WYWIADY VIVY!

Beata Tadla: „Jasiek musi przewartościować cały swój dotychczasowy świat i zdefiniować go na nowo”

„Jasiek mnie teraz non stop testuje”

Krystyna Pytlakowska 17 maja 2020 06:22

W ramach cyklu Archiwum VIVY!: wywiady przypominamy rozmowę Krystyny Pytlakowskiej z Beatą Tadlą i jej synem Jankiem. Wywiad ukazał się w styczniu 2015 roku w magazynie VIVA!.

Magazyn VIVA! Beata Tadla z synem wywiad

Już nie szykuje dla niej laurek z okazji Dnia Matki. Częściej niż dobre słowo Beata słyszy pretensje. Ale obiecał, że kiedy się zakocha, to na pewno jej powie. O relacji z synem nastolatkiem, matczynym autorytecie, „testowaniu” i męskiej solidarności Beata Tadla i 14-letni Jasiek rozmawiają z Krystyną Pytlakowską. Czasem iskrzy!

Rozmawiamy wieczorem, po sesji fotograficznej. Jasiek pada z nóg i stwierdza, że nie chciałby być ani fotografem, ani dziennikarzem. Ale zgodził się na udział w tym wywiadzie, więc dotrzyma słowa, nie jest już dzieckiem, ma prawie 14 lat. Beata patrzy na niego, starając się ukryć dumę, ale nie za bardzo jej to wychodzi. Choćby nie wiadomo co się działo, choćby nie wiem jak się posprzeczali, on zawsze będzie fantastycznym chłopcem, a ona fantastyczną mamą.

Jasiek zaczyna dojrzewać. To nie jest łatwe dla Was obojga?

Beata: Normalny nastolatek. Już nie szykuje laurek z okazji Dnia Matki, częściej niż dobre słowo słyszy się pretensje, ale ten czas ma swoje prawa, trzeba zacisnąć zęby, wspierać, być konsekwentną i czekać, aż minie. Jasiek musi przewartościować cały swój dotychczasowy świat i zdefiniować go na nowo. Mama już nie jest najważniejsza i najmądrzejsza.

Jasiek: Jesteś mądra i ważna, ale nie najważniejsza.

Beata: Ty też nie jesteś pępkiem świata, nikt nie jest.

Ale dla siebie jesteście najważniejsi?

Beata i Jaś: Absolutnie tak.

 Słyszałam, jak syn Cię zapytał, czy wiesz, co to „Poskromienie złośnicy”. Jakbyś nie skojarzyła, że to tytuł sztuki Szekspira, to?

Jasiek: To by było kiepsko.

Beata: Szekspir to klasyka, to trzeba wiedzieć. Jasiek mnie teraz non stop testuje. Ale nawet jeśli nie wiem, ilu mieszkańców ma Sulawesi, to nie mam problemu, żeby przyznać się do niewiedzy czy że nie mam racji. 

Jasiek: Mama ma ogromną wiedzę i bardzo w niej to cenię. Ale do winy nie lubi się przyznawać, prawda Jarek? (zwraca się do Jarosława Kreta, który siedzi z nami przy stole, ale nie wtrąca się do rozmowy, kiwa tylko potakująco głową).

Beata: No, bez przesady! Czym innym jest wina, a czym innym niewiedza. Nie przekomarzaj się ze mną.

Czy oni we dwóch tworzą przeciwko Tobie koalicję.

Beata: W koalicji jesteśmy wszyscy. U nich to raczej męska solidarność. Uwielbiają przyłapać mnie na jakimś błędzie. A te zdarzają się, gdy jestem zajęta albo zmęczona. 

Jasiek: Ty jesteś cały czas zajęta! 

Beata: Taką mam pracę. Dziennikarzem jest się 24 godziny na dobę

Jasiek: Ale jak nie jesteś w telewizji, to gnasz na nagrania albo poświęcasz czas na różne fundacje. Albo piszesz artykuły. Lub bajkę, jak ostatnio.

Beata: Jutro właśnie jest spotkanie z czytelnikami „Bajek pełnych miłości”. Oj, oj, bo zaraz usłyszę, że jestem matką nieobecną!

Jasiek: Nie czuję się zaniedbany. 

