Reklama

"Carol" to historia Therese Belivet, młodej aspirującej fotografki, która zakochuje się w starszej gospodyni domowej o imieniu Carol Aird. Film, który recenzentka z "The New York Timesa" określiła "studium ludzkiego magnetyzmu, fizyki i optyki erosa" jest jednym z niewielu otwarcie i wnikliwie poruszających temat uczuć między dwiema kobietami obrazów, które przyciągnęły uwagę jurorów Amerykańskiej Akademii Filmowej.

Reklama

Lesbijski melodramat Todda Haynesa "Carol" zdobył sześć nominacji do Oscara. Ku zaskoczeniu krytyków nie było wśród nich tych uważanych za najważniejsze - w kategorii "najlepszy film" i "najlepszy reżyser". Wyróżnione zostały natomiast aktorki wcielające się w główne bohaterki - Cate Blanchett i Rooney Mara. Czy mają szansę na wygraną?

"To dzieło pełnej szacunku wstrzemięźliwości"

Aktorzy wcielający się w role osób ze środowiska LGBT wielokrotnie zdobywali już Oscary. Jak zauważa autor bloga /bent ze strony Indiewire od 1986 roku było 10 takich nagród i wszystkie poza jedną łączy zaskakująca cecha - postaci odgrywane przez zwycięzców statuetek w filmach umierają. Widzowie do dziś wspominają poruszającą końcówkę "Filadelfii" z Tomem Hanksem, czy heroizm gejowskiego aktywisty z "Obywatela Milka" Gusa Van Santa. Wygląda na to, że dramatyzm jest składnikiem niezbędnym w przepisie na Oscarowy sukces w ukazaniu mniejszości seksualnych, co nie wróży najlepiej aktorkom "Carol".

Cate Blanchett i Rooney Mara w "Carol"

Film Haynesa jest niezwykle subtelny i według Wesley Morris z dziennika "The New York Times" przedstawia relację między kochankami nawet zbyt dyskretnie:

Kamera ukazuje bohaterki w odbiciach samochodowych szyb i okien. Widzimy tyły ich głów niemal tak często jak ich twarze. "Utrzymuj porządek w pokoju" - czytamy na znaku w pracowniczej stołówce sklepu Theresy, i w tym Haynes nie zawodzi. To dzieło pełnej szacunku wstrzemięźliwości. Jedyna scena seksu w filmie jest kręcona z ukosa i zanika w rozmyciu.

Jak czytamy na stronie dziennika, oparty na książce Patricii Highsmith "The Price of Salt", "Carol" to film "melodramatyczny, z elementami kina noir", w którym nie brak niepokojącej atmosfery zakazanego romansu, jednak Haynes postanowił "uszanować decyzję autorki książki, by historię lesbijskiej miłości opowiedzieć bez patologii i tragedii". Reżyser nie podchodzi do homoseksualizmu w sposób sensacyjny. Bardziej interesuje go subtelna "symfonia spojrzeń, kolorów i cieni" w relacji między kochankami. W związku z tym jest mała szansa, że "Carol" stanie się ikonicznym filmem walki z dyskryminacją, która jak wielu twierdzi wciąż istnieje, również w Hollywood.

Cate Blanchett i Rooney Mara w "Carol"


"Żaden otwarcie mówiący o swojej orientacji homoseksualista nie zdobył Oscara"

Nie ustało jeszcze poruszenie w związku z oskarżeniem Akademii o rasizm, w wyniku, którego m.in. Spike Lee i Will Smith zbojkotowali galę wręczenia nagród, gdy do zarzutów doszła też homofobia. Ian McKellen w wywiadzie z tygodnikiem "The Guardian" zauważył, że żaden otwarcie mówiący o swojej orientacji homoseksualista nie zdobył jeszcze Oscara i zasugerował, że to efekt uprzedzeń, nie przypadku. Brytyjczyk do nagrody był nominowany dwa razy, w tym za rolę Gandalfa we "Władcy Pierścieni".

Dwa razy byłem przygotowany na wygraną... Mowa, którą przygotowałem zaczyna się od zdania: "Jestem dumny z bycia pierwszym aktorem otwarcie przyznającym się do homoseksualizmu, który zdobył Oscara". Dwa razy musiałem schować ją do kieszeni - powiedział aktor, który od lat aktywnie walczy o prawa osób LGBT.

Jak doniósł "Los Angeles Times" w samej Akademii brakuje różnorodności. Zgodnie z danymi z 2012 roku 94 procent jurorów jest biała, jedynie 2 proc. to Afroamerykanie, a mniej niż 2 proc. Latynosi. Ponadto 77 proc. składu to mężczyźni, a średni wiek członków to 62 lata. Danych o orientacji seksualnej oczywiście nie ma, jednak jednorodność tej grupy może tłumaczyć konserwatyzm w doborze nominacji i przyznawaniu nagród.

Gutek Film

Adèle Exarchopoulos i Léa Seydoux w "Życiu Adeli"


Odważne lesbijskie sceny przyczyną porażki?

Śmiałe sceny erotyczne często wręcz przekreślają szansę na zdobycie statuetki. Jak zauważa dziennikarz z "The Hollywood Reporter" Gregg Kilday tylko jeden obraz oznaczony jako "dla dorosłych" zdobył nagrodę za najlepszy film - "Midnight Cowboy" z 1969 roku. To zapewne właśnie przez pruderię nawet nominacji nie otrzymały aktorki głośnego "Życia Adeli - Rozdział 1 i 2" Abdellatifa Kechiche'a, które w Cannes zostało nagrodzone Złotą Palmą. Sam film nie mógł być nominowany w kategorii "najlepszy film nieanglojęzyczny" ze względu na zbyt późną datę premiery, jednak to nie to przekreśliło szans grających główne role Léy Seydoux i Adèle Exarchopoulos. Jak twierdzi dziennikarz, w tym wypadku znaczenie mogły mieć odważne sceny lesbijskiej miłości między bohaterkami. A trzeba przyznać, że ukazane były bardzo realistycznie, co dla wielu widzów mogło być szokujące.

Sama Seydoux po filmie oskarżyła reżysera w wywiadzie dla portalu Daily Beast, że kręcenie scen seksu było "okropne" i zapewniła, że nigdy już nie będzie współpracować z Kechichem. Z kolei Julie Maroh, autorka komiksu, na podstawie którego powstał film stwierdziła, że sceny seksu były nieprzekonujące, wręcz pornograficzne. Oskarżyła twórców o to, że ukazują lesbijski erotyzm z heteroseksualnej perspektywy. Krytyczna była też Amy Taubin z magazynu "Film Comment", która stwierdziła, że to film dla podglądaczy, i dodała, że "gdyby nie sceny seksu nikt nie byłby nim zainteresowany".

Monolith

Jake Gyllenhaal i Heath Ledger w "Tajemnicy Brokeback Mountain"

Pod względem podejścia do erotyki "Carol" Haynesa to przeciwieństwo odważnego "Życia Adeli". Jednak ciepłe przyjęcie krytyków nie zapewniło mu nominacji w kategorii "najlepszy film". Warto przypomnieć, że opowiadająca o homoseksualnym związku między dwoma mężczyznami "Tajemnica Brokeback Mountain" w 2006 roku też ostatecznie nie została doceniona przez Akademię. A podobny los spotkał zawierający lesbijskie motywy "Kolor purpury" z 1985 roku. Film z brawurową rolą Whoopi Goldberg, mimo 11 nominacji, nie zdobył żadnej statuetki.

Tekst Aleksandra Leszczyńska

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama