Haute Couture od zawsze opierało się na talencie mężczyzn dyktujących kobietom, jak powinny wyglądać. Teraz po raz pierwszy modę definiują kobiety.
Kobiety przejmują stery w świecie mody!
W czasie paryskiego couture zdałam sobie sprawę, że po raz pierwszy w historii u steru trzech prestiżowych francuskich domów mody stanęły kobiety. W Chanel Virginie Viard objęła schedę po zmarłym w lutym tego roku Karlu Lagerfeldzie. W lipcu zaprezentowała pierwszą samodzielnie przygotowaną kolekcję haute couture. W Diorze i Givenchy w 70-letniej historii tych marek kobiety nigdy wcześniej nie piastowały stanowiska dyrektora artystycznego. Dwa lata temu Clare Waight Keller, Brytyjka, zastąpiła Riccardo Tisciego w Givenchy. Włoszka Maria Grazia Chiuri została zatrudniona przez Diora trzy lata temu i od razu zaczęła rewolucję. Napis na jej pierwszym T-shircie głosił: „Wszyscy powinniśmy być feministkami”. W tym roku otrzymała z rąk francuskiej minister do spraw równouprawnienia płci, Marlène Schiappy, Order Legii Honorowej. W jej przemówieniu padły słowa pochwały za to, że „przerobiła Diora na markę feministyczną”.
Kilka godzin wcześniej pod tym samym adresem na Avenue Montaigne Maria Chiuri zaprezentowała swoją szóstą kolekcję haute couture dla Diora. Pokazowi towarzyszyła instalacja feminizującej artystki Penny Slinger, która przekształciła siedzibę marki w mroczny las zamieszkany przez namalowane i wyrzeźbione boginie trzech żywiołów: ognia, wody i powietrza. Schody na głównej klatce oplatało ogromne drzewo. Pokaz w mrocznej scenografii otworzyła biała sukienka z pytaniem: „Czy ubrania są nowoczesne?”. Jeśli ja bym miała odpowiedzieć na to pytanie, to kolekcja pełna sukienek „dla księżniczek”, z podkreślonymi taliami i uformowanymi biodrami, wydała mi się wręcz uwięziona w wieku XIX.
Prezentacja pierwszej kolekcji haute couture, zaprojektowanej przez dyrektor artystyczną Chanel Virginie Viard, odbyła się w scenografii inspirowanej biblioteką Coco Chanel.

Natomiast dawna współpracownica Karla Lagerfelda, której powierzono prowadzenie Chanel, w debiutanckim solowym pokazie haute couture popchnęła markę w nową erę. Virginie Viard zaprezentowała kolekcję zdominowaną przez spodnie: z tweedu, jedwabnej satyny czy plisowane palazzo. Noszone głównie z płaskimi mokasynami stały się główną propozycją również na wieczór. Nawet „panna młoda” miała na sobie biały piżamowy garnitur i jedwabne kimono. Była to subtelna, ale widoczna zmiana kursu domu mody Chanel. Podkreślona awangardową muzyką – tym razem do soundtracku pokazu wybrano nagrania Les Rita Mitsouko czy Davida Bowiego, a nie muzykę klasyczną, w jakiej gustował Lagerfeld. Choć cały pokaz, a szczególnie scenografia i przekształcenie Grand Palais w interpretację biblioteki, która wyściełała ściany w paryskim mieszkaniu Mademoiselle Chanel przy rue Cambon 31, było hołdem oddanym założycielce marki i Karlowi Lagerfeldowi. Na półkach wybudowanej biblioteki: Shakespeare, Racine, Molière, Rousseau, Voltaire, Pascal, Stendhal, Flaubert i Proust, książki autorów, które znajdziemy na półkach w zachowanym mieszkaniu Coco. Lagerfeld też był miłośnikiem książek, w domowej bibliotece i studio na tyłach jego księgarni 7L zebrał ponad 300 tysięcy wolumenów.
Kolekcją „Noblesse Radicale” Clare Keller podbiła moje serce. Ubrania były świetne, a pokaz miał energię, której brakowało na haute couture
Również Clare Waight Keller, projektantka Givenchy, z jednej strony czerpała z artystycznej spuścizny Huberta de Givenchy, a z drugiej wprowadzała do couture anarchię. Poszarpane pióra i malownicze frędzle, niewykończone doły tweedowych spódnic, wiszące ramiączka i troczki z różowej tafty i zielonego żakardu, a do tego fryzury o punkowym rodowodzie. Kolekcją Noblesse Radicale Clare Keller podbiła moje serce. Ubrania były świetne, a pokaz miał energię, której brakowało na haute couture, gdzie dostojne kolekcje były regułą.
Suknia, która Tańczy
Projektantka z Danii, Iris van Herpen, od początku kariery podąża własną ścieżką. Łączy tradycyjną pracę ręczną z technologią. Uniwersalne tematy kolekcji: natura, ciało, siła wykonuje z klasycznych tkanin (satyny, organzy, bawełny czy tiulu), ale przetwarza je za pomocą nowoczesnych technik. Laserowe cięcie i druk, komputerowe tworzenie mobilnych elementów, drukarki 3D i nie wiadomo co jeszcze, bo powstają ubrania tak zaskakujące, że trudno zrozumieć… na co się patrzy. W tym sezonie projektantka współpracowała z amerykańskim rzeźbiarzem kinetycznym, Anthonym Howe, którego prace napędzane są wiatrem. Punktem wyjścia była jego sferyczna rzeźba Omniverse, a tematem przewodnim natura. Suknie falowały wokół ciał modelek niczym fale dźwiękowe. Projektowanie Iris van Herpen oparte jest na matematycznych formułach i naukowej precyzji, ale ubrania, które powstają, wydają się efektem działania magii.
Pokazowi Iris van Herpen towarzyszyła rzeźba sferyczna „Omniverse”, najnowsze dzieło Anthony’ego Howe’a.