Beata: Jest w okresie, kiedy już nie zauważa, że wstaję codziennie o świcie, by zjeść z nim śniadanie, podwieźć na przystanek. Spacery, kino, wyjazdy nie będą zapamiętane tak jak to, że zabroniłam mu wyjść ze znajomymi, bo miał szkolne zaległości.  

 Ale chyba dobrze mieć znaną matkę?

Jasiek: Całkiem w porządku, chociaż nie widzę w tym dla siebie gigantycznych pozytywów. Ludzie mnie nie rozpoznają na ulicy ani dziewczyny nie rzucają mi się na szyję. 

Beata Tadla z synem Jaśkiem, Viva! 2015
Fot. KRZYSZTOF OPALIŃSKI

  Jasiu, często dzwonisz do mamy w ciągu dnia?

Jasiek: Jak jestem poza Warszawą, to kilka razy dziennie. Ale gdy jestem na miejscu, nie dzwonię często.

Beata: Mocno sobie ufamy. A ja nie jestem mamą kontrolującą zeszyty, dociekającą minuta po minucie, co robił i z kim był. Sam o wszystkim, lub prawie wszystkim, opowiada. Nastolatek ma już swoje życie. Nie zawsze kompatybilne z moim, to oczywiste. Nie wychowuję go na mojego klona. Ani też na kogoś, kim ja pragnęłam być, ale mi się nie udało. Jestem spełniona zawodowo. Życiowo też. Zawsze go przekonywałam do samodzielnych decyzji. I do tego, że trzeba się starać, że bez pracy nie ma kołaczy. Szanuję twoją odrębność, chociaż to nie jest łatwe. Kiedy rozmawiamy o świecie, którego Jasiek jest bardzo ciekawy, zawsze staram się tłumaczyć, że istnieje mnóstwo prawd o życiu, a moja prawda nie jest jedyna.

Jasiek: Słucham tych twoich lekcji, choć czasem przynudzasz. Gdy na przykład powtarzasz mi ciągle, żebym schował swoje rzeczy do szafy.

Beata: Po prostu odkładaj rzeczy na swoje miejsce. Naucz się tego, choćby dla świętego spokoju.

Jasiek: A może ty dla świętego spokoju przestań zwracać na to uwagę.

Beata: Nie mogę. Moja rola to też uświadomienie ci, że wchodzisz w świat dorosłych, kiedy inni będą oceniać cię także przez pryzmat tego, jak wygląda twoje otoczenie.

Jasiek: Oj, przestań, mam za sobą męczący weekend.

Beata: Mówiłam, żebyś poszedł wcześniej spać, ale oczywiście jest milion wymówek (podchodzi kelner, który wnosi na stół kolację).

 Jasiek, lubisz jeść?

Jasiek: Uwielbiam.

Beata: Lubi próbować nowych potraw. Sam potrafi też wiele przyrządzić. Ja też ostatnio odnalazłam się w kuchni. Przygotowywanie jedzenia stało się dla mnie sposobem na relaks… Jasiu, odłóż telefon i udawaj przez chwilę, że go nie ma.

 O to najczęściej się kłócicie? O telefon?

Beata: Wie, że nie toleruję tego przy stole i gdy robimy coś razem. Dogadaliśmy się. 

 Jasiu, a ile godzin przesiadujesz w Internecie?

Beata: Dwadzieścia cztery na dobę.

Jasiek: Teraz to ty przesadzasz! Jestem podłączony do Facebooka, bo lubię mieć kontakt ze znajomymi. Telefon służy mi do tego, a nie do gier. Internet jest potrzebny do zdobywania wiedzy, dorośli podejrzewają nas o nie wiadomo co. A w nocy to ja śpię.

 Jak nie posprzątasz w pokoju, to mama zabiera Ci telefon?

Jasiek: Nie.

Beata: A ostatnio co było, kiedy przyłapałam cię na wyrzucaniu jedzenia? 

Jasiek: No, zabrałaś mi telefon.

Beata: Nie będzie mojej zgody na marnowanie jedzenia! Jeśli nie zjesz kanapki, oddaj ją komuś głodnemu. Generalnie w naszym domu nie ma systemu nagród i kar, jest dialog. 

