Reklama

Piłkarz Robert Lewandowski wiele razu mówił, że ojcostwo go zmieniło. Narodziny ukochanej córeczki Klary niecałe dwa lata temu sprawiło, że przewartościował swoje życie. Spełnia się zawodowo, ale na pierwszym miejscu zawsze jest córeczka. Razem z żoną, Anną Lewandowską, tworzą zgraną i kochającą się rodzinę. Odkąd tylko ogłosili fanom, że będą rodzicami, ich dziecko budziło bardzo duże zainteresowanie. W najnowszym wywiadzie najpopularniejszy polski piłkarz przyznał jednak, że narodzinom Klary towarzyszyły dramatyczne okoliczności – poród był bardzo trudny, a zdrowie i życie Anny Lewandowskiej było zagrożone.

Reklama

Trudny poród Anny Lewandowskiej

Klara Lewandowska ma już prawie dwa latka i rośnie jak na drożdżach. Choć rodzice nie chcą publicznie pokazać jej wizerunku wiemy, że dziewczynka jest radosnym i żywym dzieckiem, które idzie w ślady rodziców-sportowców. „Wiele się też zmieniło, odkąd zostałem ojcem. Wcześniej myślałem o jakiś problemach, dziś wiem, że nie miały racji bytu”, przyznał Robert Lewandowski w najnowszym wywiadzie dla Faktu.

Niestety sam poród był dla Anny Lewandowskiej bardzo trudny. „To był tak ciężki, a zarazem tak piękny moment, że nigdy nie byłbym w stanie sobie tego wyobrazić. Bardzo chciałem być z Anią przy porodzie, z patrzeniem na krew nie mam problemu, bo na boisku wiele razy się jej naoglądałem. Ale fizycznie nie dawałem rady. Byłem niesamowicie zmęczony stojąc z boku, dlatego jestem pełen podziwu, że Ania to wytrzymała. Widziałem ten ból, najgorsza była moja niemoc, bezradność. Facet się stara, ale wie, że nic nie może zrobić. A kolejne godziny mijają, kobieta cierpi. Szczególnie, gdy poród trwa tak długo...”, mówił.

Piłkarz zdradził, że nie tylko czas sprawiał, że poród był tak niebezpieczny. W jego trakcie pojawiły się niespodziewane komplikacje. „To wszystko trwało z trzydzieści godzin. Poród był bardzo trudny, Ania straciła bardzo dużo krwi, potem pani doktor powiedziała, że niewiele brakowało, by skończyło się to o wiele gorzej... Gdy walczyła, ja trzymałem Klarę na rękach. Byłem tak zestresowany, zesztywniały z nerwów, że nie potrafiłem podnieść ręcznika z podłogi. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy, że zagrożenie jest tak duże, więc i dziś przede wszystkim pamiętam to szczęście, gdy zobaczyłem naszą córkę”, opowiedział Faktowi Robert Lewandowski.

Reklama

Cieszymy się, że teraz zarówno mama, jak i dziecko, są zdrowe i pełne energii.

Instagram/@annalewandowskahpba
Instagram/@annalewandowskahpba
Reklama
Reklama
Reklama