Reklama

Marzyła o zawodzie aktorki, ale sławę przyniósł jej tytuł najpiękniejszej Polki. Przygoda z modelingiem zaprowadziła ją aż do Kalifornii, gdzie zajęła wysokie 4. miejsce. Podróż zza żelaznej kurtyny w nowy, ekscytujący świat odbyła tylko dlatego, że Alicja Bobrowska wysłała wcześniej telegram do premiera Józefa Cyrankiewicza, obiecując, że wróci do Polski. Jak potoczyło się jej życie?

Reklama

Kim jest Alicja Bobrowska? Ojciec chciał, żeby została lekarzem

Alicja Bobrowska urodziła się 8 stycznia 1936 roku we Włodzimierzu Wołyńskim, na terenie dzisiejszej Ukrainy. W kościelnych księgach w rubryce "przynależność" przy jej nazwisku widniało "Polka — emigrantka", co po latach uznała za prorocze słowa. Swoje dzieciństwo wspomina jako serię przeprowadzek, po wojnie rodzina Bobrowskich zamieszkała w Gdańsku.

Matka Alicji miała uprawnienia pielęgniarskie, córka jednak nie chciała iść w jej ślady. Nie przekonało ją nawet nakłanianie ojca, żeby została lekarzem. Ciągnęło ją w stronę artystycznego zawodu — marzyła o aktorstwie. Po maturze wyprowadziła się do Krakowa i rozpoczęła studia na tamtejszej PWST na Wydziale Lalkarskim.

Była piękną i pewną siebie dziewczyną. Żeby dorobić sobie do stypendium, pracowała jako modelka w krakowskich Domach Towarowych. W maju 1956 roku wzięła udział w wyborach miss, które zorganizowano w ramach studenckich juwenaliów. "Efektownie upięłam sukienkę niczym wyemancypowane kobiety z antycznej sztuki "Lizystrata", przemaszerowałam przez scenę i nieoczekiwanie okrzyknięto mnie Najmilszą Studentką", opowiadała w rozmowie z Dorotą Salus dla weekend.gazeta.pl. Tej modelingowej przygodzie Alicji kibicowali jej rodzice. Rok później mama aktorki w tajemnicy przed nią zgłosiła ją do plebiscytu organizowanego przez "Dziennik Bałtycki". Wkrótce jej córka zdobyła tytuł I Wicemiss Wybrzeża.

Zobacz też: Ich romans w latach 60. był tajemnicą poliszynela. Historia relacji Beaty Tyszkiewicz i Andrzeja Łapickiego

Alicja Bobrowska: wygrała wybory Miss Polonia

W 1957 roku odbyły się pierwsze, powojenne wybory Miss Polonia i tutaj również wpływ rodziców na Alicję Bobrowską miał duże znaczenie. Namówiona przez nich, stawiła się w sierpniu 1957 r. w Stoczni Gdańskiej, poza nią startowało jeszcze 11 kandydatek. Musiały same zadbać o swoje stroje — suknie wieczorowe i kostiumy kąpielowe, wtedy jednoczęściowe. Alicja włożyła białą sukienkę z koronki i szpilki. Pożyczone pantofle były co prawda za duże, ale przykleiła je do stóp kremem do wąsów. Fryzjerka była jedna dla wszystkich dziewczyn, więc pomagały sobie nawzajem. W jury zasiadali m.in. Magdalena Samozwaniec, Kazimierz "Lopek" Krukowski i organizator imprezy, konferansjer Tadeusz Ortym.

"Sądzę, że o moim zwycięstwie zdecydowały luz, sceniczne doświadczenie, które nabyłam podczas studiów, a także wiedza humanistyczna. Dzięki niej pokonałam piękniejsze i zgrabniejsze od siebie rywalki i zdobyłam koronę, która była ciężka, blaszana, na wzór średniowiecznej korony Jadwigi", opowiadała aktorka w wywiadzie dla weekend.gazeta.pl. Nagrodą był rejs "Batorym" do Kopenhagi, dzięki któremu Bobrowska mogła odbyć swoją pierwszą podróż za granicę i zobaczyć, że istnieje inny, wielki świat.

