On kochał bezkresne morze, ona — taniec i występy na scenie. Choć różniło ich tak wiele, po latach Alina Janowska wspominała Włodzimierza Galina jako pierwszą, wielką miłość... Głęboko marzyła o ślubie z piratem, lecz los bardzo nie chciał dla nich szczęśliwego zakończenia. Powstanie warszawskie rozdzieliło ich na wiele tygodni — a gdy zdawało się, że uczucie wygasło, Włodek znów pojawił się w jej życiu. Szybko jednak zreflektowała się, że nie jest to mężczyzna dla niej...

Reklama

Alina Janowska i Włodzimierz Galin — historia wielkiej namiętności

Poznali się w 1943, rok przed wybuchem powstania warszawskiego na potańcówce zorganizowanej przez jej przyjaciółki — siostry Gielniewskie. Tamtego wieczoru drogi Aliny Janowskiej i Włodzimierza Galina skrzyżowały się po raz pierwszy. Przystojny i świetnie tańczący młodzieniec przykuł uwagę 20-latki... Jednak to on poczynił pierwszy krok, zaintrygowany jej chłodną obojętnością. Inne dziewczęta zazwyczaj wprost szalały na jego punkcie, dlatego uwiedzenie dziewczyny potraktował jak wyzwanie.

Od razu przeszedł do działania, proponując tajemniczej piękności i jej koleżankom wspólną wycieczkę. "Po jakimś tańcu gospodyni Betty Gielniewska powiedziała mi na ucho, że Włodzio zaprasza nas nad Wisłę, bo zbudował żaglówkę i chce nas nią przewieźć" — wspominała Alina Janowska na łamach książki Jam jest Alina. Wszystkie z zachwytem przystały na propozycję, i już kolejnego dnia wianuszek dziewcząt stawił się na przystani Kurkego. Widok umięśnionego Włodka zrobił na młodej artystce niebywałe wrażenie. "Jacht z 25-metrowym żaglem to było coś, a pan Włodzimierz prezentował się równie okazale jak jego łódź", zwierzała się.

CZYTAJ TAKŻE: Chociaż ich małżeństwo nie przetrwało, zawsze mówił o niej z szacunkiem. Kim jest pierwsza żona Jerzego Bińczyckiego?

Rejs był zaledwie początkiem niezwykłej przygody, a jej ukoronowaniem miał być biwak w Skrzypkach. Nie wszystko jednak poszło po ich myśli. Grasująca w okolicy szajka złodziei omal nie pokrzyżowała planów grupy przyjaciół — bezwzględni rabusie napadli ich i obrabowali niemal ze wszystkiego, co mieli. Gdy już mieli brać nogi za pas, usłyszeli głośne: Stać! Ręce do góry! "To Włodzio na czele kosynierów, których ściągnął z sąsiedniej wsi, przybył nam na ratunek. Został okrzyknięty bohaterem, a ja... zakochałam się w nim" — przyznała aktorka wiele lat później.

Zobacz także

Włodzimierz Galin i Alina Janowska (z lewej)

Alina Janowska i Włodzimierz Galin przetrwali powstanie warszawskie

Gdy Alina i Włodzimierz zostali parą, stali się niemal nierozłączni... Zaledwie po kilku miesiącach znajomości zaczęli snuć ślubne plany, aby na początku 1944 roku ogłosić wszem wobec, że zamierzają się pobrać w nadciągające wakacje. We wtorek 1 sierpnia wybuchło powstanie warszawskie. Chcąc nie chcąc, ich drogi zostały rozdzielone w brutalny sposób. "Każde z nas trafiło do innego oddziału. Nie widziałam Włodzia przez pierwsze dwa tygodnie" — wspominała po latach od tamtych wydarzeń.

