Trzy dni po spowodowaniu kolizji na autostradzie w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego, Kamil Durczok usłyszał zarzuty z ust sędziego. Przy okazji rozprawy, dziennikarz przeprosił wszystkich, których zawiódł swoim zachowaniem. W piątek około godziny 13.00, 51-latek wypadł autem ze swojego pasa i staranował słupki na autostradzie. Miał we krwi 2,6 promila alkoholu.

Reklama

Przeprosiny Kamila Durczoka po wypadku

W zdarzeniu nikt nie został ranny, ale policja, prokuratura i sąd i tak badają szczegółowo sprawę. Dziś Kamil Durczok usłyszał zarzuty. Pierwszy dotyczył prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu, drugi sprowadzenia zagrożenia katastrofy w ruchu lądowym. Dziennikarz przyznał się tylko do tego pierwszego. Sąd zdecydował, że na czas prowadzenia postępowania nie będzie aresztował byłego prezentera TVN.

51-latek po wyjściu z sali sądowej zapowiedział, że nie będzie komentował postanowienia sądu. Przeprosił za to za swoje zachowanie. „Bardzo, bardzo wszystkich przepraszam. Wszystkich, którzy we mnie wierzyli i mi ufali. To są bardzo trudne dni dla mnie. To co się wydarzyło jest karygodne”, mówił Durczok. „Pozostaje mi przeprosić widzów, internautów, czytelników. Najbardziej chciałbym przeprosić moich najbliższych, bo zostali narażeni na cierpienie, na które w najmniejszym stopniu nie zasłużyli”, dodał.

Z ust dziennikarza padły także słowa, że nie podważał i nie będzie podważał materiałów zgromadzonych przez policjantów i prokuraturę, ponieważ nie ma planu zaprzeczać faktom. Przy okazji poprosił o publikację jego wizerunku w mediach. „Ja nazywam się Kamil Durczok”, mówił sugerując, by nie posługiwać się frazą „Kamil D.”.

Reklama

Na czas kolejnych rozpraw Kamil Durczok nie może opuszczać kraju. Za postawione zarzuty, grożą mu 2 lata więzienia, nawet 15-letni zakaz prowadzenia pojazdów oraz grzywna w wysokości 60 tys. złotych.

Zobacz także
Bartek Wieczorek/LAF AM
Reklama
Reklama
Reklama