 Okłamałeś kiedyś mamę?

Jasiek: Mówiąc szczerze, to jeden raz, ale i tak wyszło to na jaw.

Beata: Tu nawet nie chodziło o kłamstwo, tylko o zatajenie prawdy. Bardzo się zdenerwowałam, a jemu było potwornie wstyd.

Jasiek: A ty ciągle mi to wypominasz, i różne inne rzeczy. Wiesz, jakie to jest denerwujące?

Beata: Wypominam? Na przykład co?

Jasiek: Na przykład to, że byłem na fajnych wakacjach, więc powinienem to doceniać i lepiej się uczyć albo pomagać w domu.

Beata: Sam powinieneś tego od siebie wymagać. Nie domagam się wdzięczności, tylko zrozumienia, że skoro robię wszystko, by twoje marzenia się spełniały, to próbuj pokazać, że ty też robisz wszystko, by na to zasłużyć. 

Jasiek: Doceniam to, naprawdę. 

Beata: Dostęp do podróży to zdobywanie wiedzy o świecie, doświadczeń. Poza tym jesteś otoczony miłością, masz nasze wsparcie, taty, całej rodziny i przyjaciół domu. Staramy się, byś rozumiał, że lepiej być, niż mieć. Bardzo mi też zależy, by Jasiek pojął, że dzięki pracy można wiele osiągnąć. Z ludźmi z mojego pokolenia często wspominamy, że gdy zaczynaliśmy pracować, a w moim przypadku to był rok 1991, nigdy nie pytaliśmy, ile będziemy zarabiać. Interesowała nas sama praca. Teraz jest inaczej.

Beata Tadla z synem Jaśkiem, Viva! 2015
Fot. KRZYSZTOF OPALIŃSKI

 Jasiek, idąc do pracy, zapytałbyś od razu o pieniądze?

Jasiek: Myślę, że pieniądze są dość ważne, bo w przyszłości chciałbym wyjechać. A do tego potrzeba środków. Chyba jednak więc spytałbym, ile będę zarabiał.

Beata: Świat dzisiaj się skurczył, kiedy kończyłam liceum, nawet do głowy mi nie przyszło, że można studiować w innym kraju. 

Jasiek: W Korei Północnej nie mógłbym żyć.

Beata: No właśnie, mówię o tym, że masz wybór. My dojrzewaliśmy w kraju opresyjnym, z zamkniętymi granicami. Wiedza o kolorowym życiu nastolatków na Zachodzie docierała dzięki filmom. 

Jasiek: I dlatego cię podziwiam, że wyszłaś na ludzi. Ale mi chodzi o to, że wszyscy dorośli myślą, że tylko nauka się liczy i dobre oceny.

A co jeszcze się liczy?

Jasiek: Zaplanowanie sobie takiego życia, żeby było w nim fajnie. Ja staram się żyć chwilą, a co będę robił, jeszcze nie wiem. Nie od razu muszę być Donaldem Trumpem. Mam na razie skromniejsze marzenia.  

Beata: Na razie! Kiedyś Jasiek mi zaimponował, opowiadając, że niektóre dziewczyny z jego pokolenia chcą być jak Paris Hilton. Powiedział: „A ja wolałbym być panem Hiltonem, czyli kimś, kto zapracował na swój majątek”. Pomyślałam wtedy, że jest bardzo ambitny.

Jasiek: Nie mogę sobie na razie wyobrazić, jak mam spędzić następną dekadę. Teraz nie potrafię niczym się zająć na dłuższą metę. A mama namawia mnie, żeby dążyć do swoich marzeń za wszelką cenę.

Beata: Bo ja za wszelką cenę dążyłam do ich realizacji. Kiedyś napisała do mnie dziewczyna: „Odkryłam w sobie powołanie, chciałabym, jak pani, czytać z promptera”. Odpowiedziałam jej, że moja praca nie polega na czytaniu z promptera, bo to nie jest magiczna skrzynka, tylko narzędzie, jak kartka i długopis. I żeby znaleźć się w tym miejscu, gdzie ja jestem, musiałam przez ponad 20 lat na to pracować. 

