Jerzy Bińczycki nie chciał, by syn poszedł w jego ślady. Jan Bińczycki często wraca do filmów taty
Co wiemy o synu odtwórcy głównej roli w kultowym „Znachorze”?
Syn był jego oczkiem w głowie. Jerzy Bińczycki nigdy nie chciał, by poszedł w jego ślady. Niestety, nie było mu dane zobaczyć, jaką drogę wybiera i jak staje się mężczyzną... Odszedł tuż przed jego szesnastymi urodzinami. Dziś Jan Bińczycki z chęcią wraca do filmów z udziałem taty. Porównuje, analizuje swoje życie, wyciąga wnioski... Co wiemy o synu aktora?
[Ostatnia publikacja na VIVA! Historie: 08.08.2024 rok]
[Ostatnia aktualizacja na VIVA.PL: 11.08.2024]
[Ostatnia publikacja na VUŻ: 12.08.2024 rok]
Jerzy Bińczycki – syn. Kim jest Jan Bińczycki?
Na swoim koncie ma wiele fenomenalnych ról, jednak większości fanów już zawsze będzie kojarzył się ze wspaniałą kreacją w „Nocach i dniach” i przede wszystkim z profesorem Rafałem Wilczurem, w którego wcielał się w kultowym już dziś „Znachorze”. Produkcja od wielu lat cieszy się ogromną sympatią widzów w każdym wieku, zarówno starszego pokolenia, jak i młodszego. Jerzy Bińczycki był nie tylko spełnionym aktorem. Doczekał się także rodziny i dwójki dzieci. Z małżeństwa z pierwszą żoną, Elżbietą Will, doczekał się córki, Magdy.
Zobacz także
Niestety ta relacja nie przetrwała próby czasu i Jerzy Bińczycki rozstał się z mamą swojej córki, gdy ta była niemowlęciem. „Małżeństwo to hazard. Mówi się: na całe życie, ale nie zawsze się to spełnia. Ludzie się rozstają. Ja też przeżyłem rozwód”, mówił po latach aktor. „Dom i rodzina to dla mnie najważniejsze wartości, ale... nie wierzę w aktorskie małżeństwa, bo mają małe szanse na przetrwanie”, zdradził również. Z czasem ożenił się po raz drugi, z młodszą od siebie Elżbietą Godorowską, z którą w 1982 roku doczekał się syna, Jana. „Kiedy zobaczyłam męża pierwszy raz po porodzie, stał, wpatrzony w naszego synka jak w obrazek i po prostu płakał”, wspominała druga żona Jerzego Bińczyckiego.
Jan Bińczycki jest absolwentem Wiedzy o Kulturze na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, a także podyplomowych studiów na temat kultury najnowszej w Instytucie Kultury UJ. Syn Jerzego Bińczyckiego interesuje się zagadnieniami gender w dwudziestowiecznej literaturze polskiej oraz muzyką. Jest wokalistą grup punkrockowych, między innymi Galizien Glamour. Swojego tatę wspominał jako spokojnego, skromnego i uczciwego człowieka. „Te cechy taty też chciałbym posiadać”, wyznał na łamach „Wiadomości lokalnych Krowodrza”. Aktualnie pracuje jako redaktor i autor w Korporacji Ha!art, czyli krakowskiej instytucji, która ma na celu promowanie nowych zjawisk z kulturze.
Czytaj też: Daria Pikulik ze srebrnym medalem w kolarstwie torowym! Polka została wicemistrzynią olimpijską
Jan Bińczycki, 11.09.2019, Kraków
Jerzy Bińczycki – syn. Jak wspomina tatę?
Okazuje się, że choć Jerzy Bińczycki cieszył się ogromną sławą, to jego życie prywatne niczym nie różniło się od życia innych ludzi. „Tworzyliśmy typową, mieszczańską rodzinę z rytuałem niedzielnych obiadów, podziałem obowiązków... Ale tata nie wprowadzał w domu reżimu”, wyznał Jan Bińczycki. I choć często w ich domu rozmawiało się o teatrze, to aktor nie chciał, by syn poszedł w jego ślady. „Nie chciał, żebym poszedł jego drogą i został aktorem. Straszył mnie tylko, żartując, że jak nie będę się uczył, to będzie musiał upchnąć mnie jakoś w teatrze jako halabardnika”, opowiadał jego syn w tej samej rozmowie.
