Hakerzy szantażują wytwórnię Walta Disneya. Czy do sieci trafi najnowsza część kultowej sagi „Piratów z Karaibów”?
Fani słynnej serii filmów Walta Disneya z niecierpliwością czekają na kolejne przygody przystojnego kapitana Jacka Sparrowa. „Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara” ma się pojawić w kinach już 26 maja. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że film przedpremierowo ukaże się w Internecie. Wszystko przez atak hakerów...
Polecamy też: "Piraci z Karaibów" wracają do kin z przytupem. Zobacz zwiastun!
Atak hakerów na studio Disneya
W poniedziałek Bob Iger, dyrektor generalny koncernu Disneya, poinformował o ataku hakerów na serwery wytwórni. Wiadomo jednak, że przestępcy żądają niebotycznej kwoty wypłaconej w bitcoinach. W przeciwnym wypadku, wg branżowego czasopisma The Hollywood Reporter, do sieci trafi cała produkcja, którą opublikują w 20-minutowych fragmentach. Iger zaznaczył, że firma zamierza podporządkowywać się postawionym wymogom i stanowczo zaprzeczył jakoby Disney miał zapłacić jakikolwiek okup. Chociaż nie zdradził tytułu filmu, najprawdopodobniej chodzi właśnie o najnowszą, piątą część słynnej serii „Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara”. Wynika to ze źródła serwisu Deadline. Oficjalnie Disney nie potwierdził tych spekulacji. Studio miało rozpocząć współpracę z FBI w celu uchwycenia sprawców. Sprawa pozostawia wiele pytań. Między innymi to, w jaki sposób przestępcom udało się przejść przez wewnętrzne zabezpieczenia.
W tej kwestii wypowiedział się również Hector Monsegur, ekspert ds. bezpieczeństwa. Zaznaczył, że dotarcie do osoby odpowiedzialnej za kradzież, będzie graniczyło z cudem.
„To jest prawie niewykonalne, bo w sieci aż roi się od hakerów. Ci ludzie doskonale znają techniki, którymi stróże prawa próbują ich wyśledzić. Możemy mieć zatem hakera z Egiptu, który posługuje się rosyjskim programem tylko po to, by wyglądałoby to na atak z Rosji. A on sobie będzie siedział spokojnie w Egipcie”, mówił.
Wszystko za sprawą podwykonawców dużych wytwórni filmowych, których nie stać na zagwarantowanie odpowiednich zabezpieczeń, co ułatwia hakerom dostęp do materiałów na serwerach.
„Wszystkie te firmy, Disney, Netflix i Discovery, mogą mieć bardzo dobre zespoły do spraw zabezpieczeń, ale podejmują one współpracę z producentami i małymi firmami producenckimi, które nie dysponują dobrymi zabezpieczeniami i prawdopodobnie nie będą mieć dostatecznie dużego budżetu, by skupić się na własnym bezpieczeństwie, co ułatwi robotę hakerom. Do niedawna filmy wyciekały na Pirate Baya, dziś pojawia się tendencja wyłudzania od firm okupu za ich własne marki. W przyszłości wszyscy mogą mieć taki problem”, wyjaśnił.
Ataki cyberprzestępców nasilają się, zwłaszcza w branży rozrywkowej i powracają z podwójną siłą. Ostatnio ich ofiarą padł najnowszy serial Netflixa, „Orange is The New Black”. Ostatecznie hakerzy wrzucili do sieci niepublikowany dotąd 5. sezon serialu na sześć tygodni przed oficjalną premierą, w związku z odmową zapłacenia okupu.
„Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara”
Budżet nakręconego w Australii filmu wyniósł aż 320 milionów dolarów.Wszystkie części sagi zarobiły w sumie prawie 4 miliardy dolarów! Zdobyły również 11 nominacji i jedną statuetkę Oscara.
Czym zaskoczy nas piąta część? Przebiegły pirat jest ścigany przez swojego wroga, kapitana Salazara (w tej roli Javier Bardem) i załogę truposzy. Jack Sparrow (niezmiennie Johnny Depp), chcąc powstrzymać swojego głównego antagonistę, wymyśla sposób: odnalezienie potężnego artefaktu - trójzębu Posejdona, który daje moc władania nad morzami. W filmie oprócz stałych aktorów jak Johnny Depp, Geoffrey Rush (odtwórca roli Hektora Barbossy) czy Kevin McNally (filmowy Joshamee Gibbs), zobaczymy również Orlando Blooma, który odmówił grania w czwartej części cyklu.
Polecamy też: Oscary 2017: Donald Trump wyśmiany podczas gali wręczania Oscarów. Dlaczego?