ZOBACZ TAKŻE: Dopiero po śmierci Darii Trafankowskiej Waldemar Dziki wyznał, że nigdy nie przestał jej kochać

On jednak miał ją cały czas na oku. Pewnego razu, gdy nocowała z całym trzecim plutonem ósmej kompanii batalionu Kiliński w sali kina Stylowy na Marszałkowskiej, złożył jej odwiedziny. "Koledzy mu powiedzieli, że śpię. Wszedł, zobaczył i wyszedł", opisywała. Kilka dni później to Alina postanowiła zakraść się do ukochanego przebywającego w opuszczonym domu na ulicy Mazowieckiej. Podczas pierwszego zawieszenia broni wybrała się w trwającą cztery godziny wędrówkę. Przez to, co tam zobaczyła, jej serce omal nie pokruszyło się w drobny mak.

"I widzę Włodzia z kobietą! Wyczuwam jakiś kontakt między nimi. Trudno. Odwróciłam się na pięcie, a on mi mówi: 'Słuchaj, Alik, nie wiadomo, co z nami będzie. Ale jak nas będą wywozić do obozu, to wyskakuję po drodze. Ty zrób to samo. Znajdę cię'! A potem się pożegnaliśmy" — opowiadała Alina Janowska.

Alina Janowska żyła pod kontrolą bezwzględnego kochanka. On nigdy nie przestał jej kochać

Po upadku powstania Alina Janowska wróciła do mieszkającej na Tworkach matki, i tym sposobem dotrwały do końca wojny. Z czasem zanikało również uczucie, jakim darzyła Galina przez ostatnie lata. Aktorka postanowiła skupić się na karierze. "Co było potem — wiadomo. Pojechałam do Łodzi, czekałam na otwarcie teatru Syrena, pierwszy raz zagrałam w filmie. Włodzio mnie w tej Łodzi znalazł i pisywał do mnie, ale nie traktowałam jego korespondencji za bardzo poważnie. Ot, stara znajomość, dawne uczucie chyba wyparowało" — zwierzała się wiele lat później, wspominając przedpowstańczą miłość.

Kochanek nie dawał jednak o sobie zapomnieć... Pewnego dnia do Aliny dotarł list od Włodka, w którym przekonywał ją, aby jak najszybciej przyjechała do niego do Sopotu. "Zagroził, że jak nie przyjadę, to on zrywa ze mną na zawsze. Znów się w nim zakochałam".

Alina Janowska, Warszawa, 1960

Jerzy Plonski / RSW / Andrzej Wiernicki / Forum

Szybko jednak przekonała się, że marzenia o karierze i związek z Włodkiem nie idą w parze. Mało brakowało, a przez ukochanego zrezygnowałaby z własnych marzeń. "Zrobił ze mnie... niewolnicę. Był cudowny, ale nieobliczalny, namiętny jako kochanek, ale nie znosił sprzeciwu", opowiadała artystka, która zaangażowała się w biznes mężczyzny. "Włodek wyciągnął z morza dwutonowego opla, wyczyścił go, wstawił ławki, dał mi torbę konduktorkę, bloczek z biletami, z kartofla zrobił pieczątkę. Jeździliśmy między Gdynią a Gdańskiem. Przedsięwzięcie Włodka było trafione w dziesiątkę. Tyle tylko, że on nie pozwalał mi nawet kroku zrobić bez siebie", opowiadała.

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Planował spędzić z nią życie, jednak ona zostawiła go dla innego. Jak Marian Kociniak uleczył złamane serce?

Tęskniła za sceną i występami, a zaborcze zachowanie kochanka zbudzało w niej coraz więcej wątpliwości... Po kilku miesiącach życia pod pantoflem Alina Janowska spakowała walizki i wyjechała z Sopotu: "Z bólem serca zdecydowałam się z nim zerwać. Włodek to jednak nie był chłopak dla mnie". Spotkała się z nim jeszcze, każde z nich układało sobie życie na nowo... A po latach wspominała z czułością: "Tylko on mówił do mnie: Alik... Był moim pierwszym mężczyzną, pierwszą miłością...".

Źródło: swiatseriali.interia.pl

Reklama

Alina Janowska, 1961. Kadr z filmu "Samson" w reżyserii Andrzeja Wajdy

archiwum Filmu / Forum
Reklama
Reklama
Reklama