Nie zaserwuję homara…
…zapowiedział Daniel Roseberry, 33-letni nieznany wcześniej Amerykanin z Teksasu, kiedy stanął na czele domu mody Schiaparelli. Spuścizna Elsy Schiaparelli, projektantki zapamiętanej z projektów stworzonych z surrealistami, na przykład kapelusza w kształcie homara oraz upodobania do fuksjowego różu, przytłaczała projektantów, którzy próbowali reaktywować markę. Marco Zanini, pierwszy dyrektor kreatywny odrodzonego domu, przetrwał nieco ponad rok, a jego następca, Bertrand Guyon – cztery lata. Dla Amerykanina pokaz dla Schiaparelli był pierwszą samodzielnie zaprojektowaną kolekcją, ale mimo zrobił to... w zaledwie dwa miesiące. Przygotował pokaz w trzech częściach: dzień, noc i sen. Bardzo spodobały mi się czarne i białe dość dopasowane smokingi. Na wybiegu wokół modelek unosiły się jak cumulusy ogromne chmury różowej i białej tafty, te spektakularne suknie, mimo że imponujące, pozostawiły widownię w pewnym niedosycie. Przyznam, że i ja miałam apetyt na więcej, spodziewając się kolekcji na poziomie tych, które prezentuje genialny Thom Browne, poprzedni pracodawca projektanta.
Gaultier zaprasza
Jedną z rzeczy, które kocham u Jean Paul Gaultier, jest umiejętność robienia show. Już od progu serwowany jest szampan, a w tym sezonie także lody. Na krzesłach czekały na nas też wachlarze z logo projektanta. Za kulisami Gaultier opowiedział, że skomponował kolekcję wokół idei bluzy, wywijając ją na wiele sposobów – od pikowanej satynowej parki z nadrukiem z futra lisa do przezroczystego tipi, które okazało się suknią ślubną. W projektach użył odcisków futer zamiast prawdziwego futra. Ogłosił: „Nadszedł czas, aby zatrzymać masakrę i zaostrzyć przepisy…”. Projektant często sięga do swoich archiwów, które ma na miejscu, bo pokaz odbywa się w jego atelier. „Skóra lamparta” zrobiona z cekinów została wyhaftowana z tkaniny pokazanej mniej więcej 10 lat temu. Ścieżka dźwiękowa to też kopanie w archiwach, pełno w niej hitów lat 80., jak Push It Salt-N-Pepa. Gaultier jest teraz jedynym francuskim projektantem swojego pokolenia, który wciąż stoi na czele własnej marki i najwyraźniej wciąż się świetnie bawi. Można tylko spekulować, co przyniesie styczeń, kiedy dom mody Gaultier będzie obchodził 50-lecie. Będzie to na pewno wspaniała impreza z której z przyjemnością zdam wam relację.
Pokazy Gaultier mają rozmach z lat 80. i przy hitach z tamtych lat maszerują modelki.

Tekst Agnieszki Ścibior znajdziecie w nowym wydaniu magazynu VIVA! MODA! Już w sprzedaży!

