ja. Mamrotali coś pod nosem, recytowali… Odnalazłem swoje miejsce, przeżyłem najlepszy okres w życiu. Ale raczej nie słyszałem z ust taty: "Dawaj, synu! Dasz radę!"", dodał.
Gdy Cezary doczekał się brata, który jest od niego o 7 lat młodszy, opiekował się nim. „Między mną a bratem jest siedem lat różnicy. Od siódmego roku życia byłem więc tym, który przebiera pieluchy i sprząta po dziecku, bo mama pracowała, a tata leżał przez pewien czas w szpitalu. Wiedziałem po powrocie ze szkoły, że gdy mama przyniesie Radka ze żłobka, muszę mieć wszystko ogarnięte: wysprzątane mieszkanie, odrobione lekcje... Po ich powrocie nie było już na to szans. Musieliśmy gasić światło, Radek szedł spać, a mieliśmy jeden pokój. Nie było mowy o oglądaniu telewizji, żyłem w ostrym reżimie. Zajmowaliśmy małe mieszkanko, zimą niedogrzane. A jak jechaliśmy do babci, siedzieliśmy przy lampach naftowych. Mama mówiła: macie wszystko, jest przecież ciepła woda… Brakowało telefonu, ale zawsze można było iść do sąsiada i zamówić rozmowę międzymiastową", zwierzał się w rozmowie z WP.
Aktor podkreślał również, że nie chce powielać metod wychowawczych ojca. „Zawsze w pewnym stopniu powielasz schematy, które wyniosłeś z domu. Ale jeśli jesteś świadomy, co funkcjonowało źle, możesz to zmienić. Tata powtarzał zawsze: "mój ojciec tak robił, to ja też tak będę robił!". A ja pomyślałem: dlaczego mam powtarzać schemat, skoro pewne zachowania taty mi się nie podobają? Nie chwalono mnie za dobre, jedynie ganiono za złe. A jeśli dzieci robią coś dobrze, muszę je w tym upewnić", podsumował.
CZYTAJ TEŻ: Dwukrotnie wychodziła za mąż, dziś jej największą miłością jest syn. Tak wspomina dawne związki