Beata Tadla z synem Jaśkiem, Viva! 2015
Fot. KRZYSZTOF OPALIŃSKI

Jasiek: Tak, tak, ja to wszystko wiem i dlatego teraz chciałbym zostać przewodnikiem wycieczek po Warszawie. Chcę zarobić na to, żeby się stąd wyrwać i móc poradzić sobie za granicą. A słyszałem, że na kurs przewodnika można się zapisać przed 18. rokiem życia. 

 Pewnego dnia Jasiek powie Ci, że zaczyna kurs, bo się właśnie zapisał, tak jak zrobił ze szkołą, którą sobie sam wybrał.

Beata: Wielki szacunek, ja zrobiłam tak samo, kiedy mając 16 lat, zaczęłam pracować. Godziłam obowiązki szkolne z pracą.

Jasiek: No widzisz, tylko że ty żyłaś w innych warunkach. Warszawa była dla ciebie wielkim światem, wiedziałaś, że jak wyjedziesz do stolicy, to będziesz miała możliwość studiowania. I dlatego ja chcę wyjechać z Polski do większego kraju, gdzie będę mógł się rozwijać.

Beata: A tobie co się w Polsce nie podoba?

Jasiek: Nie ma tu Uniwersytetu Harvarda.

 Nie chcesz zostać, jak mama, dziennikarzem?

Jasiek: Mnie to nie kręci. Ewentualnie chciałbym być reporterem, wyjeżdżać, przeprowadzać wywiady z ludźmi z innych krajów, siedzieć na walizkach. 

Beata: Nie musisz pytać mnie o zdanie, jak będziesz dorosły. Najwyżej o radę. Poza tym wiesz, że ja nie drżę ze strachu o ciebie. Gdybym miała ciągle bać się o Jaśka, tobym sobie zatruła życie.

 A Ty się boisz o mamę?

Jasiek: No pewnie, szczególnie gdy miała gdzieś jechać, a nie odbiera ode mnie telefonów. 

Beata: Zawsze oddzwaniam, a nie odbieram tylko wtedy, gdy naprawdę nie mogę. Na wyjazdach służbowych praca wygląda inaczej niż w redakcji. Nie jestem mamą stacjonarną.

Jasiek: Bardzo jestem zadowolony z mamy, którą mam, nie chciałbym, żebyś biegała po domu w fartuszku i cały czas coś pichciła.  

 A co chciałbyś w mamie zmienić.

Jasiek: Na pewno chciałbym, żeby pozostała taka otwarta, jak jest, i ufała mi, że nie biorę narkotyków, nie palę, nie piję. Mama naprawdę jest bardzo kochana, tylko nie lubię, jak wchodzi bez pukania do mojego pokoju.

Beata: Ja bym chciała tylko przetrzymać to twoje dojrzewanie, podobno około 20. roku życia jest już lepiej. Cieszę się, że w szkole słyszę dobre słowa o Jaśku, to dla każdej mamy bardzo cenne. 

Jesteś kujonem?

Jasiek: Skąd, moje oceny są średnie.

Beata: Nie musi być kujonem i prymusem. Ma mocno ugruntowaną bazę własnych poglądów. Akceptuje ludzi i to jest w nim piękne. Szacunek do innych to podstawa naszego domu. Oboje nie zauważamy ani koloru skóry, ani płci, ani orientacji seksualnej. Widzimy człowieka. Chyba jego pokolenie jest tolerancyjne.

Jasiek: Tu się nie zgodzę. Moje pokolenie wcale nie jest tolerancyjne. Przynajmniej niecałe, bo znam takie osoby, które pochodzą z dobrych domów, ale imponuje im chuligaństwo, fascynuje je zło. Ja nie chciałbym taki być.

Beata: Oboje też jesteśmy pacyfistami. Nie wyobrażam sobie siebie strzelającej do drugiego człowieka, nawet jeśli są to tylko kulki z farbą.  

Jasiek: I oboje nie mamy w sobie instynktu stadnego. Jesteśmy poza nurtem, ja nie znoszę na przykład uwielbienia dla piłki nożnej. Mecze mnie w ogóle nie interesują. 