Jan Bińczycki wraz z mamą często pomagał tacie w przygotowaniach do kolejnych ról. „Pamiętam, jak uczył się w domu ról. Czasami z udziałem mamy i moim”, wyznał. Nigdy jednak nie interesowało go aktorstwo. Uważał je za zawód, jak każdy inny. „Aktorzy z pokolenia mojego ojca nie byli celebrytami. Po pracy wykonywali zwykłe, domowe zajęcia. Nie miałem wrażenia, że tata i jego koledzy uprawiają jakiś szczególny zawód”, mówił. Niestety Jerzy Bińczycki zmarł nagle niedługo przed szesnastymi urodzinami ukochanego syna, w 1998 roku i nie zobaczył, jak Jan zostaje kulturoznawcą.
Zobacz także: Kamil Semeniuk od miesięcy planował ślub. Jego narzeczona nie spodziewała się takiego obrotu spraw
Co Jan Bińczycki mówił o „Znachorze”?
Syn odtwórcy roli słynnego Rafała Wilczura w „Znachorze” bardzo chętnie wraca do produkcji z udziałem swojego taty. „Widziałem ten film, nie przesadzając, kilkadziesiąt razy w całości lub fragmentami. Zawsze staram się go obejrzeć, kiedy tylko jest okazja. Chętnie oglądam go, będąc u mamy, która też chętnie do niego wraca. Zresztą oglądam z przyjemnością wszystkie filmy z ojcem. Nie tylko te najbardziej znane, jak 'Znachor' czy 'Noce i dnie', ale też zapomniane dziś nieco perełki. Nie ukrywam, że to za każdym razem jest dla mnie bardzo wzruszające. Tym bardziej że dziś jestem mniej więcej w tym wieku, w którym był ojciec, kiedy grał w tych filmach. To dla mnie zawsze impuls do porównań, a jeszcze bardziej - do myślenia o własnym życiu. Jestem po czterdziestce, to dobry moment na różne podsumowania i inne dywagacje tego typu", wyznał w rozmowie z Przemkiem Guldą dla wp.pl.
„Myślę, że po części wynikało to z tego, że w polskiej kinematografii było miejsce na kino gatunkowe, którego w innych krajach obozu socjalistycznego po prostu nie dopuszczano. Publiczność przyjmowała więc tam melodramat, jakim przecież jest "Znachor", z prawdziwym zachwytem. Nawet jeśli miejscowi komisarze od kultury próbowali dopisywać filmowi polityczne znaczenie - bo, twierdzili, bohater porzuca swoją uprzywilejowaną klasę społeczną i "idzie w lud". Oczywiście pierwowzór – powieść Tadeusza Dołęgi-Mostowicza ma swój wymiar społeczny, ale adaptacja Jerzego Hoffmana jest skupiona na emocjach i losach bohaterów. Tak, jak w każdym melodramacie”, tłumaczył fenomen „Znachora” Jan Bińczycki.
Syn Jerzego Bińczyckiego zdradził również, że po wielkim sukcesie „Znachora” jego ojciec miał pewne obawy. „Bardzo bał się 'efektu Janka', czyli tego, co przez lata dotykało Janusza Gajosa, kojarzonego długo z rolą Janka w 'Czterech pancernych' lub Stanisława Mikulskiego z Klossem. Ojciec nie chciał być postrzegany wyłącznie z perspektywy swoich najbardziej popularnych ról. Uciekał od tego stereotypu, chciał odskoczyć, robić inne rzeczy, grać zupełnie inne postacie”, wyznał Jan Bińczycki w rozmowie z Przemkiem Guldą dla wp.pl.
Jerzy Bińczycki