Od kilku lat kobiety na całym świecie szaleją za pielęgnacją koreańską. O jej zasadach można się rozwodzić bardzo długo, jednak kluczem do idealnej skóry jest nawilżenie. W drogeriach możemy dostać przeróżne sera, kremy, a także maski w płachcie. Te ostatnie mimo, że są zbawieniem dla skóry, niekoniecznie mają dobry wpływ na środowisko. Jak się okazuje zużyte maski masowo trafiają do mórz i oceanów. Czy z tego powodu zostaną wycofane ze sprzedaży?
Jak maski w płachcie szkodzą środowisku?
Bez wątpienia maski w płachcie są bardzo wygodne, nie trzeba ich zmywać, a przy okazji można je kupić w bardzo atrakcyjnych cenach. Niestety większość z nas nie zdaje sobie sprawy, jak ogromne zagrożenie może nieść ten produkt. Materiał nasączony esencją, która ma przynieść ukojenie cerze, nie zawsze jest wykonane z bawełny, może zawierać również szkodliwy plastik pełen chemicznych związków. Kupując maski czytamy skład, jednak nie wiem, czy są to produkt w pełni biodegradowalne. Póki co w USA trwają dyskusje, aby każda marka kosmetyczna podawała takie informacje, jak dokładnie obchodzić się z zużytą płachtą.
Marki kosmetyczne chcą być bardziej eko!
Wiele firm kosmetycznych zdecydowało się na zmiany. The Body Shop w swojej ofercie ma słynną maskę Drops of Youth, która jest 100% wegańska i biodegradowalna. Wiele marek decyduje się na nowość – a mianowicie suche maski, które można stosować są kilkukrotnie.
Aby żyć w zgodzie ze środowiskiem, warto już od dziś zmienić swoje przyzwyczajenia. Na rynku jest mnóstwo zamienników masek, na przykład w słoiku. Maseczki w formie kremu wcale nie są mniej wygodne od tych w płachcie. Już teraz w drogeriach można zakupić produkty, których nie trzeba zmywać z twarzy, wystarczy poczekać do wchłonięcia esencji – taki kosmetyk świetnie sprawdzi się szczególnie u posiadaczek skóry suchej.

