Największy birbant polskiej sceny odmieniony. Czesław Mozil wziął ślub! Z żoną, Dorotą, opowiadają o niezwykłych początkach ich związku! Poznali się w Szprotawie. Czesław grał tam koncert w klubie muzycznym, a ona przed sesją w Maroku musiała zrobić przymiarki ubrań. Poprosił, by została na koncercie. Muzyk przez przez dłuższy czas nie pozwalał sobie myśleć o Dorocie w kategorii innej niż przyjaciółka, partnerka biznesowa. Ale cztery lata temu, po drugiej wycieczce do Europy, coś zaczęło się dziać! Jak odnajdują się w nowych rolach?
Jak się żyje z narcyzem?
Dorota: Przyzwoicie. Nie mam poczucia, że Czesław jest większym narcyzem niż większość narcyzów, jakich znam.
Czesław: Łudzę się, że zostawiam narcyza na scenie. Ale nie zawsze to się udaje. Nigdy nie mieszkałem z kobietą. Nie dzieliłem przestrzeni intymnej. Mam 39 lat i muszę sobie przypominać, że nie jestem zawsze najważniejszy.
Nie masz ochoty czasem uciec?
Czesław: Żyję dużo poza domem. Czasem cieszę się na koncert, ale nie chcę opuszczać Doroty. A czasami Dorota mówi: „Dobrze nam zrobi, jak wyjeżdżasz na cztery dni”.
Dorota: Jestem introwertyczką. Od czasu do czasu potrzebuję być sama.
(...)
Małżeństwo zmienia?
Dorota: Na pewno. Jak się żyje tak blisko z drugą osobą, to siłą rzeczy zachodzą w nas zmiany.
Czesław: Cieszę się, że mamy prawa wobec siebie. Uznawane w szpitalu.
Dorota: Nasza rozmowa o ślubie zaczęła się od tego, że byłam w szpitalu. Po operacji Czesław ponad dobę nie wiedział, co się ze mną dzieje. Bo był „obcy”.
Czesław: Wcześniej nie chcieliśmy ślubu.
Dorota: Nie mieliśmy potrzeby podpisywania papierka. Ale po mojej operacji postanowiliśmy się pobrać. Skoro i tak planujemy żyć do końca razem. Nie było romantycznych deklaracji przy świetle księżyca: „Kocham cię. Wyjdź za mnie”. Tylko racjonalne podejście.
Kupiłeś pierścionek?
Czesław: Nie było oświadczyn. Dogadaliśmy się: „To może byśmy się pobrali?”.
Dorota: „OK. To sprawdź, kiedy terminy”. U nas wszystko jest proste. Komunikujemy się. Czy jesteśmy partnerami biznesowymi, przyjaciółmi czy kochankami, cały fundament naszej relacji opiera się o komunikację.
Różnice przyciągają?
Czesław: Tak. Nie rozumiem, gdy ludzie mówią, że mają problem, bo partnerka za długo śpi. Ja wstaję wcześnie, Dorota lubi się wyspać. Ale nie mamy z tym problemu.
Dorota: Wszyscy pytają: „Jak ci się żyje z takim nadaktywnym emocjonalnie człowiekiem?”. Paradoks polega na tym, że im bardziej on się nakręca, tym bardziej ja się wyciszam. Lubię to.
Co dalej? Jakie plany życiowe?
Czesław: Chcielibyśmy rozszerzyć rodzinę. Ale jak Bóg da.
Wyobrażasz sobie siebie jako odpowiedzialnego ojca?
Czesław: Tak. Czuję, że dojrzałem.
Wiesz, że będziesz sprzątała po nim i po dziecku?
Dorota: Wiem, nie przeszkadza mi to. Jedyne zmartwienie, jakie mamy, rozmawiając o przyszłości – jak długo uda nam się być razem. Od momentu zachorowania mojego ojca do śmierci minęły tylko trzy miesiące. Więc nic nie jest na zawsze. To jedyne zmartwienie.