Reklama

Zasłynął jako bardzo utalentowany lekkoatleta. Jego największym sukcesem był brąz w biegu na 400 m podczas letnich igrzysk olimpijskich w 1964 roku w Tokio. Polski Związek Lekkiej Atletyki ogłosił go najlepszym 400-metrowcem stulecia. Dzięki swoim osiągnięciom Andrzej Badeński był gwiazdą w Polsce, jak i poza jej granicami i umiał tę uprzywilejowaną pozycję wykorzystywać. Był kolorowym ptakiem szarego PRL-u, bardzo często można go było spotkać w towarzyskich sytuacjach, w których nie stronił od alkoholu. Schyłek jego kariery był niestety bardzo przykry i obrósł w wiele legend. Jak potoczyło się życie słynnego "Badeny"?

Reklama

[Ostatnia publikacja tekstu na VUŻ-u 10.05.2024 r.]

Andrzej Badeński: kariera sportowa

Przyszedł na świat 10 maja 1943 roku i jak wiele dzieci dorastających niedługo po zakończeniu wojny, nie wspominał tego czasu dobrze. Jego ojciec zginął w Powstaniu Warszawskim, pochowano go na podwórku, a matka, która bardzo przeżyła ten czas, straciła pokarm niedługo po urodzeniu syna. Lata później Andrzej Badeński będzie się naśmiewał z hasła, które wtedy prężnie reklamowano: "Pij mleko", bo on mleka nigdy nie lubił.

Mówił o sobie, że stanowił w sporcie jeden z wielu wyjątków, bo nie był wysoki. "Zewnętrznie byłem zaprzeczeniem czterystumetrowca, byłem niski, brakowało mi około 10 centymetrów wzrostu […], niektórzy mówili, masz za krótkie nogi, biegasz złym rytmem. A mimo to byłem najlepszy”. Na ten tytuł Badeński pracował bardzo ciężko, chociaż mówi się, że lekkoatleci wkładają dzisiaj o wiele więcej pracy w swoje treningi niż sportowcy przed laty.

„Trenowałem dwa razy dziennie po dwie godziny, do tego dochodził masaż i dodatkowe zajęcia, aby cała muskulatura doszła do siebie. W tej sytuacji życie prywatne prawie nie istniało", wyznał biegacz, podkreślając przy tym, że czternaście lat jego kariery sportowej odebrało mu najważniejszy okres w życiu młodego człowieka. "Nie istniały święta Bożego Narodzenia, bo odbywały się wtedy obozy, nie było wakacji”, wspominał.

Stracony czas Badeński nadrabiał już jako odnoszący sukcesy lekkoatleta. Imponująca kariera, a także uroda i pewność siebie otworzyły mu wrota na popularne salony stolicy i do wielu popularnych układów towarzyskich. "Badena" był popularny i z takimi też zaczął się zadawać. „Sukcesy sportowe otwierały w latach sześćdziesiątych układy towarzyskie. Wszyscy trzymali się razem: filmowcy, artyści, pisarze, sportowcy. U Stasia Dygata czy u Prutkowskiego zawsze można było spotkać ciekawych ludzi. Ja przyjaźniłem się z Wackiem Kisielewskim”, wspominał Andrzej Badeński.

Lekkoatleta Andrzej Badeński, medalista letnich igrzysk olimpijskich w 1964, mistrz Europy i wielokrotny mistrz Polski, Warszawa 1970.

gr PAP/Jan Morek

Andrzej Badeński: związki z popularnymi piosenkarkami

O sportowcu mówiono, że lubił błyszczeć i chciał robić to cały czas, zarówno na bieżni, jak i poza nią. Kiedy gościł w najpopularniejszych lokalach stolicy, nie stronił od alkoholu i kobiet. "Andrzej był przystojnym facetem, lubił zabawę i dziewczyny. No, bawił się życiem", wspominał kolegę Edmund Borowski. Swojego czasu plotkowano o związku Andrzeja Badeńskiego z Anną German. Czołowy sportowiec i popularna piosenkarka - to był bardzo gorący temat do rozmów, ale wszystkie wieści opierały się na skrawkach informacji, niekoniecznie wiarygodnych.

Nie wierzył w te wieści Wojciech Gąssowski, który należał do grona znajomych sportowca, ale z pełnym przekonaniem potwierdzał je z kolei były lekkoatleta Edmund Borowski: "To nie jest żaden wymysł, że byli razem, tylko fakt. Przez pewien czas była jego znajomą. Tak się wtedy mówiło, dzisiaj powiedzielibyśmy . Najpierw ożenił się z Bożeną, telewizyjną tłumaczką języka angielskiego. Potem był związany ze Stenią Kozłowską, a później z Anną German. Jak wracaliśmy z zagranicy, czekały na niego na lotnisku. Nie, że obie naraz. Najpierw jedna, potem druga".