Earl Leaf/Michael Ochs Archives/Getty Images

Alicja Bobrowska: dziewczyna zza kurtyny wyjechała do Kalifornii

Wygrana w konkursie Miss Polonia nie otwierała przed kandydatkami żadnego nowego etapu w życiu zawodowym, więc po tej przygodzie każda z nich wróciła do swoich obowiązków. Dopiero jakiś czas później Alicja Bobrowska miała okazję zebrać kolejne doświadczenia w modelingu i to za oceanem — pojechała na wybory Miss Universe’58, ale organizacja tego wyjazdu nie należała do najprostszych.

"Pani Alicjo, w Ameryce organizowane są wybory Miss Universe, musi pani tam być! Ja wszystko zorganizuję", usłyszała od dziennikarza, który wiosną 1958 r. pojawił się w Krakowie. „Mój wniosek o paszport odrzucono. Plany, by do USA pojechać na tournée z zespołem Wagabunda, również spaliły na panewce. Wpadłam na szalony pomysł, by wysłać telegram do premiera Cyrankiewicza, w którym dam słowo, że dumnie zaprezentuję nasz kraj za granicą i że do Polski wrócę. Kilka dni później odebrałam paszport”, opowiadała w rozmowie z Dorotą Salus.

Przed wyjazdem w Cepelii kupiła krakowski strój i korale. Czerwone buty wypożyczyła z Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. „Moje zdjęcie w stroju krakowskim, w którym wystąpiłam na Miss Universe, znajdowało się później jeszcze przez 10 lat w folderach reklamowych Air France”, wspomina. Na konkursie w Kalifornii weszła do finału i została IV wicemiss, co było wielkim sukcesem. Swoje przemówienie zakończyła słowami: „God bless America and Poland too”, za co dostała wielkie brawa i główną nagrodę w tej kategorii.

W jury konkursu zasiadał sam Marlon Brando, który zwrócił uwagę na piękną Alicję, ale ona tęskniła za narzeczonym i rodzicami. Chciała jak najszybciej być w domu. Wspominała: „Jeszcze przed finałem Miss Universe w Kalifornii codziennie zabierano nas na spotkanie biznesowe, przedstawiono producentom wytwórni filmowych. Niektórzy już przed wyborami proponowali wybranym uczestniczkom kontrakt i współpracę. W Paramount Pictures spotkałam się z Marlonem Brando. Gdy zaprosił mnie na spotkanie w wytwórni, wszyscy wokół powtarzali podekscytowani: „Brando, Brando”. „Wiesz, w jakich filmach grał?” – pytali mnie. A ja szczerze odpowiadałam, że nie mam pojęcia. Mieszkałam po drugiej stronie kurtyny, skąd mogłam wiedzieć? Gdy zaproponował mi udział w filmie, odpowiedziałam, że nie znam angielskiego. „Nie szkodzi. Najpierw zagrasz emigrantkę, a po dwóch miesiącach, jeśli zostaniesz, nauczysz się języka” – przekonywał. Podziękowałam serdecznie i propozycję odrzuciłam. Podobnie, gdy przedstawiciele marki Max Factor zaoferowali mi roczny kontrakt i podróż dookoła świata z promocją ich kosmetyków. Chciałam wracać. W Polsce czekała na mnie rodzina, narzeczony, Stanisław Zaczyk i premier…”, opowiadała Dorocie Salus.

Zanim jednak wróciła do Polski, przez 30 dni musiała "odpracować" udział w wyborach. Pojechała wtedy na tournée wraz z muzykiem Jasiem Wojewódką, w ciągu miesiąca odwiedzili 30 miast. To był dla Alicji Bobrowskiej bardzo intensywny i pracowity czas, ale zakończyła go usatysfakcjonowana, zżyła się wówczas z przedstawicielami kalifornijskiej Polonii, a wiele z tych przyjaźni przetrwało kolejne lata.

