Choć jest krytykowany na każdym kroku Michał Przybyłowicz robi swoje i nie ogląda się na innych. Mówi, że nie zniknie z show-biznesu, bo karierę w wieku 19 lat wywróżyła mu wróżka. Zresztą tu Michał czuje się, jak przysłowiowa ryba w wodzie, choć nie ukrywa, że... do tanga trzeba przecież dwojga. Czy polskiego Kena niedługo zobaczymy koło kontrowersyjnej Anelli? To pytanie zadała mu Monika Katarzyna Krupska. Przeczytajcie, co nam odpowiedział.
Polski Ken o hejcie i miłości
Odkąd stałeś się rozpoznawalny wiele osób zaczęło cię hejtować. Przejmujesz się krytyką?
Najbardziej bolą mnie przykre komentarze moich dawnych znajomych. Nie rozumiem, dlaczego część z nich odwróciła się ode mnie, gdy stałem się rozpoznawalny. Moi przyjaciele mówią, że nie uderzyła mi „sodówka”, więc totalnie nie rozumiem ich zachowania. Jeśli chodzi o hejt ze strony gwiazd, czy internautów, to może i zacząłbym się nim przejmować, gdyby był on merytoryczny lub konstruktywny. Teraz zdecydowanie nie jest. To przykre, że jestem oceniany wyłącznie za wygląd, a nie za to co robię. Nikogo nie interesują moje wartości, to jakim jestem człowiekiem. Cała ta fala nienawiści jest wyłącznie za to, że korzystam z zabiegów medycyny estetycznej i robię makijaż. Szkoda. Bo ja widzę siebie w show-biznesie i można we mnie rzucać kamieniami, ale i tak zostanę.
Długo szykujesz się do wyjścia?
Nie, zdecydowanie nie. Zrobienie makijażu i ubranie się zajmuje mi około godziny.
Rodrigo Alves. Tego nazwiska nie trzeba raczej przedstawiać. Czy jest twoją inspiracją?
Oh, jeśli chodzi o Rodrigo to on w ogóle mi się nie podoba. Już lepszy jest Ken Justin, bo u niego wszystko idzie ze sobą w parze. On również miał mnóstwo operacji plastycznych, ale to się nie rzuca tak w oczy, jak u Rodrigo. Poza tym widziałem jego ostatnie zdjęcia ze ścianki i przyznaję, że twarz już kompletnie mu się rozpada! Nie wiem z czym przesadził, ale ja staram zachować się zdrowy rozsądek i mam nadzieję, że nigdy nie przesadzę. A jeśli chodzi o moje inspiracje, to nigdy nie chciałem być kopią kogoś. Zawsze byłem indywidualistą i tak zostanie.
Mamy polskiego Kena, ale brakuje koło niego jakiejś Barbie...
Niestety nie mam szczęścia w miłości i choć nie lubię mówić o prywatnych sprawach, to wyznam ci, że jestem singlem. Jasne, że fajnie byłoby mieć kogoś bliskiego, ale tu nie można niczego przyspieszać, robić czegoś na siłę.
A może Anella? Umówiłbyś się z naszą polską Barbie?
Tak, jak najbardziej. Nie znam jej, ale nie mam nic przeciwko, aby ją poznać. To mogłoby być ciekawe, polski Ken i polska Barbie. Wiem, że zaraz zostanę skrytykowany za to, co powiem, ale ona mi się podoba. Media przedstawiły ją bardzo negatywnie, a moim zdaniem jej usta wcale nie są duże, tylko ładne.
Michał a tak na koniec. Zdradziłbyś nam swoje plany na przyszłość?
Marzy mi się poprowadzenie programu, który nie będzie związany z ezoteryką lub udział w jakimś reality show. A jeśli chodzi o to co już mam mniej więcej zaplanowane, to zawsze chciałem spróbować śpiewu i mogę zdradzić, że pierwsze rozmowy na ten temat mam już za sobą.
W takim razie życzę powodzenia! Dziękuję.
Dziękuję.