Zabójca prezydenta Pawła Adamowicza: „Mamo, czy ja naprawdę kogoś zamordowałem?”
Pani Jolanta, mama Stefana W. uważa, że jej syn jest chory...
Trzynasty dzień stycznia 2019 roku złamał serca najbliższych Pawła Adamowicza oraz milionów Polaków, którzy nie mogli uwierzyć w jego nagłą śmierć. Prezydent Gdańska osunął się na ziemię na scenie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy od dźgnięcia nożem. Śmiertelnego w skutkach czynu dokonał Stefan W., który chwilę wcześniej wyszedł z więzienia za napady na banki. 27-latka czeka proces. W międzyczasie telewizyjnego wywiadu udzieliła matka mężczyzny. Pani Jolanta uważa, że jej syn cierpi na schizofrenię.
Matka Stefana W. o synu. Jest chory psychicznie?
Pani Jolanta udzieliła wywiadu stacji TVN. Przyznała między innymi, że jej zdaniem Stefan W. ma problem ze zdrowiem psychicznym. „Ja jako matka tak uważam, że niestety mój syn jest chorym człowiekiem, więc absolutnie nie był to mord polityczny. Nie był”, wyznała matka 27-latka i dodała, że jeszcze w trakcie odbywania przez niego kary za napady na banki, syn wydał się jej niebezpieczny. „Powiedział, że coś takiego spektakularnego zrobi, tak, ale co? Nie określił tego. Na tyle mnie to zaniepokoiło, że postanowiłam jednak to jakoś ujawnić”, wyjawiła pani Jolanta. O jej niepokoju dowiedział się znajomy policjant, który od razu zawiadomił o słowach Stefana W. służbę więzienną. Miejscowi wychowawcy przeprowadzili z 27-latkiem szereg rozmów. To nie zatrzymało przestępcy przed wtargnięciem na scenę WOŚP.
„Ja myślałam o tym, że on będzie śledzony. Że ktoś będzie za nim chodził”, powiedziała w TVN mama Stefana W. Pani Jolanta wspomniała też, że syn cierpiący według niej na schizofrenię, zamknął się w sobie na kilka miesięcy po zamachu. Z nikim nie chciał rozmawiać. W końcu odezwał się tylko do swojej mamy. „Mnie się zapytał, mnie jedynej, której ufał najbardziej. Zapytał się: "czy to prawda? Mamo, czy ja naprawdę kogoś zamordowałem?" Powiedziałam: "tak, Stefan". "A kogo mamo?" I mu powiedziałam kogo. Wtedy on strasznie się rozpłakał”, mówiła pani Jolanta TVN i dodała, że syn zdaje sobie sprawę, że resztę życia spędzi prawdopodobnie za kratami lub w szpitalu.
Mama Stefana W. chciałaby jedynie przebaczenia bliskich prezydenta Pawła Adamowicza. „Chciałabym się z nimi spotkać tam, w Kościele Mariackim, przy urnie prezydenta, żeby on był też z nami w tym momencie. Pochylić się nad jego urną, pomodlić się za jego duszę i jakby w tym momencie przeprosić raz jeszcze jego rodzinę, i prosić o to, żeby nam przebaczyli”, powiedziała Faktom pani Jolanta. Z archiwalnych wypowiedzi Magdaleny Adamowicz wynika, że jest szansa na pojednanie. „Wielu mnie pytało o mój stosunek do matki tego człowieka, osobiście jest mi jej bardzo szkoda, bowiem ona już do końca swojego życia będzie żyła ze świadomością, że jej syn zrobił coś tak złego. Nie myślałam jednak jeszcze o tym, aby się z nią spotkać, jest mi jej po prostu bardzo szkoda, bo przecież ona nie jest winna tego, co zrobił jej syn”, mówiła wdowa po prezydencie Gdańska w Kropce nad i.
W październiku śledczy uznali, że w chwili dźgnięcia nożem Pawła Adamowicza, Stefan W. był poczytalny. 27-latek będzie sądzony w procesie karnym. Maksymalnie grozi mu dożywocie.