Andrzej Badeński, Monachium, Niemcy, 1972 r.

PAP/Zbigniew Matuszewski

Andrzej Badeński: schyłek kariery

Z czasem nocne życie wciągnęło lekkoatletę na tyle, że traciła na tym jego kariera sportowa. Był 1966 rok, kiedy Badeński zdobył ostatni indywidualny medal na imprezie międzynarodowej. Potem zdarzało mu się wygrać coś w sztafecie i na zawodach halowych, ale fani sportowca czuli, że nie jest to już ten sam "Badena". O przyszłości biegacza zadecydowało jedno niefortunne wydarzenie z udziałem zastępcy naczelnego "Sztandaru Młodych", Andrzeja Bajorka i jego żony.

"Badena" akurat wtedy bawił się na całego w nadwiślańskim lokalu o nazwie Nimfa i kiedy zobaczył siedzącą przy stoliku panią Bajorkową, podszedł do niej chwiejnym już krokiem i poprosił do tańca. W odpowiedzi usłyszał stanowczą odpowiedź oburzonego męża kobiety, który zaczął przeganiać intruza sprzed swojego stolika. Badeński tak łatwo się nie poddawał, zaczęła się kłótnia i doszło nawet do rękoczynu. "Kończąc zaś wywód, po prostu walnął mojego szefa w japę! Ani lekko, ani mocno, ot tak zwyczajnie otwartą dłonią", relacjonował Janusz Atlas, który był wtedy podwładnym Bajorka i świadkiem tej sceny.

Incydent miał dla Badeńskiego bardzo przykre konsekwencje. W sprawę została włączona milicja, a potem także sąd, który uznał go winnego napaści na dziennikarza i skazał na kilka miesięcy więzienia w zawieszeniu. Sportowiec mógł się już wtedy pożegnać ze swoją karierą - usunięto go ostatecznie z klubu, pozbawiono etatu, nałożono na niego wielomiesięczną dyskwalifikację. Badeński został właściwie bez środków do życia.

Nie widząc dla siebie przyszłości w Polsce, podjął decyzję o wyjeździe do RFN-u. W 1974 r. zabiera się z wycieczką na trwające tam mistrzostwa świata, ale nie wraca już do kraju, zaczyna nowe życie na Zachodzie. Znajduje azyl, szuka dla siebie pracy. Z czasem układa sobie życie, odnajduje pasję do nowego zawodu w świecie filmowym. Kończy szkołę filmową i zostaje operatorem dźwięku. "Jestem laureatem dwóch poważnych nagród. Grimm Preise dostałem za reportaż o dwóch niemieckich pilotach. To byli młodzi chłopcy, którzy zapragnęli zostać pilotami phantomów, najnowocześniejszych samolotów szturmowych. Wyjechali do Phoenix w USA, do specjalnej szkoły pilotów. Zapewniam, że to lepszy film niż "Top Gun"", mówił Andrzej Badeński w 1994 r. na łamach "Gazety Wyborczej".

Sportowiec jeszcze dwa razy stawał na ślubnym kobiercu.

Andrzej Badeński: śmierć owiana tajemnicą

O schyłku życia Andrzeja Badeńskiego krążyło wiele plotek - mówiono, że przebywał w zakładzie zamkniętym, że zginął z rąk agentów CIA, a nawet, że zmarł na skutek dekapitacji.

"Plotek są tysiące. Ojciec zmarł na ogólną niewydolność organizmu. Był już po czterech zawałach", mówił syn Badeńskiego, który twierdził, że jego ojciec po rozstaniu z trzecią żoną trafił do domu opieki. "To był taki apartamentowiec z kawalerkami, z lekarzem na każdym piętrze. I pacjenci nie byli tam pozamykani. Trafił tam, gdy zostawiła go trzecia żona". Andrzej Badeński zmarł 28 września 2008 roku.

Warszawa.22.11.2002 r. Andrzej Badeński (po lewej) w czasie spotkania lekkoatletów polskiego Wunderteamu w warszawskim Grand Hotelu

/wk/ PAP-Przemek Wierzchowski
Reklama

Źródła: S. Koper, "Życie towarzyskie elit PRL", 2014 r., przegladsportowy.onet.pl

Reklama
Reklama
Reklama