Czytaj również: "Kochał syna, ale nie potrafił się nim zająć". Jak wyglądała relacja Zbigniewa Cybulskiego z jego jedynym dzieckiem?

Alicja Bobrowska jako krakowianka na wyborach „Miss Universe'58", fot. Getty Images

Ślub ze Stanisławem Zaczykiem

Po powrocie do kraju przywitano ją chłodno. Krytykowano ją za to, że w Ameryce zadawała się z mieszkającymi tam Polakami, którzy "śmieli porzucić swój kraj". W końcu lat 50. Alicja Bobrowska poślubiła Stanisława Zaczyka. Niedługo potem, w 1959 roku, na świat przyszedł ich jedyny syn Maciej. Rok później małżeństwo przeniosło się do Warszawy, gdzie mąż aktorki dostał angaż w Teatrze Narodowym. Alicja Bobrowska nie zrobiła takiej kariery jak on. Grała okazjonalnie, m.in. w filmie Stanisława Barei „Małżeństwo z rozsądku", w „Paryż-Warszawa bez wizy”. Była też przez pewien czas spikerką w TVP, ale porzuciła to, bo jak przyznała, ta praca za bardzo ją stresowała. Wolała skupić się na macierzyństwie. Dużo swojej energii poświęciła także nadzorowaniu budowy domu.

„Codziennie gotowałam (...) Swym małym autem przewoziłam materiały budowlane, sprowadzałam wanny, szafy z Wyszkowa. W obliczu codziennych zmagań udział w wyborach Miss, prezentacje w pięknych sukniach, koronach były jak sen, który dawno minął. Wybawieniem i rozrywką w tamtym okresie były spotkania z przyjaciółkami - aktorką Lucyną Winnicką, fotografką Zosią Nasierowską, dziennikarką Wiesią Czapińską-Kalenik i autorką Basią Wachowicz, które mieszkały nieopodal. Dziś z tego grona zostałam już tylko ja” (cytuję za gazetaweekend.pl).

Zobacz także: Alina Janowska i Andrzej Borecki: był jej pierwszym mężem, doczekali się dziecka, ale to małżeństwo nie było im pisane

Nowe życie w Ameryce

Wszystko wskazywało na to, że aktorzy stanowią bardzo zgraną parę i szczęśliwą rodzinę. Ale gdy ich syn dorósł, rozstali się. Żadne z nich nigdy nie mówiło o tym publicznie, nie podawali powodów.

W 1981 roku Alicja wyjechała do USA. W Kalifornii znalazła się z jedną małą walizeczką, planowała tylko odwiedzić znajomych, ale w tym samym czasie w Polsce rozpoczął się stan wojenny. "Mój pobyt przedłużał się i postanowiłam zacząć tu życie od nowa. Ale początki były ciężkie. Nim zapuściłam korzenie, zmieniałam mieszkanie 11 razy", opowiadała aktorka.

W międzyczasie zrobiła kurs językowy, potem pielęgniarski. "Wykonywałam dializy pacjentom w zaawansowanym stadium nowotworu nerek. Bardzo wymagająca praca. Przepracowałam w niej 17 lat. Jako wolontariuszka na oddziale intensywnej terapii opiekowałam się dziećmi, które przyjeżdżały z Polski na operacje serca" – mówiła w wywiadzie.

Reklama

Praca z pacjentami przyniosła jej największą życiową satysfakcję. Po latach przyznała, że żałowała, że nie posłuchała swojego ojca, który doradzał jej zawód lekarza. Nieopodal wytwórni Paramount Pictures, w której przed laty spotkała Marlona Brando, kupiła mieszkanie. Po przejściu na emeryturę odnalazła w sobie pasję do tworzenia sztuki trójwymiarowej, malarstwa i rzeźbiarstwa. Prace Alicji Bobrowskiej prezentowane były w galeriach w Kalifornii, Chicago i Nowym Jorku. Była aktorka mieszka w Stanach Zjednoczonych do dziś. Ma 87 lat.

Niemiec/AKPA
Reklama
Reklama
Reklama