Beata: Mnie też piłka nie interesuje, natomiast łączy nas jeszcze coś innego – umiłowanie wolności. W każdym znaczeniu. Wolność to dla nas brak zgody na wpisanie w ramy, schematy, poddawanie się masowym gustom. Przekonuję Jaśka, że życie trzeba przeżyć po swojemu, a nie tak, jak chcieliby je widzieć inni. Jeśli nikogo nie krzywdzisz, nikomu nic do tego, jak żyjesz. 

Jasiek: Albo jak wyglądasz. Nie chciałbym zostać zaatakowany w tramwaju przez kogoś, kto uzna, że wyglądam inaczej niż on, bo moja fryzura mu się nie podoba.

A Ty nie masz ochoty obciąć włosów?

Jasiek: Mam, tylko nie wiem jeszcze, kiedy to zrobię. Gardzę każdym przejawem nietolerancji. Nie znoszę rasizmu, ksenofobii, homofobii.

 O tym właśnie rozmawiasz z mamą?

Jasiek: Bardzo często. I cieszę się, że pod tym względem tak dobrze się rozumiemy.

Beata: Nie ma tematów, które bałabym się podjąć. Bardzo często podłożem tych rozmów są bieżące sprawy społeczne, które przynoszę z pracy. Jasiek interesuje się wydarzeniami, także politycznymi. Albo tymi, które podejmuje kino. Film to nasza wspólna pasja. Pierwszy raz zabrałam go do kina, gdy miał dziewięć miesięcy. Siedział jak zaczarowany. Bardzo wcześnie też nauczył się odróżniać zdjęcia dokumentalne od efektów specjalnych. Był nawet taki moment, że chciał zostać reżyserem, ale na razie mu to minęło.

Jasiek: Za to od wielu lat kręci mnie urbanistyka i architektura.

Beata: I komunikacja. Możesz go obudzić w środku nocy, a powie, jakie tramwaje i z którego roku jeżdżą przez Lizbonę, albo jak wygląda sieć metra w Paryżu czy Nowym Jorku. Potężne konstrukcje też go zawsze fascynowały. Film o „Titanicu” oglądał 15 razy.

Jasiek: Nieprawda, 24.

 Rozmawiacie też o sprawach intymnych?

Jasiek: Kiedy się zakocham, to na pewno mamie powiem.

 A mama Ci powiedziała, gdy się zakochała?

Jasiek: Tak, od razu. Bardzo fajnie wybrała obiekt.

Beata: W naszej relacji jest bardzo dużo przyjaźni. Nigdy nie byłam matką kwoką. Nie chroniłam go przed niewygodnymi tematami. Chciałam, żeby zrozumiał świat.

 Nie chciałaś mieć córki? Z córką łatwiej się porozumieć.

Beata: Nie mam punktu odniesienia, nie wyobrażam sobie innego dziecka. Kocham Jaśka nad życie i jestem z nim bardzo szczęśliwa.

Jasiek: Naprawdę?

Beata: Udaje, że tego nie wie. Jestem też o ciebie spokojna, że dokonasz właściwych wyborów. Ufam ci, że o siebie zadbasz. Nigdy nie byłeś nieostrożny. Nie podejmowałeś ryzyka ponad twoje możliwości.

Jasiek: Nigdy nie skoczę na bungee ani ze spadochronem. I bardzo bym się zastanawiał nad paralotnią.

Beata: Ja też nie skoczę. Życie i praca dają mi tyle adrenaliny, że nie potrzebuję dodatkowych bodźców.

Jasiek: No widzisz, tu też jesteśmy podobni. 

Wideo

Z Vito Bambino na boisku do kosza! O kulisach nowego albumu, rodzicach i pierwszym roku w Warszawie...

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

IZABELA JANACHOWSKA: czy da się porównać uczucie pomiędzy mężczyzną a kobietą do tego łączącego matkę i dziecko? SARA JAMES najpierw podbiła Polskę, teraz podbija świat. Naszą sesję zrealizowaliśmy w jej ukochanym Los Angeles. ARKADIUSZ JAKUBIK: fantastyczny, wielokrotnie nagradzany aktor, rockandrollowiec o rodzinnych relacjach i myślowym ADHD. MAŁGORZATA SARAMONOWICZ w poruszającej rozmowie o życiu ze stwardnieniem rozsianym.