Reklama

Odniosła jedną z największych polskich karier. Basia Trzetrzelewska sprzedała miliony płyt. Po dziewięciu latach wróciła porywającym albumem Butterflies. Mieszka pod Londynem ze swoim partnerem, Kevinem Robinsonem, muzykiem Simply Red. Dlaczego artystka śledzi stację kosmiczną i jak zaczęła się jej kariera? Poznaj prywatne życie polskiej gwiazdy.

Reklama

Rozmowa z Basią Trzetrzelewską

„Londyn to idealne miejsce dla mnie, bo uwielbiam to, co tam się dzieje. Że jest tyle sztuki do zobaczenia, tyle teatrów, koncertów. Raj na ziemi”.

Jak wygląda Pani życie w Anglii?

Mieszkam na przedmieściach, tuż na granicy Londynu. Kto przyjeżdża do mnie, twierdzi, że przyjechał na wieś. Bo jest bardzo zielono.

Ptaki śpiewają?

Do tego stopnia, że ja czasami muszę przestać. Mam studio na strychu, nawet przez zamknięte okna je słyszę. Uwielbiam ptaki. Mam ogromny karmnik w ogródku, żeby je przyciągać. I oglądam przez lornetkę.

Wróble?

Wróble, sójki, sroki, gołębie – cukrówki, sierpówki. Kosy. Fantastyczny widok. Siedzę w kuchni lub pokoju i śledzę przez lornetkę. Dlatego przyjeżdżam do Anglii i tylko tam mogę pracować, bo jest cisza i spokój. Moje życie towarzyskie w Anglii jest umiarkowane. Tam nikt nie wpadnie nie zapowiedziany do domu. Trzeba umawiać się na telefon. Londyn to idealne miejsce dla mnie, bo uwielbiam to, co tam się dzieje. Że jest tyle sztuki do zobaczenia, tyle teatrów, koncertów. Raj na ziemi.

Podobno szyje Pani sukienki?

Kiedyś, jak miałam czas. Mam kilka zawodów, które mogłabym uprawiać. Ogrodnictwo, kucharstwo. Mogłabym być dobrą krawcową, bo lubię szyć. Ale mam coraz mniej czasu. W ogóle nie mam. Gdybym miała wybrać zawód, który naprawdę byłby moja pasją, to zostałabym architektem. Mam niesamowitą miłość dla budynków. Potrafię zjechać z drogi, żeby się przyjrzeć. Zjechałam kiedyś z A2, żeby zobaczyć muzeum w Wolfsburgu, które zaprojektowała Zaha Hadid , jedna z rewolucyjnych architektek. Stąd moje zamiłowanie do restaurowania domów.

W Jaworznie, gdzie żyje Pani rodzina, postawiła Pani pałac?

Dużo do tego brakuje. Ale zawsze kombinuję, żeby coś w domu upiększyć. Mam pasję do odnawiania starych mebli. Ktoś wyrzuci, ja biorę. Mam w domu tak pozyskany stary kredens, ogromną komodę. Lubię mieszankę starego i nowego. W domu mam bardzo tradycyjne obrazy, ale też nowoczesne meble.

Studiowała Pani fizykę. Jeszcze jedna pasja?

Nie dostałam się na matematykę na Uniwersytet Jagielloński. Moi rodzice byli rzemieślnikami i miałam mało punktów za pochodzenie. Tych, co się nie dostali, przesunęli na fizykę. Niestety, nie fascynowało mnie to i szybko zrezygnowałam. Tym bardziej, że skontaktował się ze mną manager Alibabek i wciągnął do zespołu.

Śpiewające fizyczka?

Gdy miałam 15 lat, jaworznicki zespół, który nazywał się Astry, poprosił mnie, żeby zaśpiewać z nimi piosenki. Okazało się, że dwie autorskie piosenki pianisty były o wojnie. I taka dziewczynka, która wyszła i śpiewała bardzo poważną tematykę, zapadła jurorom w pamięć. Jednym z nich był manager Alibabek. Gdy miałam 17 lat po raz pierwszy próbował zwabić mnie do zespołu, ale moi rodzice absolutnie odmówili. Musiałam zdać maturę. Gdy byłam na studiach na pierwszym roku, znalazł mnie i tak się zaczęła era muzyki w moim życiu.

Mama Basi Trzetrzelewskiej

Artystka była bardzo związana ze swoją matką. Gdy ta umarła w 2000 roku, Basia na kilka lat przestała śpiewać. Tak bardzo przeżywała stratę. Mama czasem śni się wokalistce. Przychodzi do niej i wydaje się wciąż żywa.

Wspomina Pani swoją mamę?

W moim studiu na strychu, gdzie nagrywam, mam jej zdjęcie. Jest na nim bardzo roześmiana. Siedzi na fotelu w moim domu w Anglii. Myślę ciągle o niej, bo ciągle na nią patrzę. W domu wiszą jej zdjęcia i obrazy.

Czyli ona pierwsza słyszy pani piosenki?

Nigdy o tym nie pomyślałam, ale to prawda. Ona jest pierwsza. Czuwa nade mną. Czasem, jak mi się nie chce, jestem rozleniwiona i odkładam coś na później, czuję presję, jakby ona do mnie mówiła: „Nie zalegaj z pracą”. Ona była bardzo motywująca. Kiedyś bardzo dawno temu prowadziłam Fryderyki. A właśnie minęły dwa lata od nagrania mojej ostatniej płyty, mama powiedziała: „Wolałabym, żeby ludzie cię znali ze śpiewania, a nie z zapowiedzi!”.

Basia Trzetrzelewska i kosmos

Co artystka robi nocami, gdy na niebie widać gwiazdy? Nie zgadniecie!

Basia Trzetrzelewska: Ciągnie mnie kosmos. Zaczęło się od filmu „Grawitacja”. Interesuję się stacją kosmiczną, która krąży po orbicie. Mam na telefonie apkę, która mówi mi, kiedy stacja będzie przelatywała nad moją głową. Czasami wychodzę o tej godzinie do ogrodu i macham. Czy jestem w Polsce, czy w Londynie.

Reklama

Natasza Młudzik/East News
arch. pryw.
Reklama
Reklama
Reklama