Reklama

Film Pawła Pawlikowskiego Zimna Wojna podbija tegoroczne Cannes. Śmiało można już mówić o triumfie polskiego kina. Publiczność przez niemal dwadzieścia minut na stojąco oklaskiwała polską produkcję. W zagranicznych mediach nieustannie pojawiają się pochlebne publikacje na temat Zimnej Wojny, reżysera i aktorów, którzy mieli okazję zagrać w filmie Pawlikowskiego. Jeszcze wczoraj wszyscy zachwycali się Joanną Kulig, której gratulacje złożyła sama Julianne Moore. Teraz przyszła pora na Tomasza Kota!

Reklama

Zimna Wojna Pawła Pawlikowskiego w Cannes

Zimna Wojna Pawła Pawlikowskiego to film, ukazujący historię miłości Zuli (Joanna Kulig) i Wiktora (Tomasz Kot). Zakochani nie potrafią ze sobą być, a jednocześnie nie mogą bez siebie żyć. „To jest taka bohaterka, którą się kocha i nienawidzi jednocześnie”, mówi Joanna Kulig o swojej roli. Na pierwszy plan ma się wysuwać jednak niezwykła muzyka.

„Tam nie ma żadnych numerów śpiewanych. Aktorzy nie rozmawiają ze sobą poprzez piosenki. Natomiast jest w tym filmie tak, jak i było w „Idzie”, bardzo dużo muzyki. Jest to polska muzyka ludowa w różnych aranżacjach, w różnych wykonaniach”, mówi producenta filmu, Ewa Puczynska.

Wcielenie aktorskie Joanny Kulig już doceniły media na całym świecie, a sama Julianne Moore złożyła gratulacje na ręce polskiej gwiazdy. Moore skomentowała także ich wspólne zdjęcie na Instagramie: „Gratuluję prawdziwie pięknego występu. Wciąż o tym myślę. Jestem szczęśliwa, że miałam szansę Cię poznać”, napisała. I choć pomyliła profile (Moore skomentowała fan page polskiej aktorki), gdyż jeszcze do wczoraj Joanna nie miała profilu na Instagramie, to liczy się efekt. Joanna Kulig nie miała innego wyjścia i... założyła konto na Intagramie.

Aktorkę znaną w Polsce m.in. z ról w takich produkcjach jak Sponsoring czy O mnie się nie martw, w zagranicznych mediach porównuje się do Jeanne Moreau, a nawet do Jennifer Lawrence. Polska aktorka opisywana jest w samych zaletach - piękna, naturalna, charyzmatyczna i utalentowana. Rozgłos, jaki zyskał film Pawlikowskiego sprawił, że media zaczęły baczniej przyglądać się innym polskim przedstawicielom w Cannes 2018. Tym razem na warsztat wzięli Tomasza Kota.

Cannes 2018: Tomasz Kot w Zimnej Wojnie Pawlikowskiego

Nie ma w Polsce osoby, która nie wiedziałaby, kim jest Tomasz Kot. Wybitny polski aktor, w naszym kinie zasłynął ze spektakularnych przemian do ról. Grając Ryszardla Riedla w Skazanym na bluesa przez trzy miesiące zapuszczał brodę, wcielając się w Hansa Klossa był… blondynem, a w filmie Żyć nie umierać obciął włosy na łyso.

Podbił serca widzów zarówno jako Zbiginiew Religa w filmie Bogowie czy Opat w Yumie, gdzie by przygotować się do roli schudł ponad piętnaście kilogramów! Nic dziwnego, że został doceniony również w międzynarodowych publikacjach. Pisze się o nim, jak o gwieździe wielkiego formatu na miarę samego... Jamesa Bonda! Dziennikarz The Economist stwierdził, że gdyby polski aktor urodził się w Wielkiej Brytanii, z pewnością zostałby wybrany do roli agenta 007!

Wszystko, o Cannes 2018 znajdziecie tutaj>>

Reklama

„Czytałem, że jestem Gregorym Peckiem z Europy Wschodniej albo Garym Cooperem z Polski. A w "The Times" ktoś napisał, że jestem polskim Clivem Owenem. To wspaniałe”, wyznał w jednym z wywiadów Tomasz Kot. Zimna Wojna Pawlikowskiego zapadła w pamięć publiczności w Cannes 2018 i krytykom filmowym. Czy film polskiego reżysera zdobędzie Złotą Palmę? Dowiemy się już niebawem!

Mat. prasowe
Instagram @agnikot
Reklama
Reklama
Reklama